Mając na względzie, że we wtorek i w czwartek musiałem stawić się w Szwecji na meczu tamtejszej ligi, ogarnąłem się i wziąłem się za trening. Niedzielne spotkanie ze Stalą Gorzów przejebałem po całości. Przywiozłem ledwo cztery punkty, co było żałosne, bo nasi juniorzy przywieźli więcej. Patrząc w lustro czułem wstyd, a miało być jeszcze gorzej. Kolejne spotkanie szwedzkiej ligi jechaliśmy z Dackarną Mållilą, w której występowało rodzeństwo Janowskich. Jednocześnie była to dla mnie szansa, aby porozmawiać z Larą. Mogło być to problematyczne, zważywszy na fakt, że tam to już nie dawało się rozdzielić blondynki i jej brata.
Słońce na torze w Mållili było znikome, prędzej pokusiłbym się o stwierdzenie, że będzie padać. Mimo to czwartkowe spotkanie nie zostało odwołane. Stanąłem obok Kuby Miśkowiaka, który w piątek stoczył już jeden bój z Janowskimi, wtedy jadąc ramię w ramię z Mateuszem Świdnickim i przywożąc punkty dla częstochowskiej drużyny. Obecnie jednak stali pod taśmą w przeciwnych zespołach. Spojrzałem na Zmarzlika, którego Janowska mordowała wzrokiem, podobnie jak jej brat. Rodzeństwo robiło wraz ze swoją drużyną obchód tory, podczas gdy my czekaliśmy na decyzję kapitana gorzowskiej Stali.
- Bartek, dobrze wiesz, że na tym torze nam nie idzie. Zamiast tak sterczeć może zrobimy obchód?- zasugerował Dudek, wskazując ręką na zawodników Dackarny.- To ich teren, ich tor, mają przewagę tego, że znają ścieżki- dodał, a gdy Zmarzlik nie zareagował, pokręcił głową.
Chciałem się odezwać, ale w tym samym momencie po stadionie rozniósł się głos komentatora. Mówiący szybko Szwed, uniemożliwiał zrozumienie czegokolwiek wszystkim, poza swoim rodakom. Załamałem ręce, widząc jak zawodnicy Mållili podążają do parku maszyn z uśmiechami na twarzach. Świadomość, że będzie to ciężki mecz przytłoczyła mnie momentalnie, wraz z podjechaniem pod taśmę w moim pierwszym biegu.
________
Wygrana nad Lejonen była słodka niczym ulubiony deser. Wygrana z ponad dwudziestopunktowym prowadzeniem dawała ogromną satysfakcję. Złość na twarzy Zmarzlika, wkurwienie na mordzie Drabika, a także zawód na buzi Miśkowiaka przysparzał mi masę radości.
Będąc w szatni ustaliliśmy z Maćkiem jedną rzecz- wracamy jeszcze dziś do Polski.
Szwecja może i była urokliwa, ale możliwość szybkiego powrotu do domu była na tyle optymistyczna, że dwie godziny po zakończonym spotkaniu mieliśmy około sto kilometrów do portu, z którego popłyniemy do Polski. Tym bardziej, iż w niedzielę jechaliśmy rewanż z Włókniarzem.
Wyciągnęłam telefon z kieszeni dresów, mając zamiar odpalić odcinek serialu na Netflixie. Zauważyłam jednak wiadomość z instagrama, której ani trochę się nie spodziewałam.
tomfornal: Gratuluję wygranego meczu
Mrugnęłam kilka razy oczami, mając wrażenie, że mam zwidy spowodowane zmęczeniem. Odpisałam siatkarzowi dziękuję, a także kilka innych słów, aby następnie kliknąć czarną ikonę z czerwoną literą N. Wybrałam serial, który ostatnio oglądałam, po czym zabrałam się za śledzenie losów rodzeństwa Shelby.
