8. Jesteś zwyczajnym potworem.

14.2K 592 247
                                    

Po otrzymaniu adresu od Jamiego musiałam przyznać, że byłam lekko zszokowana. Nie robiłam sobie złudnych nadziei, że może mieszka w jakimś pięknym domu na obrzeżach miasta a pięniądze wypływają z jego kieszeń bo nie wyglądał na taką osobę. Ale nie podejrzewałam, że mieszkał w dzielnicy od której każdy próbował się trzymać z daleko. Aż na samą myśl przechodziły mnie ciarki.

Ludzie wyprowadzali się z niej najszybciej jak tylko mogli i omijali szerokim łukiem. Sprzedawali mieszkania i uciekali. Dilerzy narkotykowi, gangsterzy, przemytnicy to wszystko działo się właśnie tam.

Jednak kiedyś tak nie było.

Piękne wzgórze na którym wznosiła się osiedle było zazwyczaj oblegane przez połowę mieszkańców tego miasta. Ciche, zielone pola przyciągały ludzi i zachęcały do spędzania wolnego czasu na powietrzu. Zwykle odbywały się tam ogniska a jezioro rozciągające się u stóp wzgórza pozwalało na ochłodzenie się w upalne dni.

Niestety niegdyś uwielbiane przez wszystkich miejsce, stało się opustoszałym i martwym punktem. Nikt teraz nawet nie próbował zapuszczać się w tamte tereny sam a co dopiero rodziny z dziećmi. Wszyscy wiedzieli doskonale co się tam wydarzyło a mimo to nikt nie miał odwagi, żeby o tym mówić.

25 października 2013 zmienił życie wszystkich mieszkańców miasteczka. Uśmiechy panujące niegdyś na twarzach przy ulicy Whitehall, znikneły na dobre kiedy tylko rankiem głośne syreny obudziły jeszcze śpiących sąsiadów.

Wszyscy wyszli przed domy żeby zobaczyć tłoczących się policjantów i setki radiowozów. Ci kazali wrócić im do środka i tam pozostać, nie mówiąc nawet słowa o zaistniałej masakrze. Nikt nie był świadomy co takiego wydarzyło się w nocy z 22 na 23.

Nikt nawet nie wiedział, że wśród nich żył i funkcjonował morderca.

Aż do momentu, w którym odnaleziono ciała całej rodziny.

Z pozoru cicha, nikomu nie narażający się ludzie. Zawsze przyjaźnie nastawieni, nigdy nie sprawiający problemów. Cała szóstka szanowała się wzjemnie i aktywnie uczestniczyła w życiu miasteczka.

Jeremy, ojciec pracował jako bankowiec w jednym z tutejszych banków. Jeżeli potrzebowałeś dobrej pożyczki, zwracałeś się tylko do niego. Pattie natomiast była pięlegniarką, która uczynnie służyła pomocą, kiedy sąsiedzi potrzebowali potrzeby.

Malutka Jazmyn niczym promyczek rodziny, biegała po wzgórzu z kolorowym latawcem z roześmianą buzią każdego ranka. Sąsiedzi zawsze dziwili się, dlaczego ona jako jedyna z dzieci państwa Bieber zarażała uśmiechem i energią do życia, jakiej powstydzić mogliby się starsi ludzie. Czasami dziewczynka bawiła się razem ze swoją starszą siostrą - Courtney, na chuśtawce zrobionej przez obu braci - Justina i Jaxona.

Ich natomiast prawie nigdy nie widywano z rodziną, co nie oznaczało że sprawiali kłopoty. Starszy, czyli Justin próbował trzymać się od młodszego brata jak najdalej. Nawet w szkole, kiedy Jaxon potrzebował pomocy ten nie użyczył mu jej. Byli do siebie zniewalająco podobni. Czasami nawet mylono jednego z drugim, co okropnie denerwowało Justina. Nie byli bliźniakami a jednak wyglądali tak samo.

Ten sam szczupły, prosty nos i wielkie brązowe oczy, pochłaniające twoją duszę. Nie muszę chyba wspominać o włosach, które również były te sam.

Nie wiadome było, czemu Justin zawsze starał się trzymać się gdzieś z boku. Każdy ignorował jego dziwaczne zachowanie tłumacząc sobie, że taki już po prostu wiek. Nawet nie brali pod uwagę tego jak bardzo może być niebezpieczny. Wtedy jeszcze nie wiedzieli, że chłopak cierpiał na zaburzenia psychiczne i to poważne.

Worst NightmareOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz