Rozdział 10

9.5K 366 5
                                    

Marcel

Gdy zabrałem swoją żonę spod mieszkania Lily, czułem się jak wulkan gotującej się złości, gotowy wybuchnąć w każdej chwili. Siłą pociągnąłem ją do samochodu, serce wypełnione furią i zamieszaniem myśli. Nie mogłem znieść myśli o tym, co się dzieje, i musiałem wreszcie rozwiązać tę skomplikowaną sytuację. Czułem, jak jej spojrzenie spoczywa na mnie, ale zignorowałem to, skupiając się na drodze przed nami.

Kiedy dotarliśmy pod dom, żona wyskoczyła z samochodu jak spłoszone zwierzę, a ja, z lekkim śmiechem ironii na ustach, ruszyłem za nią, wiedząc, że i tak nie ma dokąd uciekać. Spojrzałem na nią, gdy rozglądała się z niepewnością, złapałem jej nadgarstek i przyciągnąłem do siebie, czując w dłoniach jej drżenie.

– Co do diabła wyprawiasz?! Jak śmiesz się zbliżać do niej?! – krzyknąłem , chłodny ton głosu tylko podsycił moją wściekłość.

– Chciałam zobaczyć z kim mnie zdradzasz! – wykrzyknęła, łzy zalane gorącym żalem.

– Wiesz, że to nie twoja sprawa, prawda? – odrzekłem, usiłując zachować spokój wewnętrzny, choć wściekłość płonęła we mnie.

– Ale... – próbowała się bronić, ale przerwałem jej.

– Nie chcę słuchać twoich wymówek. Nie zbliżaj się do niej – ostrzegłem, odpychając  ją od siebie, po czym ruszyłem do domu, potrzebując chwili na zrozumienie tego wszystkiego.

W ciągu kilku następnych dni poświęcam większość czasu na rozwiązywanie problemów w pracy, co niestety uniemożliwia mi zajęcie się Lily. Wreszcie docierają do mnie wieści od ochroniarza dziewczyny - informuje mnie, że Lily się wyprowadza, a ludzie zabierają jej rzeczy z mieszkania. Ta wiadomość zaskakuje mnie i martwi, zastanawiam się, co się stało i dlaczego podejmuje taką decyzję. Zamykam ostatnie sprawy w firmie, czując narastającą frustrację.

Zbieram swoje rzeczy i kieruję się do samochodu, postanawiając odwiedzić Lily i zorientować się, co się dzieje. Jednak w drodze otrzymuję pilny telefon dotyczący pracy, co wymaga mojej natychmiastowej uwagi. Wkurzony, ale wiedząc, że muszę się tym zająć, ruszam w umówione miejsce, licząc, że Lily nie wykombinuje niczego głupiego w tym czasie.

Następnego ranka, kiedy wreszcie mam wolny moment, kieruję się w stronę mieszkania Lily. Parkuję pod jej budynkiem i pukam do drzwi, ale nie ma odpowiedzi. Zniecierpliwiony, dzwonię do ochroniarza, pytając o jej pobyt.

– Gdzie jest Lily? – pytam nerwowo przez telefon.

– Jedzie taksówką – odpowiada.

Wysyła mi jej lokalizację, więc szybko ruszam w jej kierunku. Gdy docieram na lotnisko, widzę, jak Lily biegnie z walizką w stronę bramek. Pospieszam się za nią, ale tłum ludzi utrudnia mi przejście. Wściekam się, gdy widzę, że już wchodzi na pokład, a ja zostaję na zewnątrz, patrząc, jak jej samolot odlatuje do Nowego Jorku.

Lily

Gdy wreszcie dotarłam do Nowego Jorku, serce moje biło mocno z ekscytacji. Patrząc przez okno taksówki, ogarniał mnie nieopisany zachwyt nad tą metropolią - miastem, które nigdy nie śpi. Wciągnęłam powietrze pełnymi płucami, zanurzając się w pulsu miasta, które nigdy nieustannieje.

Podziwiałam gwarny ruch uliczny, migoczące reklamy i ludzi, którzy biegli w pośpiechu w różnych kierunkach. Kierowca pomógł mi wyciągnąć walizki, a ja podziękowałam mu z wdzięcznością, czując, że to miejsce może stać się moim nowym domem.

Wchodząc do mieszkania, rozpromieniłam się na widok urządzonego wnętrza. Wszystko wyglądało dokładnie tak, jak na zdjęciach, a nawet lepiej. W głębi serca poczułam ulgę, wiedząc, że mój wybór okazał się trafiony. Otworzyłam butelkę szampana, która czekała na mnie na stole, i zrobiłam mały toast, witając nowy rozdział w moim życiu.

Jesteś mojaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz