Smok powąchał Łowcę, którego właśnie powalił, a potem obszedł go dookoła. Cały czas nie spuszczał go z oczu. W ogóle wydawał się być przestraszony. Nie tylko wojownika, ale też odgłosów, krzyków i nowego miejsca. Jednak to wszystko przestało dla niego istnieć, gdy tylko podszedł do Fretki i przystawił swój pysk do jej twarzy.
Była bezpieczna. To się liczyło.
Dziewczynka przytuliła wielgaśny łeb i zaszlochała lekko.
- Przyleciałeś. Mówiłam ci, żebyś został! Niedobry smok! Tu jest niebezpiecznie! Mogli cię zabić! Ale... uratowałeś mi życie. Dziękuję.
Odsunęła się od niego. Potem się schyliła i szybkim ruchem wyrwała bełt. Tym samym narzędziem przyszpiliła koszulę Łowcy do pokładu statku.
Spojrzała w stronę Kadetów i odetchnęła z ulgą. Kończyli. Czyrak swoim kijem właśnie przywalał jednemu w miejsce bardzo czułe, Złośnik pozwolił Łamadze wywrócić się na drugim, a Rapierek miał niesamowitą frajdę z wywindowania trzeciego na wysokość masztu. Czwartemu Sączypluj z Tępakiem wymierzali siarczyste kopniaki do utraty przytomności, a piątego powaliła sama charyzma dzieciaków, bo widząc, że pojedynczo nie ma szans na nich wszystkich, postanowił ułatwić im zadanie i sam wyskoczył za burtę.
Pogłaskała Wietrznika, a potem razem z nim do nich wróciła.
- Wygląda na to, że na razie tyle – oznajmił Złośnik.
- I dobrze. To się już zaczęło robić nudne – burknął Sączypluj. – O, twoje smoczysko raczyło się tu pojawić.
- Nie obrażaj Morskiego Wiatru. Uratował mi życie.
Jorgenson wywrócił oczami, ale więcej się nie odezwał. Może wściekłe spojrzenie Fretki i miecz w jej dłoni miały z tym coś wspólnego. A może miał na tyle przyzwoitości?
Tymczasem Złośnik odchrząknął.
- Dobra, słuchajcie. Najłatwiejsze za nami.
- Najłatwiejsze?!
- Tak, Sączypluju. Tam na pewno wciąż są strażnicy. Podejrzewam, że na górę wysłali ich tylko tyle ile mogli i ile musieli. Reszta została w środku.
- Po czym wnioskujesz?
- Po tym, że trzymają tam wroga Archipelagu numer jeden. Nie mogą go zostawić bez ochrony, w końcu od tego zależy bezpieczeństwo wielu wysp.
- Nie no, to w takim razie Stoick nas oskóruje, jeśli go wypuścimy. Super. Nienawidzę być oskórowywany.
Fretka machnęła ręką.
- Zwalicie na mnie.
- A wiesz, że bardzo chętnie?
- Słuchajcie, skupcie się! – warknął Pierwszy Oficer. – Potrzebujemy jakiegoś planu. I odwodów. Nie możemy tam wejść tak na chybił trafił, bo nas jeszcze ktoś postrzeli. I musimy się zastanowić, co zrobimy ze smokami.
Dwunastolatka rozejrzała się dookoła. Coś ją zaniepokoiło.
- Złośnik...
- Nie teraz. Proponuję tak. Ja będę robił za dywersję. Fretka, ty weźmiesz Wietrznika i wejdziesz za mną, zwiniesz klucze i...
- Złośnik!
- Mówię, nie teraz! Zwiniesz klucze i otworzysz celę. Jak już go wypuścimy, wiejemy. Od razu. Na górze będzie czekać reszta, a wasze smoki mają być gotowe. Wtedy...
- ZŁOŚNIK!
- Co?
- Tępak już wszedł.
Pierwszy Oficer się odwrócił. Faktycznie. Nie było Tępaka.
![](https://img.wattpad.com/cover/288742651-288-k175386.jpg)
CZYTASZ
Dziki Jeździec || HTTYD
FanfictionUsiądźcie wygodnie i posłuchajcie. Oto druga część opowieści o chłopcu, który poszedł własną drogą. Druga część historii, która z czasem stała się legendą. Legendą, która nadal żyje, choć pozornie została zapomniana. Wydarzyła się ona wiele lat póź...