Rozdział 19

8.3K 340 8
                                    

Leżałam naga, ciało otulone ciepłem Marcela, gdy w końcu ośmieliłam się zadać to pytanie, które od dłuższego czasu przygniatało moje myśli.

– Dlaczego tu przyjechaliśmy? – szepnęłam, próbując ukryć drżenie w głosie, ale wiedząc, że to niezwykle trudne w obliczu napiętej atmosfery.

Marcel wzruszył lekko ramionami, zanim odpowiedział, ale jego spojrzenie pozostało niezachwiane. – Chciałem, żebyś w końcu przyznała, że mnie kochasz – odezwał się z pewnością siebie, jakby był przekonany o słuszności swoich działań.

Wzburzenie kipiało we mnie, gdy usłyszałam te słowa. – I myślisz, że jedna noc to zmieni? – zapytałam, spojrzałam w jego oczy, próbując odczytać prawdziwe intencje.

Marcel nie drgnął. Jego uśmiech był teraz bardziej pewny siebie niż kiedykolwiek. – Nie wiem. To zależy od ciebie, kiedy stąd wrócimy – odpowiedział, a jego słowa brzmiały jak prowokacja.

Mój gniew sięgnął zenitu. – Chcesz spędzić tu resztę życia? – rzuciłam, tonując gniew w moim głosie, ale zasłaniając głębsze uczucia.

Jego reakcja, kiedy wzruszył ramionami, wywołała we mnie kolejną falę złości. – Z tobą, dlaczego nie – odrzekł, a jego uśmiech był teraz pełen triumfu, jakby czekał na tę reakcję.

Wstałam, czując gorąco na twarzy i pospieszyłam do łazienki, próbując ochłodzić rozgrzaną głowę. Przyjemne uczucie chłodnej wody na skórze przyniosło chwilową ulgę, ale nie mogłam przestać myśleć o tym, jak bardzo mnie zaskoczył i irytował jego postępek.

Owijając się w ręcznik, otworzyłam szafkę, chcąc znaleźć ulgę w codziennych rytuałach pielęgnacyjnych. Gdy zobaczyłam swoje ulubione produkty do pielęgnacji, choć zwykle kojarzące się z komfortem, teraz przyniosły mi tylko lekką ulgę. Sięgnęłam po żel do twarzy, zatapiając się w rutynie, ale wciąż czułam drżenie w dłoniach. Wchłaniałam w ciszy kojące dotknięcia, starając się oderwać od myśli, które mętnie krążyły w mojej głowie. Ruchy moich palców, delikatnie masujących skórę twarzy, pomagały mi znaleźć choć odrobinę spokoju.

Kiedy w końcu ulżyłam swoim skołatanym nerwom, nagle zauważyłam cień przechodzący przez drzwi łazienki.

Marcel wszedł, patrząc na mnie z zainteresowaniem. – Co robisz? – zapytał, zbliżając się z ciekawością malującą się na jego twarzy.

– Mówię dziecku, że jego ojciec jest idiotą – odpowiedziałam, chociaż zdawałam sobie sprawę, że to nie do końca była odpowiedź na jego pytanie. Marcel jedynie pokręcił głową, uśmiechając się z wyraźną nutą rozbawienia, po czym skierował się w stronę prysznica, pozostawiając mnie z mieszanką ulgi i niepokoju.

Kiedy w końcu zakończyłam swoje rytuały pielęgnacyjne, odłożyłam krem na szafkę i opuściłam łazienkę. Moje oczy natychmiast zwróciły się ku garderobie obok łóżka, gdzie zobaczyłam dwie torby. Bez wahania zaczęłam je rozpakowywać, wyciągając swoje własne ubrania.

W głowie krążyły mi pytania, kto i kiedy mógł je spakować, ale nie miałam na nie odpowiedzi. Gdy w końcu ubrałam się w długie spodnie od piżamy i koszulkę na ramiączka, opuściłam garderobę i skierowałam się do łóżka. Wtuliłam głowę w poduszkę, próbując odgonić myśli, gdy nagle poczułam, jak ciepła dłoń Marcela otula moje ciało, przyciągając mnie do siebie.

Promienie słońca tańczyły na mojej skórze, gdy wolno otwierałam oczy, wdychając zapach świeżości poranka. Ale zamiast poczuć obok siebie ciepło Marcela, zerkając wokół, zorientowałam się, że jestem sama w łóżku. Przecierając zaspane oczy, wstałam zdecydowana odkryć, gdzie się podział.

Jesteś mojaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz