Rozdział trzydziesty piąty

23.1K 937 75
                                    

Gabriella poczuła, jakby ktoś ściągnął z jej piersi niewidzialny ciężar. Wreszcie pozbyła się zahamowań, które nie pozwalały jej być w pełni sobą i okazało się być to łatwiejsze niż sądziła.

Do tej pory uważała, że to nie jej miejsce, aby zadawać pytania o Caterinę, lecz wydarzenie sprzed tygodnia sprawiło, że opuściły ją wszelkie opory. Na samo wspomnienie tamtej sytuacji, wstyd i smutek ogarnęły jej ciało. Oddała Alessandro całą siebie, wierząc, że któregoś dnia mężczyzna odwzajemni jej uczucie, lecz po raz kolejny życie pokazało jej, jak bardzo się myliła.

Czuła, jakby wziął jej miłość, zgniótł ją, po czym rzucił jej w twarz.

Lecz teraz była mądrzejsza. Miała dość tej Gabrielli, która z cichym przyzwoleniem pozwalała traktować siebie jak śmiecia. Koniec z tym dręczącym ją poczuciem bycia gorszą od innych, mniej ważną.

Najwyższa pora sprawić, aby drzemiąca w niej mała Gabby znów była z niej dumna.

Odchyliła mocniej głowę i cierpliwie czekała na odpowiedź Alessandro. Łzy nadal spływały jej po twarzy, lecz nie przejmowała się tym. Jedyne co liczyło się w tej chwili to jej mąż. Czy wreszcie zaufa jej na tyle, aby się przed nią otworzyć?

Alessandro westchnął i przetarł mocno przekrwione oczy.

– Gabrielllo, ja...

Przerwał mu głośny dźwięk telefonu, rozchodzący się po pomieszczeniu. Podszedł do leżących na ziemi spodni i wyciągnął z ich kieszeni komórkę.

– Tak? – odebrał połączenie.

Była zła, że ktoś przerwał im w takim momencie, lecz gdy zobaczyła, jak krew odpływa z twarzy Alessandro, wiedziała, że wydarzyło się coś złego.

– Stan mojego ojca się pogorszył – poinformował ją, gdy zakończył rozmowę. – Chce się z tobą spotkać.

– Ze mną?

– Tak. Oczywiście jeżeli nie masz nic przeciwko temu.

Mimo że głos mężczyzny pozbawiony był emocji, to nie był w stanie ukryć bólu widocznego w jego oczach.

– Możemy jechać – powiedziała, narzucając na siebie gruby sweter.

Skinął głową i ruszył w kierunku drzwi.

– Alessandro? – Odwrócił się w jej stronę. – Chyba dobrze by było gdybyś też coś na siebie założył.

Spojrzał w dół, a jego oczy delikatnie się rozszerzyły, gdy zobaczył, że ma na sobie jedynie bokserki. Sięgnął po rzucone na podłodze ubrania, po czym szybko się w nie ubrał.

Gabriella obserwowała każdy jego ruch, po raz pierwszy widząc go w takim stanie.

Podróż do domu jego rodziców minęła im w zupełnej ciszy. Alessandro był tak pogrążony we własnych myślach, że wątpiła, aby zdawał sobie do końca sprawę z jej obecności.

Zaparkowali na podjeździe znajdującym się przed dużym, kremowym domem. Alessandro wyłączył silnik, lecz nie wysiadł z auta, a jedynie siedział i wpatrywał się przed siebie. Złapała go za dłoń, która nadal mocno ściskała kierownicę, sprawiając, że mężczyzna odwrócił się w jej stronę.

– Wejdziemy do środka? – spytała.

Przytaknął. Wyszedł na zewnątrz i przystanął przed schodami prowadzącymi do domu, czekając, aż dziewczyna do niego dołączy. Nim zdążyli sięgnąć klamki, drzwi otworzyły się, a w progu stanęła Matilde. Mimo późnej godziny, kobieta miała idealnie ułożoną fryzurę i makijaż. Zmierzyła Gabriellę wzrokiem, na dłużej zatrzymując się na widocznych pod jej dużym swetrem różowych spodniach od piżamy. Nie skomentował ich w żaden sposób, lecz nie musiała. Zmrużone oczy i wydęte usta zdradzały jej niezadowolenie.

Skrywane nadzieje ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz