Wyspa Berk. Jakieś dziesięć dni drogi od Beznadziei i rzut beretem od Zamarzniesz Na Śmierć. Taki równoleżnik, gdzie wszystko równo leży. Za wyjątkiem tamtejszej osady. Która stoi. Mają tam ryby, owce i kolorowe zachody słońca. Żarcie jest surowe i pozbawione smaku. Ludzie? Jeszcze bardziej. Chociaż w tym temacie przez ostatnie lata sporo się zmieniło.
Pomimo wielu problemów i komplikacji – w tym takiej jednej o imieniu Pleśniak – pokój ze smokami się utrzymał. I ma się dobrze jak nigdy. Teraz prawie każdy na wyspie jest zaprzyjaźniony z jakimś skrzydlatym gadem. A pomyśleć, że jeszcze kilkadziesiąt lat wcześniej byłem całkowicie przekonany, że to niemożliwe. Najwyraźniej się myliłem.
Jak się mają pozostali? Powiedziałbym, że całkiem dobrze. Mój ojciec przeszedł na emeryturę i już nie zajmuje się przewodzeniem wiosce, choć od czasu do czasu udziela rad nowemu wodzowi – którym, bogom dzięki, całe szczęście nie jestem ja. Ten cudowny pech spadł na Złośnika, w chwili, gdy ten zakochał się w najmłodszej z moich kuzynek. Także razem z jej posagiem, podczas zaślubin odziedziczył również tytuł wodza. Dlatego teraz wyspą Berk rządzi niejaki Złośnik Dręczydrut. Skąd ten cudowny przydomek? Pozwólcie, że wyjaśnię. Otóż legendy mówią, że niepokornym z podbitych ludów ten przerażający wódz potrafi wcisnąć drut w nos i przeciągnąć na drugą stronę. Jak to wygląda naprawdę? Z nieoficjalnych źródeł mi wiadomo, że miłośnik wszelkich zasad umiłował sobie pewną sztukę, znaną jako gra na lutni. I jak przydomek wskazuje – kiepsko mu ona idzie.
Astrid i Sączysmark? Cóż, można powiedzieć, że z nimi jest całkiem dobrze, bo jeszcze się nie pozabijali. Mało tego – mają dzieci i pomimo ciągłych protestów ze strony Sączyślina, najwyraźniej są szczęśliwi. Podobnie jak Szpadka i Śledzik, którzy wzięli ślub niedługo po nich. Co na to Mieczyk? Nie słyszałem, żeby narzekał, bo w sumie mieszka razem z siostrą i jej mężem w jednym domu. Zajmuje tylko inne piętro. Bardziej już narzekają sąsiedzi, którzy są nieustannie dręczeni ich eksperymentami naukowymi. Tak, bliźniaki, jak to z bliźniakami bywa, oczywiście nie porzuciły swojego zamiłowania do destrukcji. Śledzik z kolei poświęcił się studiowaniu natury smoków, co w sumie aż tak bardzo nie koliduje z pasją bliźniaków – co by tu dużo nie mówić, w końcu smoki zioną ogniem.
Pozostali Kadeci? Sączypluj spełnił się życiowo w roli kucharki, a gotuje naprawdę wyśmienicie. Raz miałem okazję próbować. Tępak dołączył do straży Berk, gdzie całkiem nieźle sobie radzi, biorąc pod uwagę, że jest w stanie stawić czoła kilkunastu osiłkom na raz. Z kolei Czyrak z pracy pasterza przerzucił się na robotę medyka. Ktoś musiał w końcu zastąpić Gothi po tym, jak odeszła. Całe szczęście zanim to się stało, zdążyła nauczyć Czyraka wszystkiego, co wiedziała, więc żaden z Wandali nie musi się martwić, że zostanie przypadkowo otruty. Nieprzypadkowo też nie.
Fretka i Rapierek? Tu sprawy się nieco komplikują. Dorobili się zarówno małżeństwa, jak i dwójki dzieci, z których każde ma większą skłonność do rozróby niż oboje ich rodzice razem wzięci. Całe szczęście, wioska dość rzadko ich widuje, bo wyruszają razem z rodzicami i ich smokami na wyprawy. A jakie? Cóż, żeby to opisać, trzeba by wyjaśnić całe podejście Wandali do piractwa. W skrócie – nieakceptowalne na Archipelagu (stąd tak długo Stoick nie mógł się przekonać do Nikory), ale daleko poza nim, popierane już w stu procentach. Tak więc zanim mój ojciec przeszedł na emeryturę, postanowił uwolnić Berk od rudowłosego utrapienia oraz jej męża i pełnoprawnie zezwolił im na organizowanie wypraw łupieżczych. Dzięki temu Fretka nareszcie może wykorzystywać swoje umiejętności bez sprawiania problemów wikingom, a jakby tego było mało, ma z Rapierkiem pod dowództwem cały statek. Łajba nosi wdzięczną nazwę Forvirring (czyli „Zamieszanie") i jest niczym innym, jak Krigerem, przemalowanym na czarno. A ich wyprawy? Cóż, muszę przyznać, dopłynęli dalej niż ja kiedykolwiek doleciałem. Raz znaleźli nawet ląd, w którym ludzie na widok smoka padają na kolana, mamroczą coś pod nosem i uderzają się w pierś w różnych dziwnych miejscach.
