9. Jedź do domu, nic z ciebie nie będzie dzisiaj

252 6 0
                                    

Trening na torze w Lublinie nie sprawiał mi radości. Niby był to mój domowy tor, na meczach mieliśmy przez to plusy, bo znaliśmy jego ścieżki, ale co z tego, jak rywal nagle okazywał się mocniejszy? Co z faktu, że wcześniej go pokonaliśmy, skoro mógł zmienić taktykę, a zawodnicy przyjechać z całkowicie innym nastawieniem?

Mimo, że do meczu rewanżowego z Wrocławiem mieliśmy dużo czasu, ze względu na Grand Prix. Do tego czasu mogło zdarzyć się wszystko. Mógł wrócić Łaguta, zarówno do nas jak i do Spartan. Mogli uznać, że Mikkela należy na dłużej wykluczyć z rozgrywek. Mogło stać się absolutnie wszystko, a równie dobrze nic.

Wystrzeliłem spod taśmy, momentalnie tracąc moc. Silnik zgasł przed drugim wirażem. Kopnąłem wkurwiony w nawierzchnię toru, a następnie zacząłem ściągać motocykl z owalu. W boksie rzuciłem goglami w ziemię, nie interesując się tym, że mogą pęknąć. Uderzyłem kilka razy dłonią w ściankę boksu, aż poczułem lekki ból w dłoni. Kurwa jeszcze tego brakowało...

- Drabik!- wrzasnął trener.- Co ty odwalasz? Kontuzji chcesz nałapać? Wiesz, że nie możemy sobie na to pozwolić, bo Mikkel nie pojedzie w rewanżu ze Spartą, a Jarka nie będzie kilka tygodni- powiedział mężczyzna, a ja ponownie uderzyłem dłonią w ściankę boksu.- Kurwa z tobą! Jedź do domu, nic z ciebie nie będzie dzisiaj- burknął w moją stronę i odszedł w kierunku Kubery.

Poszedłem przebrać się w normalne ubrania, a następnie spakowałem swoje rzeczy do samochodu. Wsiadłem do BMW, później wyjeżdżając z miejsca parkingowego. Włączyłem się do ruchu drogowego, kierując się w stronę mieszkania.

Wszedłem do swojego lokum, trzaskając drzwiami. Mój pies spał spokojnie na legowisku, nawet nie reagując. Poszedłem do kuchni, w której wziąłem butelkę z wodą. Odkręciłem plastikowy pojemnik, a następnie pociągnąłem z niej kilka łyków.

- Kurwa!- wrzasnąłem i uderzyłem w wiszącą szafkę kuchenną.

Czułem się przytłoczony. Tym, że Lara miała mnie gdzieś. Tym, że nie pewna była już sytuacja naszego klubu. Tym, że ojciec nie chciał ze mną rozmawiać. Tym, że moje życie nie wyglądało, tak jak miałem nadzieję...

_____

Ostatecznie wyjazd w Sudety najgorszy nie był. Może i trochę się pogubiliśmy zbaczając ze szlaku, ale koniec końców trafiliśmy ponownie na parking, gdzie czekał na nas kierowca.

Po powrocie do Wrocławia dostaliśmy czas wolny. Moim zamiarem było pójście spać, przez to, że czułem jak nogi wchodzą mi w dupę. Położyłem się na łóżku, wciskając głowę w poduszkę. Delektowałem się ciszą panującą w pomieszczeniu, z racji nieobecności Kuby i Andrzeja.

Miałem mieszane uczucia, co do znajomości z Larą. Chciałem poznać ją bliżej, jednocześnie mając wrażenie, iż dziewczyna mnie nie lubi. Może to wynika z tego, że blondynka była ode mnie starsza, niby o rok, ale jednak, plus wychowywała się w innym otoczeniu? Albo to ze mną było coś nie tak...

Po dobrych dwóch godzinach w pokoju pojawili się moi współlokatorzy. Słyszałem jak rozmawiają o bolidach formuły jeden, ale nie miałem zamiaru się wtrącać. Jedno było pewne, panująca dotychczas w pokoju cisza, została zakłócona przez moich przyjaciół.

_______

W katowickim spodku byliśmy od kilku godzin. Zafarbowany na blond siatkarz jeszcze sześć razy mnie przepraszał. Livia śmiała się do rozpuku, widząc zachowanie chłopaka, a ja miałam ochotę przywalić za to Norweżce. Minimalnie niższa ode mnie dziewczyna przestała drzeć ze mnie łacha dopiero, gdy zaczęłam śmiać się z tego, że Miśkowiak wyjebał się przed nią. Nillson z lekkim oburzeniem, oddaliła się w kierunku trenera, a ja usiadłam na trybunach wyciągając z kieszeni sportowych legginsów telefon.

I Can't Pretend to Forget You|  T.Fornal /M.DrabikOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz