49. Kim jesteś? Lol nie powiem. Albo nie, już ci mówię

98 8 3
                                    

Dziewczyna biegła ile sił w nogach. Niestety miała pewne ograniczenia. A mianowicie: krótkie nogi i beznadziejną kondycję.

Szatynka, czując kolkę, przeklęła pod nosem jednym z francuskich przekleństw, które usłyszała od koleżanki.

– Chcę colę. – Odezwał się głos w jej głowie. Tak, tak, ona jest chora psychicznie i gada ze swoim głosem w głowie.

– Niby skąd ją chcesz wytrzasnąć?

Kup mi.

Tu nie ma sklepów z colą!

Uciekającej zaczynało brakować tchu przez rozmawianie z własną głową, a ponadto bolał ją jeszcze drugi bok, jakby miała dwie kolki na raz. Czy to w ogóle możliwe?

Na swoje szczęście, przyszedł jej do głowy pomysł. Pobiegnie do lasu i tam może zgubi pościg.

Pewnie wypadałoby wyjaśnić przed kim ucieka. Otóż ucieka przed strażnikami, którzy mają urojenia i wymyślili sobie, że ona coś ukradła. Niedoczekanie! Przecież jedna malutka sakiewka się nie liczy!

Dziewczyna, nie zważając na brak drogi, wpadła do lasu i zaczęła biec jak najszybciej się da, niezgrabnie omijając przeszkody w postaci drzew czy innych śmieci.

W końcu, gdy miała pewność, że pogoń jest daleko, zwolniła do chodu. Gdyby zupełnie się zatrzymała, to pewnie nie potrafiłaby znów się ruszyć.

Nie przestając iść, zdjęła torbę i poszukała w niej wody. Jest! Z ulgą pociągnęła łyk tego napoju bogów. Schowała bukłak na miejsce i zaczęła rozważać, gdzie by tu się ukryć.

Nagle usłyszała spokojny głos.

– Ręce do góry i ani drgnij. Mam wycelowany w ciebie łuk.

Dziewczyna wymamrotała jakieś przekleństwo (tym razem Włoskie) i zrobiła tak, jak jej kazano.

– Dlaczego uciekałaś przed strażą?

– Chcieli mnie zgwałcić, więc jednego ululałam i chyba odebrali to jako osobistą obrazę – skłamała gładko.

Co to za dzieciak? W kobietę celować  łukiem?! Toż to szczyt bezczelności!

Dziewczyna ucieszyła się, nie po raz pierwszy, że tylko ona słyszy komentarze swojego demona.

Hej, nie jestem twoja, złotko.

– To porządni ludzie. Nie skrzywdziliby nawet muchy.

Miała dużą ochotę prychnąć pogardliwie, ale powstrzymała się. Nie chciała niszczyć wyobrażeń tego dzieciaka o tym, jak niektórzy mężczyźni widzą „skrzywdzenie".

– Will, czemu niepokoisz tę pannę? – odezwał się jakiś głos zza pleców szatynki. Ile ich jeszcze tam jest?!

Tylko tych dwóch.

Dziewczyna nie spierała się. Ona nigdy się nie myliła.

– Uciekała przed strażą.

– Co przeskrobałaś? – Zapytał nieznajomy.

– Absolutnie nic – prychnęła. – To oni sobie ubzdurali, że samoobrona to jakieś przestępstwo.

Jeden się do ciebie zbliża z nożem, złotko.

Skrzywiła się, ale nie zareagowała w żaden sposób. Jak się ruszy to zginie, jak się nie będzie ruszać to jest minimalna szansa, że jej nie zabiją.

Co za debilne rozumowanie.

Ach, te demony.

Poczuła czyjąś obecność za sobą, a w następnej chwili miała już nóż na gardle.

– Cóż, niezbyt ci wierzę. Idziesz z nami.

Wspaniale po prostu. A mogła się Jej posłuchać.

Mogłaś.

***

– A jak ty się w ogóle nazywasz? – zapytał młodszy zwiadowca głosem, który w zamierzeniu chyba miał być przerażający. Cóż, nie był.

Zastanowiła się czy bardzo skłamać, czy tylko trochę.

Boże, to tylko imię. Przecież po nim nie wyśledzą twojej przestępczej działalności.

Nie żeby dziewczyna prowadziła jakąś przestępczą działalność, to po prostu taka demoniczna gadanina.

Wmawiaj sobie.

– Jestem Cecylia – ze zdumieniem odkryła, że nie skłamała. Miała przecież przedstawić się jako Marie!

Starszy, brodaty zwiadowca pokiwał głową. Upił łyka swojej kawy, zanim spytał:

– Czy jesteś przestępcą?

Teraz powie mu, że nie, absolutnie, ona by miała być kimś takim?

– Tak. Prowadzę działania na skalę międzyświatową.

Natychmiast zatkała usta dłońmi. Co się z nią dzieje?!

Za dużo denaturatu ostatnio zażyłaś.

Uciszcie w końcu tego demona.

Obaj zwiadowcy wymienili poważne spojrzenia. W końcu ten starszy, brodacz, powiedział:

– Jak to na skalę międzyświatową?

– No normalnie. Obejmuję ponad połowę światów ze Związku Wszystkich Światów, a teraz chciałam to wszystko poszerzyć o uniwersum Zwiadowców. Demonie, co mi się dzieje?! – ostatnie zdanie wykrzyknęła z przerażeniem.

Chyba jakaś tutejsza boginka chce się dowiedzieć coś ty za jedna.

Cholera, Wattpad znowu ją dopadła.

/Coś mnie wzięło na kończenie i poprawianie starych opowiadań xD Chcecie tego kontynuację?

Nawet jeśli tak to pojawi się za jakieś kilka miesięcy.

Chociaż kto wie, może dostanę nagłej weny na pisanie komedyjek, jak dzisiaj. Bo wyobraźcie sobie, że jak usiadłam do Bogiem honorem i ojczyzną to ni jak nie mogłam skleić zdania, a teraz dostałam jakiegoś odpału i 300 słów za jednym zamachem xD

Ps. Jestem z siebie dumna. Dwa rozdziały w dwa dni! I to takie długie jak na tę książkę!

Zwiadowca na diecie anty-kawowejOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz