Póki co nie miałem nic do zarzucenia nowemu trenerowi. Thomas, mimo młodego wieku, wiedział co robi. W środę wieczorem, jako, że Janowska przełożyła spotkanie na następny dzień, jakim był czwartek, zrobiliśmy spotkanie integracyjne. Niby nic nowego my, skoczkowie, się o sobie nie dowiedzieliśmy, ale jakoś tą współpracę z Austriakiem trzeba zacząć. Utrudniała to bariera językowa- Thurnbichler czasami palnął coś po niemiecku i w sumie tylko Kamil rozumiał go w taki stopniu, by wiedzieć o co mu chodzi. Owszem, w gimnazjum miałem niemiecki, ale w liceum, jak tylko była możliwość, uciekłem z tego języka na inny.
Siedząc razem z Andrzejem i Kubą w pokoju, debatowaliśmy o tym co po pierwszym spotkaniu sądzimy o poznanych zawodnikach. Do kapitana, Maćka, nic nie mieliśmy, wydawał się w porządku, jednak jak dobrze wiemy, człowieka poznaje się dłużej. Artiom, który był z nami na trybunach, wiele nie mówił, więc również nie wyrobiliśmy sobie opinii. To samo było z Larą. Rozmawialiśmy z nią tyle, co w parku maszyn, choć ja bym tego rozmową nawet nie nazwał.
Wolny uznał, że poszuka czegoś odnośnie zawodników. Jego poszukiwania zakończyły się telefonem do kuzyna Izy, jego narzeczonej, który żużel kochał całym sercem, mimo, że opolska drużyna była w tej najsłabszej lidze. Przynajmniej tak zrozumiałem z tłumaczeń bruneta. Kilkanaście minut później, Filip wysłał Kubie wszystko co wiedział.
- Więcej tego nie było?- zapytał Andrzej, mając ciastko w buzi. Tekstu było od cholery, ale od razu po nim przyszedł filmik.- Chce się któremuś z was to oglądać? Bo mi jakoś nie- skomentował po tym jak popatrzył na długość filmiku. Tragedii nie było, ale rewelacji też nie.
- Mogę zadzwonić do kolegi. Mieszka od czasów liceum we Wrocławiu i kocha żużel. Jego młodszy brat skacze w tym samym klubie co ja- odezwałem się i wziąłem do ręki telefon, zaczynając szukać numeru do Niklewicza.
- Dawaj. Może on nam to jakoś wyjaśni- powiedział Wolny, sięgając po ciastko z opakowania leżącego obok Stękały.
Kliknąłem odpowiednią ikonę i czekałem aż Tomek odbierze. Wiedziałem, że jest prawdopodobieństwo, iż Nikiel jest w pracy, albo w domu, ale jego syn śpi przez co ma wyciszony telefon. Po kilku sygnałach usłyszałem głos przyjaciela.
- Tomek, mam taką głupią prośbę- zacząłem.
- Przy tobie nic mnie nie zdziwi. Dawaj.
- Mógłbyś mi i moim kumplom wyjaśnić o co chodzi z żużlem? I ogólnie mniej więcej nakreślić zawodników?
- Jak myślisz, że do Ustronia przyjadę, to jesteś w grubym błędzie- powiedział.
- Mamy we Wrocławiu zgrupowanie- rzuciłem szybko.
- Poważnie? Przecież tutaj żadnej skoczni nie ma. Dobra, dawaj nazwę i adres hotelu- rzekł, a ja od razu podałem mu obie informacje.- Ewelina! Jak coś to wychodzę!- krzyknął jeszcze, najwyraźniej zapominając się rozłączyć.- Za jakieś piętnaście minut będę. Numer pokoju jeszcze mi podaj.
- Czterysta dwadzieścia sześć- powiedziałem, a Tomek się od razu rozłączył.
Popatrzyłem na chłopaków, którzy wlepiali czekające spojrzenie w moją osobę. Kiwnąłem twierdząco głową, dodając, że Nikiel się zgodził i za ile będzie. Mimo tego, że w hotelu byliśmy od kilku godzin, w pokoju panował niezły burdel. Zabraliśmy się z chłopakami do ogarnięcia pomieszczenia. Po kilkunastu minutach pomieszczenie było względnie posprzątane. Do drzwi od pokoju ktoś zapukał, a ja poszedłem otworzyć. Widząc uśmiechniętą twarz rudzielca, zbiłem z nim sztamę i wpuściłem do pokoju.
- Dobra, to jest Andrzej, to Kuba- powiedziałem odpowiednio wskazując na współlokatorów.- A to jest Tomek.
- Co wam konkretnie wyjaśnić?- zapytał siadając na łóżku, na którym spałem ja.
CZYTASZ
I Can't Pretend to Forget You| T.Fornal /M.Drabik
FanfictionNa co te wszystkie obietnice, plany, skoro życie jest bardziej pokrętne niż sobie myślimy? Jeden przypadek potrafi zburzyć cały świat jaki znamy, zmuszając nas do przystosowania się. W sporcie jest to jeszcze częściej spotykane. Dyskwalifikacja za...