AKT 3
SCENA 1Pusty korytarz, w którym nagle pojawiają się dwie osoby. Czarne, długie płaszcze, zasłaniające ich w całości, wskazują, że to skrytobójcy, złodzieje, czy tam jakieś inne osoby, które zeszły z wyznaczonej przez Boga ścieżki.
Przestępca1: Ej, wziąłeś w końcu tę bombę?
Przestępca2 wzdycha.
Przestępca2: Jak miałbym nie wziąć naszego głównego narzędzia?
Przestępca1: mamrocze pod nosem Znając ciebie nie wziąłeś nawet komórki
Widać na wiszący na ścianie obraz, z namalowaną na nim ładną, trochę zbyt odsłoniętą kobietą. Obraz czerwonym i złotym kolorem zwraca na siebie uwagę, szczególnie, że wisi na białym tle.
Przestępca2: do obrazu Od kiedy mój własny syn jest przeciwko mnie?
Ku jego widocznemu zaskoczeniu [Marek, musisz wtedy trochę zbyt widocznie się wzdrygnąć i odskoczyć od ściany] obraz mu odpowiedział.
Kobieta z obrazu: A kim była jego matka? Może ma to w genach?
Przestępca2: otwiera szeroko buzię Jakim... co... czy ty...
Kobieta z obrazu: robi słodką minę Och, zastanawiasz się jak to możliwe, że obraz do ciebie mówi?
Kobieta z obrazu: Poprawia się na swoim namalowanym krzesełku, jeszcze bardziej odsłaniając dekolt. Otóż masz takie szczęście, że jestem boginią mniej sławnych pisarzy i takiej jednej apki.
Kobieta z obrazu: Puszcza oczko Przestępcy2 Tak się składa, że tam dokąd idziecie natkniecie się na pułapkę, ale mogę was tepnąć do miejsca, gdzie podłożycie bombę. Pasuje?
Nie zdążają odpowiedzieć. Pochłania ich rażące oczy światło.
SCENA 2
Duncan i Cassandra siedzieli sobie spokojnie, gdy wszystko wybuchło.
Duncan: wygrzebuje się spod gruzu Cassie, nic ci nie jest?
Cassandra: słabym głosem, spoza ekranu Chyba nie tato...
Cassandra wchodzi w kadr podpierając się ścian i większych kawałków gruzu.
Duncan: zaniepokojony Napewno nic ci się nie stało? Wyglądasz słabo.
Cassandra: kręci głową, ale zaraz syczy z bólu, gdy ociera się ręką o ścianę.
Duncan: teraz już na granicy paniki, podbiega do córki i ogląda jej rękę Chyba jest zwichnięta.
Cassandra: Tato...
Duncan: Hmm?
Cassandra: Dlaczego wszystko... wybuchło?
Duncan: wzdycha Pojęcia nie mam, słońce ty moje. Może pod zamkiem zawalił się jakiś tunel?
Cassandra: Może
Księżniczka nie wydaje się przekonana.
W oddali rozległy się jakieś nawoływania. Duncan westchnął ponownie, tym razem dużo dłużej i głębiej.
Duncan: Wygląda na to, że zniszczenia są naprawdę duże. Dotknęły chyba całego zamku.
Cassandra: zaskoczona przecież nasz zamek jest ogromny! Poza tym tu nie ma żadnych tuneli. Przynajmniej ja nic o tym nie wiem.
Duncan: A jak chcesz inaczej to wytłumaczyć? Przecież na pewno nikt nie teleportował się z innego świata i nie podłożył żadnego narzędzia, które u nas zostanie wynalezione za wiele wieków, i które po jakimś czasie po podłożeniu eksploduje niszcząc wszystko wkoło.
Cassandra: No nie wiem co to mogłoby być...
Nagle nadbiegają straże.
Strażnik1: Wasza wysokość, nic wam nie jest?
Strażnik2: Panie, coś się stało?
Duncan: Mi nie, ale zabierzcie moją córkę do uzdrowiciela. Szybko. Ma złamaną rękę.
Strażnik4: Oczywiście panie.
Strażnik2, Strażnik3 i Strażnik4 odbiegają z wściekle zarumienioną Cassandrą wołającą o to, żeby ją postawili.
Strażnik1: Wie Wasza wysokość co tu się stało?
Duncan: A co ja jestem jasnowidz, że wiem takie rzeczy?
Strażnik1: Nie, sorry Wasza Wysokość, nie chciałem Waszej Wysokości urazić. W żadnym wypadku nie było to moim zamiarem Wasza królewska mość.
Duncan: macha ręką tak, tak idź już sobie, posprawdzajcie czy są jakieś ofiary. I czy ktoś w ogóle przeżył.
Strażnik1: Oczywiście Wasza Wysokość, tak jest, już się robi, biegnę, lecę, pędzę...
Duncan: krzyczy Idź już!
Strażnik1 ucieka
SCENA 3
John Flanagan: COŚ. TY. ZROBIŁA?
Wattpad: zmieszana No... to nie byłam ja tylko tamci przestępcy.
John Flanagan: Ale ty do tego doprowadziłaś!
Wydawnictwo Jaguar: Ej ej spokojnie. Nie chcę żeby doszło tu do jakichś rękoczynów.
John Flanagan: Ale przez nią wszyscy zginiemy!
Wattpad: Przecież zatuszowałam ślady! Nawet sprawcy nie będą nic pamiętać.
John Flanagan: niebezpiecznie zbliża się do Wattpad Czy ty myślisz, że Ona się nie połapie?! PRZECIEŻ CROWLEY ZGINĄŁ!
Wattpad: Przecież to równie dobrze mógł być nieszczęśliwy wypadek! Zginął przecież tylko on!
John Flanagan: Ach tak?!
Wattpad: jeszcze bardziej skraca dystans SAM PRZECIEŻ CHCIAŁEŚ ZDUSIĆ TEN SHIP!
Wydawnictwo Jaguar: wchodzi między nich Hej, hej spokojnie. Wattpad ma rację, jak nie będziemy się zachowywać podejrzanie nigdy się nie połapią.
John Flanagan: Ale ja nie umiem zachowywać się niepodejrzanie!
Wattpad i Wyd. Jaguar: No to mamy problem...
Ciąg dalszy nastąpi...
CZYTASZ
Zwiadowca na diecie anty-kawowej
HumorZbiór talksów, one shotów, tekstów na podryw, teorii spiskowych i wszystkiego co mi na ten pusty łeb przyjdzie ze... zwiadowców! Zapraszam :3 --- Pierwsze rozdziały są fatalne. Tak tylko ostrzegam.