Hej Kochani!
Nie wiem nawet jak Wam podziękować za wszystkie komentarze i wiadomości, jakie od Was otrzymałam.
Jesteście najlepsi <3I mam nadzieję, że mnie nie zabijecie. Zapomniałam, że mam jeszcze jeden rozdział przed ślubem i oto on. Za to nowy rozdział (już serio ze ślubem!) pojawi się za 4 dni w środę :P
I jak zwykle będę wdzięczna za każdą gwiazdkę, komentarz, dobre słowo :)
Jo!
_____________________________
– Twoja mama myśli, że jestem w ciąży – powiedziała Gabriella, gdy tylko Alessandro przekroczył próg domu.
Jak zwykle miał na sobie jeden z idealnie dopasowanych garniturów, a na jego widok, serce dziewczyny zaczęło bić mocniej. Nie mogła uwierzyć, że ten wspaniały mężczyzna już za kilka dni zostanie jej mężem.
– Wiem – odpowiedział zmęczonym głosem. – Odwiedziła mnie w biurze, aby mnie o tym poinformować. – Ściągnął marynarkę i przewiesił ją przez oparcie kanapy. – Powiedziała mi też, że wyrzuciłaś ją z domu. – dodał, podwijając rękawy koszuli.
Jak zahipnotyzowana, śledziła ruchy jego dłoni. Dopiero po chwili dotarło do niej, co powiedział. Podniosła wzrok i przyglądała mu się uważnie.
– Nie wyrzuciłam, a poprosiłam, aby sobie poszła.
Podszedł do niej. Ulżyło jej, widząc, że nie był na nią zły. Odkąd zeszły z niej emocje po spotkaniu z jego matką, pojawiły się wątpliwości, czy nie przesadziła ze swoją reakcją. Bała się, że Alessandro będzie na nią wściekły, za to jak ją potraktowała. Nie miało znaczenia, że z nich dwóch to Matilde powinna się wstydzić swojego zachowania. Zbyt długo żyła na tym świecie, aby jeszcze naiwnie wierzyć w sprawiedliwość.
– Spokojnie, o nic cię nie oskarżam – odparł.
Z lekkim wahaniem podniósł rękę i odsunął jej kosmyk włosów za ucho. Wstrzymała oddech, zaskoczona jego zachowaniem. Od zaręczyn coraz częściej pozwalał sobie na tak niewinne gesty, które sprawiały, że drżała na całym ciele.
– Ile wytrzymałaś? – spytał.
Zmrużyła oczy, na co Alessandro dodał:
– Ile wytrzymałaś, zanim ją wyrzuciłaś?
– Wyprosiłam – poprawiła odruchowo. – Niecałą godzinę.
Z cichym westchnieniem, przetarł dłońmi twarz, a Gabriella rzuciła okiem na jego prawą dłoń. Nie była już w ogóle spuchnięta, a o zranieniu świadczyła jedynie mała ranka, która zapewne zniknie w ciągu następnych kilku dni.
– Ostrzegałem cię przed nią – przypomniał jej.
– Myślałam, że przesadzasz. – Wzruszyła ramionami. – Zapomniałam, że nie należysz do osób, które dramatyzują. Teraz uwierzę we wszystko, co mi powiesz na jej temat, choćby to były najbardziej niedorzeczne historie... na przykład, że giną wam w okolicy małe dalmatyńczyki, a twoja mama nagle pojawi się w futrze w kropki.
Filtr między jej mózgiem a ustami, zawodził ją ostatnio coraz częściej. Cieszyła się z tego powodu, bo oznaczało to, że czuła się na tyle swobodnie w towarzystwie Alessandro, że stara Gabby powoli powracała. Z drugiej strony, w sytuacjach takich jak teraz, wolałaby mieć większą władzę nad swoim gadulstwem.
– Dalmatyńczyki? – spytał Alessandro, a kąciki jego warg lekko drgnęły do góry.
– Yhm.
Spuściła wzrok na swoje dłonie, bawiąc się lakierem od paznokci.
CZYTASZ
Skrywane nadzieje ZAKOŃCZONE
RomanceW ich świecie nierzadko to dzieci płacą za grzechy rodziców. Nie inaczej było w przypadku Gabrielli Rossi, która mimo, że nie zrobiła nic złego, poniosła karę za zdradę ojca. Mając zaledwie siedemnaście lat, została oddana jako „służąca" do naczeln...