Rozdział trzydziesty czwarty

21.3K 825 123
                                    

Hej Wam! Wesołych Świąt i zapraszam na obiecane dwa rozdziały Skrywanych ;)
Mam nadzieję, że Wam się spodobają, a już za 5 dni kolejny rozdział, w którym wreszcie będzie spora podpowiedź, co do tego kto jest kretem. (Chociaż już niektóre osoby się domyśliły :>)
Jak zwykle będę wdzięczna za komentarze i gwiazdki ♡♡

Alessandro ściągnął marynarkę, przewiesił ją przez oparcie krzesła, po czym usiadł za biurkiem. Jego wzrok mimowolnie powędrował w stronę, gdzie znajdowało się drewniane pudełko. Jak zwykle na jego widok, towarzyszące mu od jakiegoś czasu kłucie w piersi, przybrało na sile.

Sięgnął po szkatułkę i wolnym ruchem otworzył jej wieko. W środku znajdował się zestaw najładniejszych dłut stolarskich, jakie kiedykolwiek widział. Ostrza ze stali węglowej błyszczały w słabym świetle lampki, lecz to, co głównie skupiało jego uwagę to drewniane rękojeści z wygrawerowaną na nich literą 'A'.

Śledził palcami kontury grawera, a w jego głowie pojawiła się twarz zapłakanej Gabrielli. Obraz, który prześladował go od sześciu dni, ani na chwilę nie pozwalając mu zapomnieć o tym jak ją skrzywdził.

Dopiero po czasie zrozumiał jak głupio i impulsywnie się zachował. Jak bardzo słowa Luci i innych mężczyzn zasiały w nim niepewność i podejrzliwość, które tylko czekały na właściwy moment, aby się aktywować. Krytykował innych, że oceniali Gabriellę po czynach jej ojca, lecz sam postąpił tak samo.

Podniósł wzrok i spojrzał na stojący w rogu fotel, który od sześciu dni nie zaznał ciepła jej ciała. Zaskakująco szybko przyzwyczaił się do jej obecności w gabinecie. Do szerokiego uśmiechu, który zdawał się nie schodzić z jej twarzy. Do tego jak przygryzała wargę, gdy próbowała się skupić. Do jej gadania do siebie, jakby chociaż przez godzinę nie potrafiła wytrzymać w ciszy.

Obserwowanie Gabrielli stało się jego ulubionym zajęciem. Był zafascynowany sposobem, w jaki funkcjonował jej mózg. Przeskakiwała z jednego zadania na kolejne, nie poświęcając żadnemu więcej niż piętnaście minut. Jednego dnia, zaczęła od tłumaczenia tekstu, po czym przerzuciła się na czytanie stron plotkarskich, lecz nawet one nie przykuły jej uwagi na dłużej, bo już po chwili zgłębiała wiedzę na temat kotów, aby skończyć na oglądaniu filmików instruktażowych o malowaniu paznokci. Nie wiedział jakim cudem, mając taki chaotyczny tryb pracy, potrafiła skończyć nałożone na nią zadania.

Oparł łokcie na blacie biurka i ukrył twarz w dłoniach. Kłucie w piersi znów przybrało na sile, utrudniając mu oddychanie. Zignorował je, wiedząc, że jedyne co będzie w stanie je złagodzić, to obecność Gabrielli.

Ciążące na nim kłopoty z Bratvą, szczurem, czy nadal pogarszające się zdrowie ojca, sprawiły, że kompletnie zapomniał o swoich urodzinach. Był tak zaskoczony, słysząc jej ciche „Wszystkiego Najlepszego" i widząc zawartość drewnianej szkatułki, że dłuższą chwilę zajęło mu zrozumienie, o co jej chodzi.

Podniósł głowę i ponownie prześledził wzrokiem wygrawerowane litery, torturując siebie w ten sposób. Zasłużył na to. Na te ogromne wyrzuty sumienia, które od prawie tygodnia nie dawały mu spokoju.

Przeprosił Gabriellę, ale wiedział, że to za mało. Widział w jej oczach, jak bardzo zranił ją swoim brakiem zaufania, lecz nie miał pojęcia jak to wszystko naprawić. Zwłaszcza że praca pochłaniała cały jego czas, ledwo zostawiając mu parę godzin na sen.

Przeczesał włosy palcami i rozsiadł się wygodniej w fotelu. Wydawało mu się, że stos dokumentów, które powinien dzisiaj przeczytać, nigdy się nie skończy. Sięgnął po pierwszą teczkę z góry, lecz po kilku minutach, gdy w kółko czytał jedno zdanie, wiedział, że nic z tego nie będzie.

Skrywane nadzieje ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz