Halloweenowy One Shot

7.3K 340 144
                                    

-Naprawdę nigdy nie drążyłeś dyni? -wyciągam dłonie z największej dyni jaką udało mi się znaleźć wraz z miąższem i pestkami, wkładając go ostrożnie do pojemnika.

Dynia pachniała dość nie przyjemnie, nigdy nie odpowiadał mi jej zapach ale uwielbiałam piec ciasto dyniowe wraz z mamą, kiedy byłam młodsza.

Było to naszą tradycją od prawie zawsze, sprawiało że to święto miało swój charakter. Ciasto dyniowe, mleko i straszne filmy które puszczał mój tata przywodziło mi na myśl moje dzieciństwo.

Cała rodzina uwielbiała Halloween, było to jedno z naszych ulubionych świąt. Wszyscy przebieraliśmy się za postacie z horrorów a mama robiłam nam makijaż, żebyśmy mogli w specjalnie przygotowanych przez nią wcześniej halloweenowych koszyczkach biegać po sąsiedztwie krzycząc "Cukierek albo psikus".

Jednak w tym roku Halloween świętowałam w zupełnie inny sposób.
Nie mogłam być jednak gorsza od mamy, która była mistrzynią w dekoracjach. Przystroiłam dom w najdziwniejsze i najstraszniejsze dekoracje, które kupiłam w sklepie wraz z Jaxonem.

Kościotrupy i wielkie sztuczne nietoperze zwisały z sufitu, a upiorne czaszki stanowiły za świece.
W kuchni nakryłam straszny stół, który składał się ze sztucznej zakrwawionej głowy na tacy i kilkunastu kończyn porozrzucanych na nim.

Gałki oczne obserwowały wszystkich z czerwonego i gęstego kompotu
za każdym razem, kiedy ktoś przechodził obok nich a czarne elektroniczne włochate pająki
pełzały po ziemi.

Oboje oczywiście nabyliśmy straszne kostiumy, które były niespodzianką na dzisiejszy wieczór. Wybrałam coś ciekawego i seksownego, coś na co nigdy wcześniej nie miałam odwagi.

Impreza z okazji Halloween w Tucson była uważana za najlepszą w całym stanie. Wszyscy przebrani szukali cukierków oraz innych ciekawych prezentów jak alkohol w wielkim polu kukurydzy, który był pełen strasznych aktorów i dekoracji.

Co roku razem z przyjaciółmi wybieraliśmy się tam aby spędzić strasznie czas. To była kolejna tradycja, której nie chciałam zaprzepaścić.

-Halloween to zabawa dobra dla dzieciaków - prychnął Justin zza moich pleców.

-Ale jak mogłeś nigdy tego nie robić? Przecież to tradycja!

-Nie było mnie nigdy w domu w ten dzień bo miałem dość tego pierdolenia się z głupimi kostiumami i bachorami, które dzwoniły co 10 minut żeby jak bezdomni prosić się o cukierki.

-Jesteś bezduszny. Sama kiedyś byłam takim dzieckiem - rzucam mu karcące spojrzenie, łapiąc za nóż.

-I widzisz na kogo teraz wyrosłaś - śmieje się, wkładając do ust jedną ze strasznych przekąsek które sama przygotowałam godzinę temu.

-Na osobę, która toleruje innych?

-Nie. Na dorosłą kobietę, która zachowuję się wciąż jak dziecko. Nie uważasz, że jesteś trochę na to za stara? To trochę żałosne.

-Zamknij się i zajmij się swoją dynią -mówię, starając się równo wyciąć oko mojej dyni.

-Mówiłem ci już, że nie wiem jak to zrobić.

Justin staje obok mnie i uważnie obserwuje moje ruchy, kiedy siłuję się z wykonaniem przerażającego uśmiechu Jacka Skellingtona z "Miasteczka Halloween".

To mój ulubiony halloweenowy film zaraz po "Gnijącej pannie młodej". Jednak kiedy wczoraj chciałam obejrzeć go z Justinem, ten odmówił mówiąc że nienawidzi bajek dla dzieci.

Worst NightmareOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz