Rozdział 30: Królestwo za spokój

440 44 11
                                    

Westchnął. A potem usiadł obok niej na kamieniu.

- Posłuchaj. Powinienem był bardziej uważać. Powinienem był oglądać się za siebie i cię zauważyć. A potem odstawić do domu i przekazać matce tak, żeby cię nie wypuściła do białego rana.

Dwunastolatka spojrzała na niego smutno.

- Dlaczego? – spytała cicho.

- Bo wiedząc, że to ja jestem Dzikim Jeźdźcem, jesteś w ogromnym niebezpieczeństwie. I tylko mi tu nie mów, że „to fajnie, bo będą przygody!". Bo to wcale nie jest „fajnie".

- No... ale nie będzie nudno, nie? W sensie, że coś się będzie działo. Chociaż... to też zależy... jakie to niebezpieczeństwo – dodała niepewnie.

- Poważne, Fretka, poważne. Mam całą masę przeciwników. Nie tylko Viggo. Cały Archipelag na mnie czyha. Jestem tu wrogiem numer jeden.

- To niesprawiedliwe. Jesteś fajny.

Westchnął.

- Naprawdę nigdy nie słyszałaś, czym się zajmuję?

- Uwalniasz smoki. Kupcy mówili. Ale jakiś powód musisz mieć, nie?

Odwrócił się i zmarszczył brwi. W tym momencie miał dylemat: Mówić to, co sam uważał, czy mówić to, co będzie w tej sytuacji najlepsze i pomoże mu w dalszej rozmowie? Niechętnie zdecydował się na to drugie.

- To nie jest w tym momencie ważne. Dla was smoki to skrzydlate bestie, które trzeba tępić. A ja jestem po ich stronie. Już nie atakują ludzi, od lat nie napadają na wioski, ale wciąż są groźne. Ja też. Bo napadam na wszystkich, którzy na nie polują. Nie tylko Łowców. Plemiona Archipelagu również. Jedyny powód, dla którego jeszcze żyję jest taki, że on jest ze mną – wskazał na Nocną Furię. – I robimy to po cichu. Ale czasem po cichu się nie da. Z tego, co się wtedy dzieje, powstają legendy. Pewnie takie słyszałaś.

- Nie wiem. Od lat nie wpuszczają mnie na łodzie. Dorośli i ich durne zasady. Wiem tylko, że twoja sprawa była poruszana na Tingu.

- Też to wiem. Byłem tam.

- Fakt.

Znów westchnął.

- Odbiegamy od tematu. Ci wszyscy wrogowie, a w szczególności Viggo, zrobią wszystko, żeby tylko mnie pokonać. Na przeszkodzie stoi im tylko niewiedza. Bo nie wiedzą o mnie nic. Nic. Ani skąd pochodzę, ani jak mam na imię, ani jak wyglądam, ani ile mam lat, ani gdzie mieszkam. A ty to wiesz – dodał, tonem, który nie pozostawiał wątpliwości.

- I... powinieneś mnie teraz... – nakreśliła dłonią wymowny gest przejechania po swojej szyi.

- Co?! Nie! Nie, nie, nie. Jesteś tylko dzieckiem. Nie zrobię tego. Po prostu... posłuchaj. Posłuchaj, bo to, co ci teraz powiem, jest bardzo ważne. I ja to mówię całkowicie na poważnie. Słuchasz?

- Słucham – odparła, równie poważnym głosem, co ten jego.

Wziął głęboki wdech.

- To dobrze. Jeśli Viggo się dowie, że cokolwiek wiesz na mój temat, nie zawaha się tu przypłynąć i to z ciebie wyciągnąć. Nieważne jakim sposobem. Może cię nawet zabić.

- Jak będę martwa, to raczej mu zbyt wiele nie powiem – stwierdziła.

- Racja. Więc będzie torturować. Długo i boleśnie. Bo on jest do tego zdolny. Może wygląda jakby był kulturalny i może nawet na pierwszy rzut oka się tak zachowuje, bo owszem, on woli grę od siły. Ale wierz mi. W ostateczności przed niczym się nie cofnie. A ja już dawno przyparłem go do muru. Więc teraz będzie się chwytał wszystkiego. Nie znając czegoś takiego, jak litość.

Dziki Jeździec || HTTYDOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz