Rozdział 6

11.3K 452 7
                                    

Przechodzimy do elegancko zastawionej jadalni i siadamy przy dębowym stole, gdzie ojciec rozlewa wino do kolacji. Biorę większy łyk, próbując złagodzić napięcie w moich nerwach, które wzrosło po pojawieniu Marcela.

Wciąż zatopiona w swoich myślach, od czasu do czasu macham sztućcami, udając zainteresowanie jedzeniem, chociaż w rzeczywistości moje myśli krążą gdzieś indziej. Ojciec zaczyna rozmawiać z Marcelem na tematy biznesowe, a ja tylko udaję zainteresowanie, starając się być jak najbardziej obecna. Nagle czuję dłoń Marcela na moim kolanie.

Marszczę brwi, czując jak dłoń przesuwa się po moim udzie, delikatnie, jakby próbując mnie uspokoić. Mimo że próbuje udawać spokój, czuję, jak moje serce bije mocniej, a dłonie stają się lekko spocone. Strzepuje jego dłoń, próbując pokazać, że nie zamierzam tolerować takiego zachowania. Jednak on wydaje się być zupełnie niezrażony i ściska moje kolano jeszcze mocniej.

Zaciskam usta, próbując zachować spokój, gdy ojciec wreszcie proponuje drinki w salonie. Wstaję, pospiesznie ruszając na taras, starając się ukryć swoje wzburzenie. Oddycham głęboko, chcąc uspokoić nerwy, ale widząc Marcela, którego spojrzenie wciąż na mnie ciąży, czuję, że moje wysiłki są daremne. Nagle słyszę dźwięk przesuwanych drzwi, odwracam się i widzę Marcela, który stoi z rękami w kieszeniach, patrząc na mnie uważnie.

"Co ty wyprawiasz?" pyta, a ja wybucha śmiechem zdezorientowana jego pytaniem. Marszcząc brwi, zaskoczony moją reakcją, czeka na moją odpowiedź. "Powinnam zapytać to samo, nie sądzisz?" ripostuję, starając się zachować zimną krew w obliczu tej napiętej sytuacji.

Podchodzi do mnie, a ja cofam się, jednak łapie mnie za nadgarstek i przyciąga do siebie. "Tak, pracuję z twoim ojcem i wiedziałem, że tu będziesz," mówi, próbując wytłumaczyć swoją obecność, "ale to nic nie zmienia między nami," dodaje.

Prycham na jego słowa, odczuwając nagłe poczucie złości i zawodu. "Mylisz się, to bardzo dużo zmienia. Mogłeś powiedzieć mi, że tu przyjdziesz, mogłeś powiedzieć, że znasz mojego ojca, cokolwiek," ripostuję, czując, jak moja frustracja narasta.

"To nie ma żadnego znaczenia. Znam go tylko z naszych wspólnych interesów biznesowych, i dopiero po tym, jak cię poznałem, domyśliłem się, że to ty. To wszystko." Marcel brzmi spokojnie, ale ja walczę z nim, próbując się uwolnić z jego ramion.

"Uspokój się już," dodaje, próbując złagodzić moje napięcie. Ale dla mnie to ma znaczenie. Nie mówił mi nic, dopóki nie doszło do mojego przyjazdu. "Nie powiedziałbyś mi o znajomości z moimi rodzicami, gdybym nie pojawiła się tutaj. A co jeszcze ukrywasz? Co tak naprawdę o tobie wiem?" krzyczę na niego, czując, jak moja frustracja osiąga zenit.

"Przestań się tak zachowywać. Wściekasz się o nie wiadomo co," odpowiada chłodno, bez widocznych emocji. "Mówiłem ci, że poznasz mnie z czasem. Nie chcę mówić ci, kim jestem, co lubię. Sama ocenisz, jaki jestem według ciebie. Na tym mi zależy. Ludzie mają o mnie wiele opinii, choć wcale mnie nie znają," dodaje.

Kiwam głową, przestając się szarpać. Odsuwa się ode mnie, gdy widzi, że już uspokoiłam się. Zastanawiam się głęboko nad jego słowami, próbując uwierzyć w to, co mówi. Czy naprawdę mam mu zaufać i ocenić go na podstawie własnych doświadczeń? To pytanie krąży w mojej głowie, gdy patrzę na niego z mieszanką niedowierzania i niepewności.

Nagle, przerywając ciszę, Marcel kontynuuje: "Nie chcę, żebyś myślała, że ukrywam coś istotnego. To nie tak. Po prostu czuję, że pewne rzeczy nie powinny być wyjaśniane od razu. Pozwól mi, abyśmy się poznali, nim zaczniesz wydawać o mnie wyroki." Jego słowa brzmią szczerze, ale wciąż czuję się skonsternowana. Czy to jest podejście, które mogę zaakceptować? 

Jesteś mojaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz