*Justin's POV*
Musiałem ją mieć. Musiałem ją posiadać, musiałem za wszelką cenę. Nic więcej się nie liczyło. Nic nie mogło mi teraz przeszkodzić. Chciałem jej dotykać, czuć pod opuszkami palców jej delikatną skórę.
Pragnąłem całować, doprowadzać do skraju szaleństwa. Wchodzić w nią raz za razem aż do momentu, kiedy z wycieńczenia płakałaby w niebo głosy.
Jedyne co chciałem słyszeć z jej ust, to moje imię powtarzane niczym mantra. Chciałem być dla niej jej własnym narkotykiem, czymś od czego uzależniłaby się już na zawsze.
To właśnie myślałem jeszcze kilka miesięcy temu, kiedy po raz pierwszy przekroczyła próg mojej celi. Do dzisiejszego dnia pamiętam jej ciekawe i zarozumiałe spojrzenie gdy kaptur opadł na moje plecy.
Zapamiętałem sposób w jaki przegryzała wargę, zaciskała lekko pięść gdy coś jej się nie podobało. Ta każda mała rzecz, sprawiała że chciałem jej jeszcze bardziej.
Byłem na siebie zły, wręcz wkurwiony za to co mi robiła.
Z każdą chwilą wpadałem w jej sidła,
z początku nie świadomie a w końcu po całej linii.Przepadałem. Przepadłem wiedząc, że już nigdy nie będę potrafił się uwolnić.
Spisałem siebie i swoje czarne, skamieniałe serce jak węgiel na straty. Oddałem je w zamian za kilka chwil czegoś miłego, za kilka chwil z nią.
Czułem, że ona jako jedyna może mi pomóc, chciałem jej zaufać. Obdarzyć ją czymś, czego nikt inny nie dostał z mojej strony.
To mogło się udać, wierzyłem w to niczym chory proszący Boga o zdrowie. Tylko w tym wypadku ja nie prosiłem o zdrowie a o wybaczenie.
Chciałbym wszystko wytłumaczyć, każdą sytuację, każde słowo jednak nie wiedziałem w jaki sposób miałbym to przekazać.
Nie byłem skłonny do wyznań. Nigdy tego nie robiłem, nie próbowałem ani nawet nie chciałem. To coś co zawsze pozostawało na dnie mojego serca, spokojnie czekając na wybuch.
Gorzkie i ciężkie do przełknięcia niczym ostrze słowa, opornie wydostawały się ze środka. A gdy w końcu to zrobiły czerwień zabłysnęła w oczach sprawcy po to aby ciepła ciecz mogła spłynąć w dół.
I może własnie to stanowiło mój główny problem. Stałem się własnym więźniem. Więźniem swoich decyzji. A co jeżeli spróbowałbym czegoś innego niż ciemnego i samotnego życia? Udałoby mi się tak funkcjonować?
Wolałem jednak skupić się na tym co miałem w chwili obecnej. Skupiłem się na jej przymkniętych powiekach, długich rzęsach i drobnej zmarszczce na jej czole, kiedy poddawałem się coraz bardziej jej urokowi.
Z trudem łapała oddech, gdy moje ciało napierało na nią z każdą chwilą mocniej. Czułem jak tracę nad sobą kontrolę, gdy tylko jej pulchne i pulsujące wargi zachłannie brały to czego chciały.
Zsunąłem dłonie z jej bioder wprost na pośladki, które władczo złapałem jak gdyby były moją całkowitą własnością a Mia zrobiła dokładnie to czego chciałem. Podskoczyła lekko w górę, pozwalając mi się unieść.
Omal co nie przewróciłem nas, kiedy poczułam jak jej język próbuję wedrzeć się do środka moich ust.
Była taka nieprzewidywalna.Pozwoliłem na to nie chcąc tracić jej zaangażowania a ona nie traciła nawet chwili, żeby zaatakować moich ust z nachalnością jakiej nigdy u niej nie widziałem.
Nie wiedziałem skąd w niej taka zmiana ale nie zamierzałem marnować czasu, musiałem wziąć to czego pragnąłem od kilku miesięcy.
Cichy jęk wydostał się z jej ust, kiedy moja dłoń znalazła pod jej koszulką i lekko ścisnęła prawą pierś. Ten jęk wywołał w moim ciele pierwotne uczucie i zupełnie po chwili odczułem silny ból oraz pulsowanie w okolicy krocza.
CZYTASZ
Worst Nightmare
FanfictionMłoda studentka i dość nietypowy kierunek studiów. Dwu miesięczny pobyt w jednym z najgorszych zakładów karnych w całym stanie to nie marzenie każdej nastolatki. Miejsce przepełnione mordercami, gwałcicielami oraz przedstawicielami gangów. Jednak ni...