*Mia's POV*
Delikatne jak piórka, chłodne jak płatki śniegu opuszki palców pieściły moje plecy, kiedy z głową ukrytą w poduszkach udawałam, że jeszcze śpię. Mruczenie i przeciągliwe jęczenie wcale nie sprawiały, że chciałam się odwrócić i powiedzieć mu o tym, że już od dobrej godziny nie śpię. Jego desperacja była słodka. Początkowo szeptał do mojego ucha dziwne i przeróżne słowa, po czym znudził się i spróbował dotyku. Czułam jak na moim ciele rosła gęsia skórka a znajome uczucie podniecenia rosło.
Był idealny. Od najmniejszego pieprzyka na jego ciele, przez każdą bliznę aż po miękkie wargi. Perfekcyjny w sposobie w jakim mówił, w jakim się poruszał, w jakim mnie dotykał. Każda sekunda była wiecznością i pragnęłam, żeby nigdy nie mijała. Byliśmy tylko my i trzymająca nas w swoich objęciach, jak w mocno zaciśniętych łańcuchach namiętność. Byliśmy więźniami miłości. Zakazanymi owocami, nie przeznaczonymi sobie kochankami sprzeciwiającymi się losowi, walczącymi uczuciem z wszechświatem jak Romeo i Julia.
Jak rozbitek z roztrzaskanego statku, który dociera do odległego i dawno nie widzianego brzegu, tak ja trzymałam się kurczowo jego ramion bojąc się, że mogę stracić to o co walczyłam. Chciałam być pewna, że tym razem moja pewność siebie nie zniknie i nie rozpłynie się jak poranny sen, jak mgła na niebie. Pragnęłam wierzyć, że moja wiara w nas przetrwa i nie zostanie zburzona jak krucha wieża z mojej naiwności.
Spróbowałam zamaskować swój cichy chichot, kiedy poczułam na swoim ramieniu przyciśnięte do skóry muskające ją usta ale niestety poległam. Wyczuł jak moje ciało poruszyło się przez falę śmiechu i natychmiast zaatakował mnie, odwracając na plecy i przykrywając swoim ciałem.
Jego ciepło wręcz parzyło a dotyk boleśnie przypominał o przyjemności, która niosła się po moim ciele gdy się kochaliśmy. Zachłannie pragnęłam więcej, nienasycona ostatnią nocą byłam zdolna do błagania. Tęskniłam za nim, mimo że był tak blisko mnie. Tęskniłam za nim w zupełnie inny i nowy sposób.
-To niegrzecznie tak mnie ignorować -powiedział, spoglądając na moje usta kiedy sam swoje mocno przegryzał, próbując powstrzymać się od pocałunku.
-Chciałam sprawdzić ile czasu wytrzymasz -zachichotałam, odgarniając włosy z jego twarzy.
-Ty nie wytrzymujesz nawet pięciu, kiedy się kochamy.
-Idiota -przewróciłam oczami, próbując zrzucić go z siebie.
-Od dawna nie śpisz? -zamruczał, składając pocałunek na mojej szyi.
Zamruczałam jak stęskniona kotka i wyciągnęłam szyje w górę dając mu całkowite pole do popisu. Justin nie marnował nawet sekundy aby poświęcić mi całą swoją uwagę. Takie pieszczoty z rana powodowały, że pragnęłam aby ranek trwał cały dzień. Ale niestety wiedziałam, że w końcu będę musiała opuścić łóżko jak i jego. Miałam do zrobienia coś na mieście z czego na pewno nie będzie zadowolony. W głowie obmyślałam wymówkę, którą miałam mu wcisnąć mimo, że doskonale wiedziałam że w końcu się dowie gdzie tak naprawdę byłam.
-Od tak dawna, że zdążyłam wysłuchać twoich opowiadań o tym co zrobisz ze mną w nocy, jeśli zaraz się nie odwrócę i o tym, że wstałbyś do toalety ale boisz się że zastaniesz w niej znowu Anę z suszarką.
-Poważnie boje się tej laski -zaśmiał się tak głośno, że odczułam jego wibracje na swoim ciele.
-Dlaczego? Przecież jest miła i przygarnęła mnie pod swój dach, kiedy byłam w Meksyku.
-Równie dobrze nie musiałaś tam w ogóle wyjeżdżać -powiedział, odsuwając się ode mnie żeby spojrzeć w moje oczy. -Naraziłaś się wtedy na wielkie niebezpieczeństwo i gdyby nie twój brat, mogłabyś już nie żyć.
CZYTASZ
Worst Nightmare
FanficMłoda studentka i dość nietypowy kierunek studiów. Dwu miesięczny pobyt w jednym z najgorszych zakładów karnych w całym stanie to nie marzenie każdej nastolatki. Miejsce przepełnione mordercami, gwałcicielami oraz przedstawicielami gangów. Jednak ni...