Halt wracał pieszo do swojej chaty. Przed chwilą wyszedł ze spotkania z lady Pauline, więc szedł bardzo zadowolony. Chociaż w jego przypadku „zadowolony" wyglądało, jakby tym razem przez przypadek zjadł cytrynę z cukrem, a nie jej nieosłodzoną wersję.
Gdy wszedł do domu, zdjął buty, płaszcz, kołczan, oparł łuk o ścianę i poszedł zrobić sobie kawę. W trakcie robienia kawy, usłyszał dziwny dźwięk. Jakby... jęk?
Zaintrygowany, poszedł w stronę źródła tegoż dźwięku. Słuch doprowadził go na zewnątrz, za chatę...
O cholibka.
Halt, z okropnym rumieńcem na twarzy zrobił w tył zwrot i, prawie biegiem, doszedł do chałupy.
Nalał sobie kawę, która zdążyła się przez ten czas zaparzyć i usiadł na łóżku, roztrzęsiony.
Dlaczego Will nie mógł robić tego z Alyss gdzie indziej?
CZYTASZ
Zwiadowca na diecie anty-kawowej
HumorZbiór talksów, one shotów, tekstów na podryw, teorii spiskowych i wszystkiego co mi na ten pusty łeb przyjdzie ze... zwiadowców! Zapraszam :3 --- Pierwsze rozdziały są fatalne. Tak tylko ostrzegam.