Gabriella obudziła się koło południa. Przez kilka minut leżała wpatrując się w sufit, nie wiedząc, gdzie jest. Wreszcie przypomniała sobie wszystkie wydarzenia z poprzedniego dnia i ze smutkiem stwierdziła, że nie był to tylko zły sen. Gdy zorientowała się, która jest godzina, szybko się ubrała, wyszła z pokoju i udała do kuchni.
Dopiero teraz, gdy nie było przy niej Alessandro, mogła na spokojnie rozejrzeć się po jego domu. Była zaskoczona, jak małe i przytulne było to miejsce i jak bardzo różniło się od ogromnej willi, która należała do Filippo. Z wąskiego przedsionka wchodziło się do przestronnego salonu, w którym centralne miejsce zajmowała kilkumetrowa, beżowa kanapa w kształcie litery U. Tuż przed nią stał drewniany stolik, a obok niej kilka pięknych, zielonych roślin. Na ścianie wisiał sporej wielkości telewizor, pod którym znajdowała się szafka RTV wykonana z tego samego drewna, co stolik. To, co najbardziej przykuło uwagę Gabrielli to ściana, zrobiona w całości z sięgających od podłogi do sufitu okien. Zza długich, białych firan mogła dojrzeć, że na zewnątrz znajdował się kamienny taras, prowadzący do dużego, pełnego drzew i krzewów ogrodu.
Z salonu przeszła do kuchni zabudowanej kremowymi, drewnianymi szafkami z marmurowymi blatami. Otworzyła lodówkę, w której znajdowało się tylko opakowanie jajek, mleko, pierś z kurczaka i brokuł. Nie miała pojęcia, co ugotować na obiad, a te kilka składników w żaden sposób nie pokazywało jej, co mężczyzna lubi jeść. Podeszła do stołu, na którym leżała kartka zapisana starannym pismem. Alessandro zostawił jej dokładne instrukcje, jak dostać się do najbliższego sklepu, podał jej również kod do bramy, kluczyki do samochodu oraz pieniądze na zakupy.
Zrobiła sobie kawę i z kubkiem w ręce, ruszyła w stronę korytarza. Poza jej pokojem i łazienką znajdowały się tutaj jeszcze trzy pomieszczenia. Za pierwszymi drzwiami odkryła mały składzik, w którym znalazła odkurzacz, inne produkty do sprzątania oraz pralko – suszarkę. Kolejne drzwi były zamknięte na klucz, lecz o ile dobrze zapamiętała był to gabinet Alessandro, do którego miała nie wchodzić. Ostatnim pomieszczeniem, znajdującym się dokładnie naprzeciwko jej pokoju, była sypialnia Alessandro.
Niepewnie weszła do środka, nadal spodziewając się, że za którymiś drzwiami odnajdzie salę tortur. Ku jej uldze, pokój wyglądał prawie identycznie jak ten zajmowany przez nią samą. Tak jak i w reszcie mieszkania, tak i tutaj, nie było za dużo mebli, dzięki czemu całe wnętrze wydawało się przestronne i niezagracone. Rozejrzała się dookoła, lecz nie znalazła żadnego zdjęcia, czy innej rzeczy, świadczącej o tym, że ktoś korzystał z tego pokoju. Rzuciła ostatnie spojrzenie na idealnie zaścielone łóżko, po czym wróciła do salonu.
Stanęła przy oknie i zapatrzyła się na ogromny ogród, rozciągający się przed nią. Nie wiedziała, co myśleć. W jej głowie kotłowały się pytania, na które nie znała odpowiedzi. Upiła łyk zimnej już kawy i poczuła, że jest na skraju załamania. Przymknęła oczy, wzięła kilka głębokich wdechów i starała się wymienić pozytywne rzeczy, które choć trochę podniosą ją na duchu. Nie znalazła ich wiele, a te, które wymyśliła, nie wiedziała na, jak długo pozostaną na jej liście. Alessandro nie przyszedł do niej w nocy, lecz nie oznaczało to, że nie zrobi tego dzisiaj. To samo tyczyło się sali tortur – to, że jej nie znalazła, nie świadczyło o tym, że jej nie ma. Poza tym, jaka to różnica? Jeżeli mężczyzna będzie chciał ją skrzywdzić, może to zrobić gdziekolwiek.
Westchnęła głośno, otwierając z powrotem oczy. Skupienie się na pozytywnych rzeczach było sposobem, który wymyśliła, będąc u Filippo. Ilekroć czuła, że ciężar niesprawiedliwości i zła ją przytłacza, zatrzymywała się i starała znaleźć coś, co poprawi jej humor. Nie zawsze się to sprawdzało, i dzisiaj właśnie był taki dzień.
CZYTASZ
Skrywane nadzieje ZAKOŃCZONE
RomanceW ich świecie nierzadko to dzieci płacą za grzechy rodziców. Nie inaczej było w przypadku Gabrielli Rossi, która mimo, że nie zrobiła nic złego, poniosła karę za zdradę ojca. Mając zaledwie siedemnaście lat, została oddana jako „służąca" do naczeln...