Do Wrocławia dotarliśmy około południa. Ustaliłam z chłopakami, że bus wstawią do garażu w Wilkszynie, gdzie mieli bliżej. Otworzyłam zamki w drzwiach, a następnie pchnęłam drewnianą powłokę, wchodząc do środka. Rzuciłam torbę obok komody w przedpokoju i zdjęłam buty. Ściągnęłam bluzę przez głowę, kierując się do łazienki. Nim weszłam do pomieszczenia, wzięłam z szafy w sypialni za dużą o kilka rozmiarów koszulkę oraz krótkie dresowe spodenki. Przeszłam do łazienki, w której zrzuciłam z siebie resztę ubrań. Weszłam pod prysznic, pod którym usiadłam, opierając plecy o zimne kafelki. Woda opływała moje ciało, a ja dopiero teraz czułam jak bolą mnie mięśnie po dwóch spotkaniach w szwedzkiej lidze.
Remis z Västervik, a następnie wygrana z Lejonen. Kilka rezerw taktycznych za innych zawodników, a także przeszywające spojrzenia posyłane przez Drabika. Miałam ochotę mu przywalić za każdym razem, gdy widziałam jak patrzy w moją stronę.
Nie byłam ani trochę winna całej tej sytuacji i napiętej atmosfery pomiędzy nami. To nie ja zerwałam ze wszystkimi kontakt po decyzji komisji do spraw dopingu, tylko on. To nie ja będąc z kimś w związku przespałam się z dwoma randomowymi osobami w klubie, mimo, że nie utrzymywałam kontaktu z partnerem. To nie ja publicznie obrażałam czyjąś rodzinę.
Temu wszystkiemu winien był Maks. To on, zerwał kontakt z każdym z klubu. To on zdradził mnie z przypadkowymi dziewczynami w częstochowskim klubie nocnym. To on zwyzywał moich bliskich. To przez niego miałam próbę samobójczą.
______
Pogoda w Ottawie dopisywała. Słońce górowało na niebie, kiedy wraz z chłopakami z kadry szliśmy do hali, w której mieliśmy mieć trzy godzinny trening. W kadrowych strojach rozgrzewaliśmy się, będąc już w miejscu docelowym. Trener kazał nam się rozdzielić tak, aby każdy przećwiczył fragmenty związane z zajmowaną przez niego pozycją.
Po południu dostaliśmy czas wolny, jeden z nielicznych momentów kiedy mieliśmy popuszczoną "smycz". Uznaliśmy z Karolem, Kubą, Bartkiem, Maćkiem oraz Olkiem, że przejdziemy się po stolicy Kanady, korzystając z ostatnich chwil spokoju przed zbliżającymi się meczami.
Siedzieliśmy w jednej z kawiarni w centrum miasta, czekając na zamówienia. Każdy z nas miał nos wlepiony w telefon, zajmując się swoimi sprawami. Przeglądałem instagrama, co jakiś czas dodając serduszko pod zdjęciem. Jeden z postów należał do Janowskiej. Dziewczyna wstawiła zdjęcie ze Szwecji, informując o wygranej z drużyną o nazwie Lejonen. Blondynka uśmiechała się, dodatkowo powiadamiając, że zarówno ona jak i jej brat są już w drodze do Wrocławia. Wystukałem szybko wiadomość, w której pogratulowałem Larze. Na odpowiedź długo nie czekałem.
cherry98: Dziękuję. Powodzenia na meczu z Argentyną, co prawda raczej obejrzeć nie dam, ale trzymam kciuki ;-)
Uśmiechnąłem się pod nosem, co nie umknęło uwadze Kochanowskiego. Blondyn zmarszczył brwi, patrząc na mnie podejrzliwie, na co przewróciłem oczami. W końcu do naszego stolika zostało dostarczone nasze zamówienie, dzięki czemu uniknąłem pytań od przyjaciela. Wiedziałem jednak, że Kuba jeszcze wróci z tym tematem, rozkazując abym mu się wytłumaczył.
______
Tym razem rozdział nie ma tysiąca słów, ale jest.
Co sądzicie?
CZYTASZ
I Can't Pretend to Forget You| T.Fornal /M.Drabik
FanfictionNa co te wszystkie obietnice, plany, skoro życie jest bardziej pokrętne niż sobie myślimy? Jeden przypadek potrafi zburzyć cały świat jaki znamy, zmuszając nas do przystosowania się. W sporcie jest to jeszcze częściej spotykane. Dyskwalifikacja za...