41.Tęsknię junior

146 9 2
                                    

Pikanie aparatury przyprawiało mnie o nerwicę. Widząc nieprzytomną blondynkę, plułem sobie w twarz, że jednak z nią nie zostałem. Może wtedy nie leżałaby na OIOMie, podpięta do sprzętu podtrzymującego jej funkcje życiowe. Równie dobrze oboje moglibyśmy wylądować w szpitalu, bądź nie przeżyć karambolu. 

Wiedziałem, że bliscy Lary najchętniej przypierdoliliby mi w twarz. Szczególnie Maciej, z którym dziewczyna jest najbardziej zżyta, między innymi przez to czym się zajmują, choć pozostała dwójka również z nimi jeździła. Jeżeli wzrok kapitana Sparty Wrocław mógłby zabijać- padłbym trupem co najmniej parę razy. Wiedziałem, że wrocławianin opuszczał dodatkowe treningi przed Grand Prix'em Wielkiej Brytanii, aby być przy siostrze jakby ta zaczęła się wybudzać. Do jego wylotu do Cardiff było coraz mniej czasu, a po Janowskiej nie było widać, by miała się ocknąć.

Puściłem dłoń wrocławianki, po czym wyszedłem z sali. Czułem na sobie wzrok Maćka, którego za rękę trzymała Asia. Widać było, że kobieta starała się być oparciem dla żużlowca. Spuściłem głowę, wbijając spojrzenie w szpitalną podłogę. Zauważyłem czarne Jordany, należące do Livii, która wchodziła do sali, gdzie leżała jej przyjaciółka.

- Maciek...- zacząłem.

- Milcz- warknął, na co znowu opuściłem głowę.- Uwierz mi, że nie chcesz być w swojej skórze, a także tego skurwysyna co jechał pijany, jeżeli Lara z tego nie wyjdzie.

Miałem świadomość, że jeśli blondynka nie dojdzie do siebie, będę wypominać to sobie do końca dni. Od dłuższego czasu budziłem się albo z wiadomością od Janowskiej, albo obok niej. Zdołałem się do niej na tyle przyzwyczaić, że na kadrze jest mi ciężko. Nie wyobrażałem sobie, więc scenariusza, w którym dziewczyny miałoby zabraknąć w moim życiu. Blondynka zdążyła mnie uzależnić od siebie. Kochałem tą wariatkę, która bez hamulców jeździła ponad sto na godzinę z trzema innymi osobami po torze w kształcie owalu

______

Spojrzałem na twarz Kacpra, który niewiele sobie robił z grożących mu konsekwencji. Stan Lary nadal był nie pewny, a ten bez większych skrupułów siedział i pił piwo. Tomaszewski wzruszył ramionami na kolejną z moich uwag, podczas gdy ja czułem jak odchodzą ode mnie wszystkie siły potrzebne do przeprowadzenia z nim rozmowy. 

- Kurwa Kacper możesz odpowiadać za usiłowanie zabójstwa, bądź zabójstwo, bo stan Janowskiej jest pod znakiem zapytania, a ty jak gdyby nigdy nic pijesz Tyskie?- warknąłem w kierunku brata Kamili. 

- Co się tak przejmujesz? Przecież wiem, że chcesz znowu jeździć we Wrocławiu, ale oni mają pełen skład. Dodatkowo jakbyś zapomniał jesteś z moją siostrą, więc radzę ci niczego nie kombinować- powiedział Kacper, biorąc kolejny łyk alkoholu.

Nie wiedziałem co siedziało w głowie Tomaszewskiego, ale podejrzewałem, że jego wszystkie szare komórki pływały w alkoholu. Jak można nie przejmować się tym, iż można pójść siedzieć? Z drugiej strony, Kacper miał haki na wiele osób. Na mnie miał fakt chęci powrotu do Sparty. 

- Kurwa, może, dlatego że to będą wyroki skazujące. Wrocław to nie Częstochowa, tam nie masz swoich kontaktów. To teren Janowskich, na którym nawet na mnie obecnie krzywo się patrzą- warknąłem, na co ponownie zostałem zlekceważony. - Mam dość. Rób co chcesz- rzuciłem i wziąłem klubową czapkę oraz okulary przeciwsłoneczne ze stołu.

