Rozdział dwudziesty

25.4K 954 194
                                    

Dziękuję za prawie 16k wyświetleń <3 

A także, za każdy komentarz i gwiazdkę, które motywują mnie do częstszego wrzucania rozdziałów!

Kolejny rozdział pojawi się już w środę :)

Jo!

---

– Wiesz o tym, że zamieniasz jeden problem na drugi? – spytał Enrico, wpatrując się w syna uważnie.

Alessandro przetarł zmęczone oczy i dopił resztkę zimnej kawy, jakby i bez niej miał za mało kofeiny we krwi. Rozsiadł się wygodniej w fotelu i rozejrzał po swoim gabinecie, który z każdym mijającym dniem, coraz bardziej przypominał mu więzienie. Wydawało mu się, że minęły wieki odkąd miał trochę czasu dla siebie. Zapomniał już, jak wygląda wnętrze jego stolarni i wiedział, że nieprędko będzie miał okazje sobie je przypomnieć.

Za każdym razem, gdy myślał, że nie może być już gorzej, życie pokazywało mu, jak bardzo się mylił. Ostatni tydzień to jedna wielka katastrofa. Zaczęło się od tego, że stracili kolejnych ludzi, którzy wpadli w zasadzkę Bratvy. Następnie podpalono ich klub, w którym zginęły trzy osoby, a dziewięć zostało ciężko rannych i nie było wiadomo, czy wszystkie wyjdą z tego cało.

Jakby te kłopoty były niewystarczające, to zdrowie Enrico też znacząco się pogorszyło, sprawiając, że musiał wreszcie na poważnie zająć się sprawą małżeństwa. Niestety, dwie kolejne kandydatki na żonę, okazały się tak samo złe – o ile nie bardziej – niż poprzednie. Chociaż musiał przyznać, że jedna z nich wykazała się niezwykłą odwagą, informując go już na samym początku, że prędzej się zabije, niż za niego wyjdzie.

Lecz wszystkie te sprawy wydawały mu się banalne w porównaniu z jego największym problemem – Gabriellą. Kilka miesięcy temu, gdy przygarnął ją pod swój dach, nie miał pojęcia, jak bardzo ta decyzja zmieni jego życie. Myślał, że jej obecność będzie go drażnić, powodować, że będzie jej unikał. Stało się całkiem na odwrót. Ciągnęło go do niej bardziej niż do kogokolwiek wcześniej. Nie potrafił trzymać się od niej z daleka, jakby jakaś niewidzialna moc przyciągała go do niej, a on nie miał siły, aby z nią walczyć.

Wiedział, że nie było to tylko zwykłe pożądanie, a coś więcej – uczucie. Uczucie, o którego istnieniu kompletnie zapomniał. Którego był pewien, że nigdy nie posmakuje. Które jeszcze bardziej wszystko komplikowało.

Do tej pory nie mógł sobie wybaczyć swojego zachowania sprzed tygodnia. Tego jak jedno spojrzenie na te przeklęte różowe figi, spowodowało, że kompletnie przestał nad sobą panować. Całe życie cenił sobie swoją samokontrolę. To, że w przeciwieństwie do innych mężczyzn w Organizacji zawsze potrafił zachować zimną krew i logicznie myśleć nawet w najbardziej stresujących sytuacjach. Lecz Gabriella działała na niego jak jakiś pieprzony kryptonit, sprawiając, że jego ciało przejmowało władzę nad rozumem.

Wstyd mu było na samo wspomnienie tamtej nocy. Tego jak bardzo nie wykazał się jako mężczyzna. Nigdy nie był samolubny w łóżku. Zawsze upewniał się, że jego partnerka jest zaspokojona, zanim pozwalał sobie na własną przyjemność, ale z Gabriellą nic nie robił tak, jak trzeba. Wziął ją szybko i gwałtownie, nie zwracając kompletnie uwagi na to, że mógł jej sprawić ból. Zachował się jak napalony dupek, który myślał tylko o sobie, a jego zranione ego krzyczało, że nie może tego tak zostawić. Z drugiej strony, nie wyobrażał sobie, że ponowne przespanie się z Gabriellą w jakiś sposób pomoże sprawie poza jeszcze większym zagmatwaniem ich relacji.

Nadal nie mógł uwierzyć, że była dziewicą. Przez ostatnie lata nasłuchał się na jej temat historii rodem z filmów pornograficznych i świadomość, że nic z tego nie było prawdą, sprawiła mu niewyobrażalną ulgę. Złagodziła poczucie winy, które czuł nieprzerwanie od śmierci Lorenzo. Nie mógł wytrzymać wstydu na samą myśl, jak bardzo zawiódł swojego przyjaciela, zostawiając jego córkę na pastwę losu.

Skrywane nadzieje ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz