*jeśli to czytasz, zostaw proszę gwiazdkę lub komentarz :)
*JUSTIN POV*
Coś się zmieniło i nie miałem na myśli tego, że cała złość która we mnie buzowała kilkanaście minut temu zniknęła. Czułem w to powietrzu. I choć może wydawało się to dość dziwne, to po raz pierwszy wracałem do domu pełny nadziei. Bez niej wszystko było takie same, chłodne i zupełnie bez sensu. Teraz gdy wiedziałem, że muszę sprawdzić miejsce o którym mówił Jamie, poczułem jak nabieram siły. Nie byłem na tyle głupi, żeby nie przełknąć swojego ego i schować go gdzieś do kieszeni. Chodziło o Mie a nie o niego. Nie skończyłem jeszcze z tym chłopakiem i z wielką chęcią przywaliłbym mu w twarz jeszcze raz ale nie teraz. Teraz liczyła się tylko Mia.
Wydawałem się spokojny, nie przypominałem dawnego siebie. Nie wiem, dlaczego po takim czasie uświadomiłem sobie jak bardzo zmienił mnie ostatni czas. Nie działałem już w większości przypadków tak jak powinienem, chociaż instynkt mordercy kiedy chodziło o Mie wciąż podpowiadał co mam robić. I choć nie byłem pewien czy podoba mi się nowa wersja samego siebie, to zdołałem się do niej przekonać.
Zmianą cieszyło się również wcześniej smutne pomieszczenie. Z salonu zapełnionego jeszcze dziś rano zdjęciami Mii, nie pozostało nic. Rozejrzałem się dokładnie i nigdzie nie było nawet śladu po zdjęciach walających się dosłownie wszędzie. Szybkim krokiem przeszedłem więc do kuchni, gdzie jeszcze rano próbowałem unikać świdrującego spojrzenia dziewczyny, gdy piłem kawę. Ku mojemu zaskoczeniu tam również nic nie znalazłem.
Całe mieszkanie wydawało się być jakieś dziwne. Spokój i cisza wypełniały nasze wspólne tak zwane cztery kąty, co było zupełnie nie podobne do mieszkających tutaj osób. Od tygodnia panował tutaj gwar i nieustanne wymiany zdań. Nie wspominając już o nie zmytych naczyniach i pustej lodówce. To wszystko można było tutaj zastać pod nieobecność gospodarza, który z całą pewnością nie byłby zadowolony z tego co się tu działo.
Przed tym jak udałem się do pokoju Mii, chciałem przywitać się z Jaxonem i Aną ale stwierdziłem, że to niezbyt dobry pomysł biorąc pod uwagę to że zaczną się pytania a ja naprawdę chciałem położyć się już spać. Już widziałem to jak Ana atakuje mnie, pytając o to jak się czuję i czy udało mi się dzisiaj coś znaleźć.
W sumie to nie do końca rozumiałem jak się czułem. Nie potrafiłem rozmawiać o swoich uczuciach ani ładnie ujmować ich w odpowiednie słowa. Nie byłem jak Mia, która wyrzucała z siebie wszystko, kiedy tylko chciała. Nie przyznałbym się przecież do tego, że jestem zraniony, przygnębiony czy smutny. Musiałem zachowywać pokerową twarz, grać przez całe życie. Kamuflaż był moją ulubioną i jedyną skuteczną bronią. Działał prawie zawsze ale zawodził gdy musiałem stanąć twarzą w twarz ze sobą. Nie mogłem się okłamywać jeśli chodziło o uczucia do dziewczyny, które rozkwitały w moim sercu z dnia na dzień i niczym pnącza, owijały się w okół mnie.
Za dużo myślałem. Musiałem uspokoić swoje myśli i pierwszy raz od tygodnia postanowiłem, że potrzebuje snu. Chwyciłem za klamkę i pociągnąłem ją w dół, otwierając jednocześnie drzwi do pokoju. Wyczułem coś dziwnego i niespodziewanego w powietrzu. Pokój wypełnił słodki i piękny jak żaden inny zapach. Czasami bywał duszący, było go zbyt dużo ale w tej chwili utęskniony przeze mnie powrócił i nie cieszyło mnie nic bardziej od tego. Stanąłem jak zahipnotyzowany wypełniając swoje płuca zapachem, który pragnąłem żeby nigdy więcej już mnie nie opuszczał. Chciałem go zatrzymać w sobie.
Nie ukrywam, że zastanawiało mnie dlaczego akurat dziś to poczułem. Może był tu przez ten cały czas ale nie chciałem go czuć? Albo chciałem jej powrotu tak bardzo, skupiając się na zupełnie czym innym, że nie zauważałem najmniejszych szczegółów takich jak perfumy unoszące się w powietrzu.
CZYTASZ
Worst Nightmare
FanfictionMłoda studentka i dość nietypowy kierunek studiów. Dwu miesięczny pobyt w jednym z najgorszych zakładów karnych w całym stanie to nie marzenie każdej nastolatki. Miejsce przepełnione mordercami, gwałcicielami oraz przedstawicielami gangów. Jednak ni...