A mawiają, że to wikingowie mają nie po kolei.
Kto nam jeszcze został? Nikora i Viggo. Ta pierwsza na jakiś czas osiadła na Archipelagu, ale odpłynęła, gdy tylko Berk stanęło na nogi i znalazło zastępstwo w handlu międzyplemiennym. Mimo to zajęła dla siebie jedną z tutejszych wysp i raz na jakiś czas tu wraca, choć nie mam zbyt jasnego pojęcia, po co. Być może chce mieć mimo wszystko pewny rodzaj kontroli nad tutejszą okolicą, choć zbyt wiele zysków jej to nie przyniesie. A być może chodzi tu o mnie.
Z kolei Viggo jeszcze żyje. Tyle mi przynajmniej wiadomo z mojego nieoficjalnego źródła. Nikora twierdzi, że po tym, jak doszczętnie zniszczyła jego imperium, wypuściła go na jakąś bezludną wyspę. Jeśli tak, istnieje szansa, że pewnie kiedyś się jeszcze spotkamy. Ale jak na razie minęło ponad dwadzieścia lat, a jeszcze go nie widziałem. Więc równie dobrze możemy nie spotkać się już nigdy. Wszystko zależy od mojego szczęścia i od tego, czy bogowie znowu nie zdecydują się na mnie uwziąć.
No właśnie. A ja?
Nie lubię zbytnio mówić o sobie, więc powiem tylko, że mieszkam teraz u Berserków. Na stałe. A przynajmniej chwilowo. Sam. Co z Nocną Furią? Nie chciałem jej ograniczać, więc nie zatrzymywałem jej ze sobą. To dziki smok, zasługuje na wolność najbardziej na świecie. Ale zabawne jest to, że nieważne, ile tej wolności by nie dostał i tak zawsze do mnie wraca. Ostatnio coraz częściej. Więc kto wie, czy wkrótce znów nie wyruszymy na kolejną wyprawę, o której żadne z nas nie będzie wiedziało, czy z niej wróci?
Może świat jeszcze kiedyś usłyszy o Dzikim Jeźdźcu i jego smoku?
~~~~
904 Słowa
Tak. To już epilog. I szczerze mówiąc... sama nie mogę w to uwierzyć. Pisałam to przez tak długi okres czasu, że teraz po prostu trudno mi przyjąć do wiadomości fakt, że to już koniec. A to naprawdę najdłuższa opowieść na moim profilu jaka (do tej pory) powstała i poświęciłam jej ponad półtorej roku. Podejrzewam, że gdyby przełożyć to na strony A5, wyszłoby z tego pokaźne tomisko.
Ludzie! 166536 słów i prawie 350 stron A4!
Dokładniejsze statystyki i podziękowania (oraz moje przyszłe plany) jeszcze później podam. Tak samo - tradycyjnie - pojawią się sceny wycięte, gdzie uchylę rąbka tajemnicy nad niektórymi z moich początkowych planów.
Co do tego epilogu, dla wszystkich fanów Frepierka (Rafretki?) — tak, ta dwójka skończyła razem :D Kto się cieszy?
Poza tym Złośnik został wodzem, na co w sumie zasłużył i co do niego pasuje (tak, od samego początku planowałam, żeby to nie Czkawka w przyszłości rządził Berk. Padło akurat na Złośnika). Sączypluj zaczął się udzielać jako kucharz, Czyrak został medykiem, a na całej wyspie szczęśliwie żyją sobie smoki. Szpadka i Śledzik zostali małżeństwem, a związek Sączysmarka i Astrid wciąż jest cały i zdrowy. I nawet Nikora chyba się nieco przywiązała do Czkawki, skoro co jakiś czas wraca na Archipelag.
To by było na tyle w dzisiejszej części. Tak jak powiedziałam, wkrótce zamieszczę sceny wycięte i podziękowania, gdzie wszystko dokładniej opiszę.
Trzymajcie się!
Serdecznie Was pozdrawiam,
Nishati

CZYTASZ
Dziki Jeździec || HTTYD
FanficUsiądźcie wygodnie i posłuchajcie. Oto druga część opowieści o chłopcu, który poszedł własną drogą. Druga część historii, która z czasem stała się legendą. Legendą, która nadal żyje, choć pozornie została zapomniana. Wydarzyła się ona wiele lat póź...