Jak zwykle dziękuję za wszystkie komentarze pod poprzednim rozdziałem. To dzięki nim udało mi się opublikować ten rozdział wcześniej o kilka dni.
Miłej lektury, Jo! <3
Wszystko zaczęło się od koperty, która jak co miesiąc, leżała na stole w kuchni. Normalnie jej widok sprawiał Gabrielli radość, lecz nie tym razem. Poczuła się, jakby dostała w twarz, gdy okazało się, że jej zawartość jest większa niż zwykle. Wiedziała, że Alessandro nie miał nic złego na myśli, lecz w żaden sposób ta wiedza nie wpływała na to jak się poczuła.
Jak dziwka.
Później było już tylko gorzej. Utknęła w połowie tekstu powierzonego jej przez Alessandro i nawet z pomocą Internetu, nie potrafiła przetłumaczyć jednej części, aby to miało jakiś sens. Do czarnych myśli, kłębiących się w jej głowie, doszła kolejna, krzycząca, że jest bezużyteczna.
Dopiero po zjedzeniu całego zapasu słodyczy i przestraszeniu kota, rzuconym w złości zeszytem, zorientowała się, dlaczego czuje się jak gówno. PMS. Nie mogąc znieść braku ludzi i otaczającej ją ciszy, spakowała swoje rzeczy i udała do kawiarni. Szum prowadzonych rozmów i aromat świeżo parzonej kawy, sprawiły, że chociaż na chwilę udało jej się zapanować nad hałasem dziejącym się w jej głowie.
Kupiła karmelowe cappucino i z ulgą opadła na siedzenie jednego z wielkich, przytulnych foteli. Ze swojego miejsca na delikatnym podwyższeniu miała idealny widok na resztę ludzi krzątających się po kawiarni. Ku jej rozgoryczeniu, gdzie nie popatrzyła, jej wzrok padał na zakochanych ludzi, całujących się, rozmawiających, czy też mocno wtulonych w siebie.
Złapała kubek z kawą w obie ręce i przymknęła oczy, rozsiadając się wygodnie. Minął tydzień od nocy, gdy przespała się z Alessandro, lecz czuła się, jakby to było wieki temu. Prawie nie widywała mężczyzny, poza nielicznymi sytuacjami, gdy podrzucał jej tłumaczenia i zamieniał z nią kilka krótkich zdań, po czym ponownie wracał do biura. Nie miała pojęcia, czy celowo jej unikał, czy rzeczywiście miał aż tak dużo pracy, że nie mógł z nią na spokojnie porozmawiać.
Nie zmieniało to faktu, że czuła się z tym fatalnie. Jakby jej serce pękło na pół. Chociaż wiedziała, jaki charakter ma ich relacja i że nigdy nie wyjdzie z tego nic więcej, to nadal jego obojętność cholernie ją bolała. Myślała, że może seks coś zmieni i dzięki niemu zyska jakąś cząstkę Alessandro dla siebie, lecz było jeszcze gorzej niż wcześniej.
Dlatego PMS plus czarne myśli, niedające jej spokoju stanowiły mieszankę wybuchową. Czuła, jakby ciężar ostatnich dwóch lat wreszcie przygniótł ją do ziemi i zabrał wszelką nadzieję, że jeszcze kiedyś się podniesie.
– No proszę, proszę. Kogo my tu mamy – usłyszała męski głos nad sobą.
Otworzyła szybko oczy i przez chwilę wpatrywała się w wyglądającego znajomo mężczyznę. Dopiero gdy jego wzrok przesunął się powoli po jej ciele, ostatecznie zatrzymując się na jej dekolcie, przypomniała sobie, skąd go zna i zamarła. Był to jeden z dwójki mężczyzn, którzy przyszli odebrać ją od Filippo i dostarczyć Alessandro. A dokładniej ten z haczykowatym nosem, który wtedy ją uderzył i nie ukrywał, że gdyby mieli więcej czasu, to by ją zgwałcił.
Na samo wspomnienie jego słów, ciało dziewczyny pokryła gęsia skórka. Rozejrzała się dookoła, chcąc upewnić się, że w kawiarni nadal znajduje się sporo osób i odetchnęła z ulgą na widok grupki nastolatek, które zmierzały do stolika obok niej.
– Mogę? – spytał mężczyzna, ponownie skupiając na sobie jej uwagę.
Wskazywał dłonią w stronę znajdującego się naprzeciwko niej fotela, lecz nim Gabriella zdążyła w jakikolwiek sposób zareagować, rozsiadł się w nim wygodnie. Nachylił się, opierając łokcie na szeroko rozstawionych kolanach, a jego wzrok nadal wędrował po jej ciele.
CZYTASZ
Skrywane nadzieje ZAKOŃCZONE
RomanceW ich świecie nierzadko to dzieci płacą za grzechy rodziców. Nie inaczej było w przypadku Gabrielli Rossi, która mimo, że nie zrobiła nic złego, poniosła karę za zdradę ojca. Mając zaledwie siedemnaście lat, została oddana jako „służąca" do naczeln...