55. Alpejskie białe kaczki

62 8 3
                                    

– Ależ Halt, spokojnie, pozwól, żeby po twoim rozczarowaniu i bezrozumnej wściekłości przejechał mój tartak spokoju i stoickiej kalkulacji.

– Grabisz sobie. A ja zaraz wyrwę ci te grabie i walnę cię nimi w łeb. Rozumiesz?

– Rozumiem lecz pojąć nie mogę.

– Will, człowieku, przestań mnie denerwować! Ale już!

Postawa Willa nagle się wyprostowała, gdy ten stanął na baczność. Nawet stuknął obcasami i zasalutował.

Halt zamrugał.

– A ci co znowu? Rosyjskich filmów propagandowych się naoglądałeś?

– Tak, generale Siwobrody.

– Chodź tu ty komarze jeden! – w ton Halta znów wkradła się wściekłość. – Zaraz ci dupę przetrzepię to odechce ci się żartować!

Will rzucił się do ucieczki.

– Crowley! Pomocy! Siwobrody alarm! Ratunkuuuuu!!! Aaaaaaa!!!

Krzyki Willa zamieniły się w bezsłowny jazgot, gdy Halt go dopadł.

Crowley, usłyszawszy hasło świadczące o problemie najwyższej wagi, tzn. „siwobrody alarm", wypadł na zewnątrz.

Ujrzał dość niecodzienny widok. Halt jedną ręką trzymał wijącego się i drzącego w niebogłosy Willa, a drugą odpinał pas spodni.

Crowley powoli wycofał się z powrotem do domku. Will w końcu dostanie za swoje. Od jakiegoś czasu przechodził nastoletni bunt i ciągle wszystkich denerwował naprzemian histeryzując i chamsko się do wszystkich odzywając.

Usiadł na fotelu z gorzką jak jego dusza kawą, wsłuchując się w krzyki Willa.

Zwiadowca na diecie anty-kawowejOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz