9. Crowley, od kiedy jesteś kotem?

267 13 2
                                    

Halta obudził rano pełen zdziwienia pisk. Instynktownie poderwał się z łóżka, szukając dłonią rękojeści saksy. Przypłacił za ten gwałtowny ruch wielkim bólem głowy.
Z jękiem opadł z powrotem na łóżko. Nie dane mu było poleżeć dłużej, bo znów rozległ się ten dziwny dźwięk, tyle że tym razem pobrzmiewała w nim, oprócz zdziwienia, złość.
Zwiadowca bardzo delikatnie, żeby nie narazić się na ten ból głowy, uniósł się na łokciu i rozejrzał się, swoimi zakrwawionymi oczami po izbie.
To co tam zauważył prawie przyprawiło go o zawał.
Stał tam kot.
Ale jaki kot stoi przed miską z wodą i piszczy na swoje odbicie? W dodatku ma kolor sierści idealnie tego samego koloru, co włosy Crowleya?
W pierwszej chwili chciał zawołać Willa i zapytać czy to jakiś żart, ale przypomniał sobie, że jego uczeń pojechał na jakieś głupie święto do sąsiedniego lenna, a korzystając z tego, Halt zaprosił swojego najlepszego przyjaciela Crowleya, który przyniósł cztery butelki wódki i razem upili się do nieprzytomności.
Właśnie, Crowley.
Tchnięty przeczuciem, Hibernijczyk zawołał
– Crowley powiedz proszę, że to nie ty.
Kot prychnął drwiąco i Halt przypomniał sobie, że koty nie umieją mówić.
– Eee... no to może pokiwaj łbem.
Pokiwał.
– A teraz pokręć.
Pokręcił.
– Cholera – mruknął brodacz – jakżeś ty to zrobił?
Zwierzę miauknęło i wskoczyło na łóżko koło Halta, po czym położyło się na ciepłej jeszcze poduszce, choć trochę cuchnącej alkoholem. Zwiadowca pogłaskał go i zastanowił się czy to on jest jakiś chory psychicznie, że myśli, że jego przyjaciel zamienił się w kota, czy tak naprawdę się stało. 
Ale przecież stworzenie robiło to co mu mówił.  A może to był po prostu zbieg okoliczności?
Halt złapał się za głowę pulsującą jeszcze bólem, który nie pozwalał mu się skupić.
Ten właśnie moment wybrał sobie Crowley na wejście do chaty.
Hibernijczyk popatrzył na niego, potem na kota i zaśmiał się niezdrowym śmiechem.
– Crowley, skąd ty wytrzasnąłeś tego kota?
– W sumie nie pamiętam. – odparł głównodowodzący korpusu. Po czym spojrzał na kotka i zasłodził się, bo, co się dziwić, był to słodki kot. – Mam nadzieję, że go nie wyrzucisz?  Ma taki sam kolor sierści jaki ja mam włosów.
– Ech... nie wyrzucę – odparł Halt – Ale nazwę go Crowa na twą cześć. Pisane przez „c".
Crowley wydał z siebie bliżej nieokreślony pisk szczęścia.
– Uważaj bo cię weźmie za mysz i upoluje.

Zwiadowca na diecie anty-kawowejOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz