Milczenie oznacza zgodę. W wypadku większości ludzi ta zasada się sprawdza. Nikora... o dziwo nie była wyjątkiem. Wbrew pozorom udało im się dogadać, czego nawet Haddock się nie spodziewał. Jasne, musiał się zgodzić na parę ustępstw, ale i ona poszła na kompromis, co – biorąc pod uwagę jej charakter – można było uznać za duży sukces. Ostatecznie doszli do całkiem zadowalającego rozwiązania.
Chociaż Czkawka nadal miał wrażenie, że to wszystko nie dzieje się naprawdę. Głównie dlatego, że jak na jeden dzień, miał trochę za dużo wrażeń. Nie dość, że poznał pochodzenie swojej matki, to jeszcze musiał odbyć długą i dość męczącą rozmowę, opartą głównie na manipulacji i wzajemnych groźbach.
Miał dość. Miał dość pilnowania się, miał dość uważania na słowa i miał dość ciągłego analizowania wypowiedzi przeciwnika. Miał dość pod względem psychicznym.
- Nie, żebym miała coś przeciwko snuciu monologów, ale skoro już stoisz obok, powinieneś słuchać – odezwała się władczym tonem.
Właśnie. Jego jedyny problem polegał na tym, że jeszcze nie opuścił Tempestu. Był już co prawda na górnym pokładzie, ale wciąż znajdował się na statku.
- Powinienem – przytaknął.
Nie tyle z grzeczności, co po prostu chęci otrzymania spokoju i niechęci prowadzenia kolejnej gry logicznej, słownej, czy jakiejkolwiek innej. Nieważne, jak się nazywała.
- Mówiłam, żemoi ludzie wkrótce wrócą na okręt. Pojawią się plotki, gdy cię tu zastaną.
- Nie wiedzą, że ze mną rozmawiasz? – spytał szybciej, niż pomyślał.
- Wiedzą tylko, że ma do mnie przybyć tajemniczy sojusznik.
Szczerze mówiąc, trochę go to zdziwiło.
- Im mniej osób wie, tym mniejsze szanse, że dowie się o tym ktoś niepowołany – odpowiedziała na jego nieme pytanie.
- Czyli nawet własnym ludziom nie ufasz w stu procentach.
- Nikt nie jest doskonały – wzruszyła ramionami. – Większość z nich to członkowie mojego starego plemienia. Ale mam też kilku rekrutów, których lojalności jeszcze nie wypróbowałam. Ze względu na nich, wolę żeby nie wiedział nikt.
Kiedy się głębiej nad tym zastanowił, stwierdził że jej podejście jest bardzo logiczne. Przecież kiedy się jest na statku, dużo się rozmawia. Trudno wtedy uniknąć powiedzenia kilku słów na temat czegoś, o czym się mówić nie powinno. Nawet jej zaufanym ludziom mogłoby się to zdarzyć.
- Czyli przez ostatnie kilka dni co wieczór odsyłałaś ich z Tempestu. Bo przecież nie wiedziałaś, kiedy dokładnie przylecę.
- Wielu rzeczy można się domyślić – odparła wymijająco.
- Nie wątpię. Jak wielu ty się domyśliłaś?
- Nie myśl, że ci powiem. Wystarczająco już zdradziłam, wyjawiając powód mojej... – zastanowiła się, jakby próbowała dobrać odpowiednie słowo – sprzeczki z Viggo.
- Delikatnie to ujęłaś – skwitował. Po czym powrócił do wcześniejszego tematu – Czyli wiesz o mnie więcej niż mi powiedziałaś. Mam się martwić?
Zastanowiła się przez chwilę. A potem odpowiedziała zupełnie szczerze.
- Nie. Możesz jedynie być pewny jednego. To, co o tobie wiem, domyśliłam się sama, na podstawie historii, opowieści i plotek. Nie od kogoś konkretnego.
Uniósł brwi, zarówno zaskoczony, jak i zaniepokojony. Bo w końcu, co jej słowa miały oznaczać?
- Wiem, że są jeszcze inni, którzy mają o tobie dość sporo informacji – wyjaśniła. – Możesz być o nich spokojny. O swoją tajemnicę również. Nie mam powodów, by komukolwiek ją wyjawiać.
CZYTASZ
Dziki Jeździec || HTTYD
FanfictionUsiądźcie wygodnie i posłuchajcie. Oto druga część opowieści o chłopcu, który poszedł własną drogą. Druga część historii, która z czasem stała się legendą. Legendą, która nadal żyje, choć pozornie została zapomniana. Wydarzyła się ona wiele lat póź...