53. Fanfiki z piekła rodem

78 8 4
                                    

– Nie...

Halt wpatrywał się z szeroko otwartymi oczami w ekran laptopa. Pobladł okropnie, aż kolorem skóry przypominał kartkę papieru. Jego oddech graniczył z hiperwentylacją.

– Co się stało? – zapytał zdziwiony Crowley. Nigdy nie widział swojego przyjaciela w takim stanie.

Halt zerknął na niego i z jakiegoś powodu się zaczerwienił. Wściekle czerwone rumieńce na policzkach tak kontrastowały z bladością pozostałych części twarzy, że zwiadowca wyglądał, jakby miał gorączkę.

Siwobrody machnął ręką, przywołując Crowleya do siebie.

Ten posłusznie podszedł, zmartwiony stanem przyjaciela. Najpierw spojrzał na jego twarz, która zdążyła już skryć się za dłońmi Halta, następnie zerknął na ekran laptopa.

I osunął się na podłogę z cichym charkotem. Pełnym cierpienia, żalu i ogólnie całej zagłady ludzkości charkotem.

– Jezusie, Maryjo i święta Rito od spraw beznadziejnych... – wymamrotał Crowley w brudną posadzkę. – ...wszechmogący Boże i Duchu Święty. Co. To. Kur...cze. Jest.

– Okładka fanfika, w którym motywem przewodnim jest cralt – poinformował go usłużnie drugi zwiadowca, odkrywając twarz. – I Halt wystarczy.

– Ale czemu ja jestem na dole?! I co to w ogóle znaczy?! CO JA IM ZROBIŁEM?!?!

– Istniejesz. Zapewniam cię, że samo to wyjątkowo irytuje.

– Zaraz się na ciebie obrażę.

– Proszę bardzo – powiedział Halt z rozbawieniem. – Czytamy?

– Jeszcze się pytasz?! Tylko na głos!

Zwiadowca na diecie anty-kawowejOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz