Rozdział 15

8.3K 351 2
                                    

Wyszłam z gabinetu, wciąż odczuwając ciepło promieniujące od Matthew, który bacznie przyglądał się zdjęciom usg. Widziałam, jak delikatnie uśmiechając się, śledził każdy szczegół, jakby chciał zrozumieć każdy piksel obrazu przedstawiającego maleństwo.

– Wszystko dobrze? – zapytał, krocząc obok mnie w kierunku wyjścia. Jego głos brzmiał troskliwie, a ja odpowiedziałam mu uśmiechem.

–Tak, wszystko wygląda w porządku. Dziecko rozwija się prawidłowo –odpowiedziałam, nie kryjąc zadowolenia.

Kiedy dotarliśmy do głównego wejścia, Matthew zniknął na chwilę, aby załatwić kilka formalności. Zostałam sama, siadając na wygodnym fotelu w poczekalni. Telewizor na ścianie wyświetlał wiadomości, które na ogół mnie nie interesowały, ale tym razem zwróciłam uwagę, gdy prezenterka doniosła o poważnym wypadku w Toronto.

Gdy słyszałam szczegóły, serce mi zamarło. Widziałam rozbite auto, które zdawało się tak znajome. Wtem, oddech mi się zatrzymał, a ręka sięgnęła automatycznie po telefon, jakby chciała znaleźć w nim odpowiedź na to, co właśnie usłyszałam. Wszystko to, co było teraz ważne, to sprawdzić, czy on... czy to, co usłyszałam, jest prawdą.

Słyszałam swoje imię, głos Matthewa, ale wszystko to zdawało się płynąć z oddali, jakby nieważne, wobec tego, co właśnie poznałam. Dopiero, kiedy poczułam ciepło jego dłoni na moim ramieniu, odzyskałam kontakt z rzeczywistością. Wzrok mój, pełen zdumienia, spotkał się z jego spojrzeniem.

– Zbladłaś. Źle się czujesz? – zaniepokojony ton jego głosu nie pozostawiał wątpliwości, że zależy mu na moim samopoczuciu.

– To Marcel – wyszeptałam, zatrzymując oddech w gardle. Serce mi biło tak gwałtownie, że aż bolało. – To był on... w wypadku – dodałam, usiłując zebrać myśli.

Matthew przytrzymał mnie delikatnie za ramię, a ja czułam, jak jego wsparcie daje mi trochę stabilności.

– Może lepiej usiądź – zaproponował, prowadząc mnie do pobliskiego krzesła. Usiadłam z trudem, zapatrzona w ekran, jakbym oczekiwała na jakiekolwiek informacje, które mogłyby złagodzić moje lęki.

Matthew, zaniepokojony moim stanem, postanowił zawieźć mnie do domu. Milczeliśmy przez całą drogę, a w mojej głowie kłębiły się myśli o tym, co teraz powinnam zrobić. Potrzebowałam wiedzieć, co się stało z nim, czy jego stan jest poważny. Czułam się kompletnie zagubiona w tej sytuacji, nie wiedząc, jak się zachować.

Gdy dotarliśmy do mieszkania, Matthew zaprowadził mnie do środka i posadził na kanapie. Siedziałam tam, w milczeniu, wpatrując się w jeden punkt, próbując uporządkować swoje myśli. W końcu, zdecydowałam się na to, co musiałam mu powiedzieć.

– Już lepiej? – zapytał, kucając obok mnie.

– Muszę polecieć do Toronto – oznajmiłam, patrząc na Matthew, który siedział naprzeciwko mnie, zaniepokojony moimi słowami. Czułam, jak jego spojrzenie przeszywa mnie, próbując zrozumieć, co kryje się za moją nagłą decyzją. Wewnętrznie drżałam, niepewna tego, co przyniesie przyszłość.

Jego oczy wyrażały mieszankę zaskoczenia i niepokoju.

– Jak to? – zapytał, stawiając na szybko. –Lily, miałaś o nim zapomnieć.

Uniosłam wzrok, starając się ukoić falę emocji, która burzyła we mnie.

– To nie jest takie proste – odparłam, głosem pełnym niepewności. – Muszę się upewnić, że żyje. Rozumiesz? – dodałam, starając się wyjaśnić mu swoje myśli, choć sama ledwo je rozumiałam.

Jesteś mojaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz