-Wszystko w porządku?
Przerwanie nieustającej i bezręcznej ciszy okazało się trudniejsze niż mogłam to sobie wyobrazić.
Nie wiedziałam co powiedzieć, no bo w końcu nie było w porządku. Nie chciałam kłamać ale nie mogłam też powiedzieć prawdy. Nie chciałam, żeby myślał że to właśnie przez niego zabrakło mi słów, chociaż tak było.
-Umm, tak.- mruknełam cicho i wbiłam wzrok w notatnik, który kurczowo ściskałam w dłoni. Dobrze postępuje? Za wszelką cenę próbuje przypomnieć sobie ponownie słowa pana Davisa lecz myślenie o tym w tej chwili nie było moją mocną stroną.
-Usiąde, jeśli pozwolisz. Męczy mnie stanie w miejscu. -jęczy, uderzając o metalową nogę krzesła i przypomina mi o swojej obecności. Przez te swoje cholerne myśli, zupełnie o nim zapomniałam. Brawo Mia, jesteś idiotką.
-Jasne.-kiwam głową.
-Jesteś pewnie ciekawa jak wyglądam, prawda? - I znowu oczywiste pytanie, które nie wymaga odpowiedzi. Cholera, jeszcze pytasz?
Ściągaj ten kaptur, krzyczy moja podświadomość która za chwilę dostaję po twarzy.
-Skoro mam z Tobą pracować to dobrze byłoby rozmawiać twarzą w twarz.- uśmiecham się pod nosem. Dobrze rozegrane i bez żadnego zawachania, jestem pod wrażeniem własnej osoby.
-Masz rację.- zaśmiał się i był to najpiękniejszy śmiech jaki mogłam kiedykolwiek usłyszeć. Poważnie, na chwilę zapomniałam z kim mam w ogóle do czynienia. Nie widziałam w nim kryminalisty ale zwyczajnego chłopaka.
I wtedy to zrobił. Kurtyna opadła, jak i moja szczęka. Czegoś takiego się zupełnie nie spodziewałam.
Nie wyobrażałam sobie go jako przystojnego chłopaka o brązowych włosach i ciemnych oczach.
Nie wyobrażałam go sobie jako mojego ideału.
Siedział przede mną przyglądając się mojej reakcji. Jego wyraz twarzy zupełnie nic nie mówił. Tak jakby doskonale znał już moje myśli. Po prostu patrzył prosto na mnie. Był piękny.
Nie wiem jak mogę nazwać chłopaka pięknym, ale on naprawdę taki był. Długie, czarne rzęsy unosiły się
co chwilę w górę, by znów mógł na mnie spojrzeć.
I mimo to, że wiedziałam że między nami nastała długa cisza to i tak nie mogłam przestać zachwywać się jego osobą.
Był jak magnes. I dziwiłam się. Wciąż się dziwiłam, jak mógł zabić swoją rodzine. To musiałabyć jakaś pomyłka, on nie byłby do tego zdolny. Widzę przed sobą prawdziwego anioła, który nie skrzywdziłby nikogo.
Jest spokojny, oddycha miarowo. Nie porusza się ani nic nie mówi. Czeka na mnie. Czeka, aż przestanę wpatrywać się w niego jak na bóstwo i coś powiem. Czeka, aż skomentuje całą sytuację ale nie potrafię.
Daje sobie szybko ponownie mentalny policzek i zaczynam szybko mrugać.
-Więc... Witaj.- wydusiłam w końcu z siebie, po czym zakrztusiłam się i zaczełam kaszleć.
Wstydzę się za siebie w tym momencie i za to co wydobyło się z mojego gardła. Chyba bardziej oczywista nie potrafiam być.
-Zaparło Ci dech w piersiach? -zaśmiał się głośno, rozsiadając się wygodniej na krześle. - Nie martw się, nie Tobie jedynej.
Słucham?
-Ah, więc jesteś pewny siebie. -wzbiera się we mnie siła którą zostawiłam gdzieś za drzwiami tego pokoju i czuję, że może mi się udać, chociaż nie wiem czy odgrywanie złej suki może wyjść mi na dobre.
CZYTASZ
Worst Nightmare
FanfictionMłoda studentka i dość nietypowy kierunek studiów. Dwu miesięczny pobyt w jednym z najgorszych zakładów karnych w całym stanie to nie marzenie każdej nastolatki. Miejsce przepełnione mordercami, gwałcicielami oraz przedstawicielami gangów. Jednak ni...