5. Siniaki

205 8 2
                                    

Tym razem bez Pawła.

________

Po powrocie wczoraj do domu pierwsze co zrobiłam to poszłam pod prysznic. Mimo związanych włosów, końcówki zlepiły mi się od krwi. Piotrek patrzył ze zdziwieniem na mnie oraz Bartka, który zobowiązał się do wyjaśnienia mojego stanu. Będąc w łazience obok mojej sypialni, zrzuciłam z siebie klubowy dres, wrzucając go do kosza na pranie. Rozpuściłam włosy i weszłam do kabiny prysznicowej. Odkręciłam prawie wrzącą wodę, której swoją drogą nienawidziłam.

Woda spływała po mnie, momentami barwiąc się na czerwono. Odchyliłam głowę i obróciłam się plecami do ściany z kranem. Oparłam się o nią siadając na podłodze. Dopiero teraz czułam jak wszystko mnie boli. Na lewym biodrze zauważyłam siniaka, który póki co był jeszcze średnich rozmiarów. Miałam świadomość, że do rana obejmie obszar do połowy uda. Już teraz bolał jak cholera, więc dzień jutrzejszy nie obejdzie się bez leków przeciwbólowych. Przeniosłam wzrok na lewą rękę. Była w lepszym stanie niż noga, ale jednak też poobijana. Żebra zdążyły już zsinieć.

Odgarnęłam włosy z twarzy, a następnie podniosłam się ostrożnie z podłogi. Zmniejszyłam temperaturę wody i umyłam się. Zakręciłam kurki, a następnie wyszłam z kabiny. Owinęłam ciało ręcznikiem i podeszłam do lustra. Nie miałam śladu krwi na twarzy, a czułam się jakby ta nadal tam była. Wyszłam z łazienki, po czym podeszłam do komody stojącej w pokoju. Wzięłam z niej sprany T-Shirt oraz krótkie dresowe spodenki. Wciągnęłam to na swoje ciało, po czym wyniosłam ręcznik do łazienki. Opuściłam oba pomieszczenia i zeszłam na dół.

Przemknęłam do kuchni nie zauważona przez Piotrka i Bartka. Nalałam do szklanki wodę, wiedząc, że bez pigułki się nie obejdzie. Otworzyłam szafkę, w której trzymałam leki oraz taśmy rehabilitacyjne. Wyjęłam pudełko z tabletkami przeciwbólowymi oraz jedną rolkę z taśmy. Odwróciłam się, a moim oczom ukazał się Smektała. Zajebiście.

- A gdzie Pitera zgubiłeś?- zapytałam, udając, że wszystko jest w porządku.

- Stwierdził, że teraz wyjedzie do domu. Mniejszy ruch na drodze- odpowiedział.- Bardzo cię boli?- zapytał patrząc na mnie podejrzliwe.

- Nie, skądże. Łaskocze- burknęłam i wycisnęłam tabletkę. Wsadziłam ją do buzi i popiłam wodą.- Nadal nie wiem, dlaczego Michelsen mi jebnął- przyznałam zgodnie z prawdą.

- W zeszłym roku po meczu z nami, Kowalski prawie oberwał od niego, a wiesz jak wyglądały jego występy. Facet nie potrafi przegrywać- powiedział Bartek, uśmiechając się pokrzepiająco.

- W jednej sprawie Tai ma rację. Nie uderzył kogoś równego sobie, tylko tego słabszego względem fizycznym.

- Wiesz co zarząd ma zamiar zrobić?

- Sędzia to widział, ktoś z PZM to widział, chłopaki to widzieli, a nawet ten chuj Drabik. Oby go za to zawiesili- mruknęłam opierając się dłońmi o blat wyspy kuchennej.- Idę się okleić. Jutro, a w zasadzie rano, będzie gorzej.

- Pomóc ci?- zapytał, a ja popatrzyłam na niego z politowaniem.

- Oklejałeś kogoś kiedykolwiek?- zapytałam, a ten pokręcił przecząco głową.- Właśnie. Dam sobie radę. Ewentualnie choć będziesz mi taśmy ciął.

Z Bartkiem robota poszła raz dwa. Napisałam trenerowi, że sytuacja nie wygląda zbyt ciekawie i to, iż jestem oklejona taśmami. Położyłam się w łóżku, a po chwili przyszedł Smyk, z którym miałam zamiar obejrzeć jakiś durny lub nudny film.

Rano wstałam, czując ogromny ból po lewej stronie ciała. Pomimo oklejenia taśmami rehabilitacyjnymi, ledwo podniosłam się z łóżka. Leżący z mojej prawej strony Bartek, mruknął coś niewyraźnie obracając się do mnie plecami. Ostrożnie wstałam i wyszłam z sypialni. Zeszłam na dół po schodach, a następnie poszłam do kuchni. Opakowanie z tabletkami leżało tam, gdzie je zostawiłam. Wycisnęłam jedną i połknęłam bez popijania. Usiadłam na stołku barowym, po czym spojrzałam na zegarek. Dziewiąta dwie. Westchnęłam i wzięłam do ręki telefon, który położyłam na wyspie po tym jak wróciłam ze stadionu.

Odblokowałam urządzenie i zaczęłam przeglądać social media. Na pasku powiadomień miałam powiadomień miałam już kilka tytułów artykułów krążących po internecie. Usunęłam wszystkie powiadomienia, zostawiając tylko wiadomość od taty. Prosił, żebym zadzwoniła jak wstanę. Wykręciłam, więc jego numer i zaczekałam aż odbierze.

- Lara, wszystko w porządku? Jak się czujesz?- zapytał od razu.

- Poobijana jestem, ale będę żyć. Samopoczucie względne- powiedziałam lekko się śmiejąc. Pieprzone żebra.

- Słyszałem, że Michelsen za nic dał ci w twarz- zaczął.- Mam nadzieję, że to zgłosiłaś.

- Tak. Gleb poszedł po trenera, a jeszcze ktoś ze związku to widział. Spokojnie tato nie puszczę mu tego płazem.

_____

Wiedziałem, że spotkanie z Larą odbędzie się na jej warunkach. Powiedziała, że spotka się ze mną tylko wtedy, jeżeli jej przyjaciółka może z nią przyjść. Zależało mi na tym, aby z nią porozmawiać, więc zgodziłem się bez wahania. Około piętnastej zjawiłem się w wyznaczonym przez dziewczyny miejscu.

Blondynka siedziała w towarzystwie ciemnowłosej Norweżki. Spod koszulki, którą miała na sobie Janowska wystawały czerwone taśmy rehabilitacyjne, podobnie zza kołnierza i dekoltu. Na jej twarzy widniał grymas, świadczący o tym, że dopiero teraz odczuwała ból. Podszedłem do Janowskiej oraz Nillson, siadając naprzeciwko nich. Livia zajęta była konsumpcją sushi, Lara zaś stukała nerwowo palcami w udo.

- Hej- przywitałem się nie pewnie.

- Cześć- powiedziała cicho blondynka, a siedząca po jej prawej stronie dziewczyna kiwnęła głową.- O czym chciałeś porozmawiać?

- Chcę się wytłumaczyć.

- Nie sądzisz, że trochę na to za późno? Po ponad roku na wyjaśnienia cię wzięło? Dobre sobie- prychnęła i pociągnęła łyk soku pomarańczowego.- Więc?

- Mam świadomość, że spierdoliłem. Zjebałem wiele rzeczy, między innymi naszą relację. Przepraszam za to. Cała ta sytuacja mnie przerosła, nie sądziłem, że w jednym z lepszych moich okresów życia, nie będę mógł robić tego co kocham. Dobrze wiesz, iż twoja cała rodzina mocno jest powiązana z żużlem i Spartą. Nie chciałem mieć kontaktu z kimkolwiek stąd... Wiem, że to błąd. Mam tego świadomość, Lara. Przez ten czas dużo myślałem, może gdyby tamten lekarz przeprosił, zostałbym tutaj, ale...

- Czy ty do cholery jasnej masz świadomość, że byłam cię w stanie z tego syfu wyciągnąć? Maks, kurwa mać, zarówno ja jak i Maciek czy Tai mamy siłę przebicia. Plus lekarz zapomniał o jednej rzeczy. Nidy nie miej na wierzchu swojego notesu. Zwinęłam go na przerwie w trakcie spotkania. Była tam lista jak się kogoś pozbyć.

- Słyszałem o tym, ale nie chciałem złudnej nadziei... I teraz wiem, że to zło.

Wlepiłem wzrok w blondynkę, która bawiła się dobrze znaną mi bransoletką. Wybita była na niej data oraz moje imię. Miałem identyczną, tyle że z imieniem Lary. Nie ściągnęła jej.

Czyli mam jeszcze szansę to wszystko naprawić?

______

Co sądzicie?

I Can't Pretend to Forget You|  T.Fornal /M.DrabikOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz