JUSTIN'S POV
-Nie mamy całego dnia ! Ruszaj się!
Głos strażnika dochodzący za moich pleców, po raz kolejny przypomniał mi o tym jak bardzo nienawidziłem tego miejsca. Popchnięty brutalnie na ziemie, zostałem prawie że wrzucony do ciemnego małego pomieszczenia bez okien. Na całe szczęście nie miałem nigdy klaustrofobii, bo pewnie zginął bym w izolatce już pierwszego dnia podczas gdy tak naprawdę się cieszyłem.
Izolatka była jednym miejscem gdzie mogłem spokojnie pomyśleć i choć na chwilę zostać sam, bez otaczających mnie debili. Na samą myśl o tym, że miałem tutaj spędzić tydzień na mojej twarzy malował się uśmiech. Tydzień beztroskiego życia i brak ohydnego żarcia.
Jako, że zachowałem się karygodnie i pobiłem tego wstrętnego chuja zostałem skierowany tutaj oraz powiedziano mi , że za karę moje posiłki zmniejsza się do tylko obiadu. Nie żebym jakoś specjalnie nad tym ubolewał. Chyba wolałem umierać z głodu niż z boleści brzucha wywołanych przez to jedzenio podobne papki.
Nieznany mi dotąd wcześniej strażnik wszedł kilka kroków do środka i złapał za moje nadgarstki, rozpinając kajdanki jednym ruchem. Odrazu zacząłem masować obolałe miejsce i chcąc nie chcąc zmierzyłem go wzrokiem.
-Jesteś naprawdę głupi - prycha pod nosem chłopak, bardziej niż facet. Miał około metr osiemdziesiąt wzrostu i był w podobnym wieku do mnie. Jednak za to siły mu nie brakowało, no chyba ze to ja byłem tak osłabiony.
-Dlaczego tak twierdzisz? Ja się cieszę - podnoszę się lekko na rękach, jednak ból gdzieś z dołu pleców znów o sobie przypomina i krzywię się, sycząc pod nosem.
-Cieszysz się, że w spędzisz sam tyle czasu w izolatce? Ty chyba naprawdę masz coś nie pokolei w głowie.
-Może dlatego właśnie tu jestem - wzruszam ramionami i chwytam się krawędzi metalowego łóżka - Nie znam Cię. Jesteś nowy? -przyglądam mu się z zaciekawieniem.
-Można tak powiedzieć.
-Spokojnie, nie wytropię twojej rodziny i nie zabije. Możesz spokojnie mi się przedstawić. Większość strażników to robi.
Mina chłopaka odrazu rzednie a pięści mocno się zaciskają, zmieniając kolor na siny. Czyli, że rodzina to jego czuły punkt? Dobrze wiedzieć.
-Jesteś więźniem a ja strażnikiem. Nie będziemy znajomymi.
-Jasne, nie musimy ale dobrze byłoby znać Twoje imię - siadam na łóżku, które jest cholernie zimne i nie wygodne ale w tym momencie stanowi jedyne miejsce odpoczynku.
Po wczorajszym incydencie z listem nie wróciłem do swojej celi choćby na minutę. W ramach kary musiałem odbyć przymusowe "pałowanie" jak to nazywam. A mianowicie chodziło o to, że staje się pod ścianą a następnie któryś ze strażników wymierza Ci kilkakrotnie cios pałką w okolicy pleców, brzucha. Uważano, że to nas czegoś nauczy jednak wiem że gdybym ponownie znalazł się w tej sytuacji postąpił bym tak samo.
Ten list to było zbyt duże przegięcie. Myślałem, że już nigdy więcej nie będę musiał o niej słyszeć a już tym bardziej czytać listów od niej. Totalny cios poniżej pasa. Że niby wyjaśnienia były mi potrzebne? Zrobiła to specjalnie, żeby się na mnie zemścić?
Przecież to było całkowicie dziecinne i bezmyślne. Nie sądzę, że chciałaby się na mnie odegrać za to co jej zrobiłem. Nie wyglądała mi na taką osobę. A gdyby chciała to przynajmniej próbowałaby się bronić tamtego nieszczęsnego dnia.
-Mam dla Ciebie świetna informacje -odzywa się strażnik i wycofuję się w tył. - Jeżeli przez ten tydzień będziesz grzeczny możliwe, że zostaniesz wypuszczony z izolatki i przydzielony do pomocy w kuchni. Oczywiście , jeżeli będziesz tylko dobrze się sprawował.
CZYTASZ
Worst Nightmare
FanfictieMłoda studentka i dość nietypowy kierunek studiów. Dwu miesięczny pobyt w jednym z najgorszych zakładów karnych w całym stanie to nie marzenie każdej nastolatki. Miejsce przepełnione mordercami, gwałcicielami oraz przedstawicielami gangów. Jednak ni...