Trzasnąłem drzwiami od mieszkania Kacpra, chcąc dać do zrozumienia bratu Kamili, że przesadził. Nie miałem zamiaru akceptować takiego zachowania. Wyciągnąłem, więc telefon z kieszeni, szukając numeru, którego bałem się od czasu zawieszenia.

- Maciek, wiem, że pewnie nie chcesz ze mną rozmawiać, ale... Tomaszewski celowo wjechał w twoją siostrę- powiedziałem, na co po drugiej stronie usłyszałem westchnięcie. 

- Maks... Nie sądzisz, że to nie mi powinieneś o tym powiedzieć?- spytał, po czym rozłączył się, czego się spodziewałem.

________

Schowałem telefon do kieszeni, po czym założyłem ubranie ochronne, będące obowiązkiem, do wejścia do sali pacjenta na OIOMie. Z jednej strony, miło było wiedzieć, że Maksym uznał, iż powinienem  wiedzieć o tym kto i z jakiej racji spowodował wypadek, ale z drugiej, powinien to zgłosić na policję.

Wszedłem do sali, w której leżała moja siostra podpięta do całej aparatury. Serce bolało mnie, gdy widziałem kaniulę dożylną i inne rurki podpięte do jej rąk. Nie lubiłem tego obrazu od najmłodszych lat, przez złe skojarzenia. Jednak jako czynny żużlowiec wiedziałem, iż łączyło się to z tym konkretnym sportem, ale Lara leżała na OIOMie z całkiem innego powodu. Przez pierdolonego Kacpra Tomaszewskiego, który wsiadł po alkoholu za kierownicę. 

- Junior, wracaj do nas, proszę. Wszyscy się martwią, nawet córki Taia. Asia od dnia wypadku jest na lekach uspokajających, Liv prawie zabiła Tomka jak go zobaczyła, Wojtek udaje, że wszystko jest okej, ale oboje wiemy, że on tak od zawsze. Krzysiek odchodzi od zmysłów, Tomek tak samo. Przyjechał z Krakowa, gdy tylko dowiedział się o wypadku- powiedziałem, czując łzy napływające do oczu. Będąc przy całej reszcie starałem się być silny, aby nie uznali mnie za słabego, ale każdy ma jakieś granice wytrzymałości. Moje właśnie pękły.- Obwiniałem go początkowo za to, że tu jesteś, ale to wina Tomaszewskiego. Celowo w ciebie wjechał... Lara wracaj do nas, bo... Eh... W klubie nie jest jak zawsze, wszyscy są poddenerwowani. Staramy się prowadzić treningi, ale się nie da. Każdy jest rozkojarzony, nawet Michał, z którym średnio się lubisz. Ja nie mogę spać po nocach, Asia podaje mi leki nasenne, a i tak jak zasnę to maksymalnie na dwie, może trzy godziny... Tęsknię junior- rzuciłem, trzymając siostrę za rękę. 

Nagle aparatura zaczęła przeraźliwie głośno piszczeć. Wstałem gwałtownie z krzesełka, cofając się pod ścianę. Do pomieszczenia wpadł lekarz wraz z pielęgniarkami, które nakazały mi wyjść, co uczyniłem. Czułem jakby świat mi się walił. Z jednej strony mogło to oznaczać, że Lara się wybudza, ale z drugiej, że umiera. 

- Co się dzieje?- zapytał Tomek.

- Nie wiem... Kurwa nie wiem...

______

Więc oficjalnie: koniec jest bliski, nawet bliższy niż wam się wydaje.

Co do kolejnej książki: perspektywa pierwszej czy trzeciej osoby? Prolog bez względu na wybór będzie z trzeciej, a dlaczego tego się dowiecie w swoim czasie.

Co sądzicie?

I Can't Pretend to Forget You|  T.Fornal /M.DrabikOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz