Rozdział trzydziesty szósty

22.8K 952 140
                                    

Dziękuję Wam za przecudne komentarze jakie zostawiliście mi w ostatnich dniach ♡

A także za prawie 150k wyświetleń i ponad 300 obserwujących ;)

Nowy rozdział za 5 dni (4stycznia), więc już teraz życzę Wam Szczęśliwego Nowego Roku!!

Jo!
----------------

Gabriella patrzyła jak samochód Paoli znika za metalową bramą. Pomachała jej po raz ostatni, po czym odwróciła się w stronę domu. Dzięki rozmowie z przyjaciółką czuła się zadziwiająco lekko.

Lecz ta lekkość minęła, jak tylko weszła do środka.

Dom ją przygniatał. Miała wrażenie, że ciągle ktoś ja obserwuje. Spogląda na nią z pustych ścian. Duch Cateriny wisiał nad nią i nie dawał jej spokoju.

Minął tydzień od śmierci Enrico. Przez ten czas prawie w ogóle nie widywała Alessandro, a jak już się spotykali, to zamieniali ze sobą zaledwie kilka słów. Mężczyzna zamknął się w sobie jeszcze bardziej, nie wpuszczając jej do środka. Nie zdawała sobie sprawy z tego jak bardzo był zżyty ze swoim ojcem. Dopiero teraz, widząc jego puste spojrzenie i tę znienawidzoną maskę obojętności na jego twarzy, zrozumiała jak mocno za nim tęsknił.

Usiadła na kanapie i włączyła telewizor. Chciała zagłuszyć panujący w jej głowie hałas. Przeskakiwała między kanałami, na nic nie zwracając dłużej uwagi. Zatrzymała się na jakiejś bajce, lecz już po minucie jej myśli odpłynęły ze słonecznego salonu do pogrążonej w półmroku sypialni pachnącej szpitalem.

Po raz kolejny wróciła myślami do jej rozmowy z Enrico. Do tego jak obiecała mu, że zajmie się jego synem. Lecz z każdym mijającym dniem, czuła się, jakby oddalali się od siebie coraz bardziej.

Te wszystkie wykrzyczane słowa, niedopowiedzenia i pytania bez odpowiedzi, wisiały nad nimi niczym chmura deszczowa, zwiastująca nadchodzącą burzę.

Jej wzrok powędrował do szafki pod telewizorem, z której spoglądały na nią znajome twarze. Wczoraj wreszcie zebrała się na odwagę i ustawiła w salonie zdjęcia swoich bliskich. Przerażało ją to, że coraz częściej myślała o Lorenzo, nie jako o ojcu, a jako o zdrajcy. Nie chciała tak go zapamiętać. Bała się, że gorzka rzeczywistość wyprze wszystkie pozytywne wspomnienia, jakie z nim miała. Że kiedyś spojrzy w przeszłość i nie będzie pamiętała, jak wspaniałym był ojcem. Ojcem, który nauczył ją jeździć na rowerze, który cierpliwie tłumaczył jej matematykę, który od zawsze ją wspierał. Najlepszym człowiekiem, jakiego znała.

I właśnie te fotografie miały jej o tym przypominać.

Przez ostatnie dwa lata, nie było dnia, aby nie zastanawiała się, dlaczego jej ojciec to zrobił. Dlaczego zdradził Organizację? Dlaczego zdecydował się narazić w taki sposób rodzinę? Dopiero rozmowa z Enrico pomogła jej zrozumieć, że nie zawsze na wszystko jest prosta odpowiedź. Może myślał, że podjął najlepszą decyzję, która ostatecznie okazała się najgorsza?

Nie wiedziała. I po raz pierwszy nie przeszkadzała jej ta niewiedza. Musiała wreszcie ruszyć do przodu, a nieustanne patrzenie wstecz, sprawiało, że ciągle stała w miejscu.

Spojrzała na uśmiechającą się do niej twarz ojca i zdecydowała, że nie może tak dalej żyć. Już straciła ponad dwa lata i najwyższa pora wziąć życie w swoje ręce. Musiała porozmawiać z Alessandro i to jak najszybciej.

W drodze do biura utknęła w długim korku, lecz nie przeszkadzało jej to. Potrzebowała czasu, aby poukładać sobie wszystko w głowie. Zastanowić się, co chciała powiedzieć.

Skrywane nadzieje ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz