Rozdział 22

7.1K 312 27
                                    

Marcel

Trzymałem moją nieprzytomną żonę w ramionach, błagając ją, by się obudziła, lecz czułem jedynie jej bezwładne ciało. Gdy auto zatrzymało się przed szpitalem, wbiegłem z nią na rękach do środka. Moje serce biło jak młot, a strach paraliżował mi myśli.

Jeden z lekarzy natychmiast mnie zauważył. "Proszę, pomóżcie jej! Zróbcie wszystko, co w waszej mocy, żeby ją uratować!" krzyknąłem, czując, jak desperacko walczyłem z łzami i bezsilnością. Lekarze natychmiast zabrali Lily na blok operacyjny. W pędzie i panice obserwowałem, jak znika za drzwiami. Moje serce waliło mi jak młot, a każda sekunda zdawała się trwać wieczność.

Stałem tam, bezsilny, czekając na wieści. Modliłem się, by moja ukochana żona i nasze dziecko przetrwali.

Krążyłem nerwowo pod blokiem operacyjnym, przeczesując nerwowo włosy. Miałem zaufanie do lekarzy, że zajmą się moją żoną jak najlepiej. Po wszystkich akcjach, to tutaj się leczyliśmy. Szpital, w którym byliśmy teraz, był miejscem, które znałem jak własną kieszeń. Miałem tu swoje prywatne skrzydło, gdzie leczyła się moja rodzina i ludzie, którzy dla mnie pracowali.

Ci lekarze widzieli już dużo, lecz nigdy żaden z nich nie pisnął ani słowa, widząc, jakie premie dostawali do wypłaty. To było moje zabezpieczenie, ale też dowód na to, że wszyscy wiedzą, co się liczy. Każda minuta oczekiwania była torturą. Mój telefon dzwonił non-stop, ale nie mogłem się zebrać, by odebrać. Moje myśli były tylko przy Lily i naszym dziecku. Wierzyłem, że lekarze zrobią wszystko, co w ich mocy, by je uratować.

Nagle, gdy przemierzałem korytarze szpitala, widząc lekarzy, pielęgniarki i personel medyczny w biegu, poczułem, jak cała moja wewnętrzna siła zaczęła się kruszyć.

Wkrótce do mnie dołączyli Alan z Carol. Dziewczyna siedziała na krześle i płakała, gdy Alan ją obejmował, uspokajając ją. Usłyszałem kroki, siedząc obok na krześle i podniosłem głowę, widząc rodziców Lily. James był lekko poturbowany, a jego żona kroczyła za nim, również zapłakana. "Co z Lily?" zapytał James, zatrzymując się obok nas.

"Jest obecnie operowana," odpowiedziałem bezdźwięcznie, czując, jak moje gardło zaciska się ze strachu.

"Co zrobisz z Matthew?" zapytał James, patrząc mi prosto w oczy. Spojrzałem mu równie stanowczo w oczy, kiedy chłodno odpowiedziałem: "Zabiję go." Zacisnąłem dłonie w pięści i wstałem z krzesła. Żałowałem, że nie podjąłem wcześniej innych kroków. Zaufałem ponownie Matthew i pozwoliłem mu nadal chronić moją żonę.

W oczach Jamesa dostrzegłem współczucie i zrozumienie. Był to moment, w którym wiedziałem, że nie jestem sam. James był gotowy stanąć u mego boku i pomóc mi w tej walce.

Nagle otworzyły się drzwi, a z nich wyszedł lekarz, który operował Lily. Podszedłem szybko w jego stronę, moje serce biło mi jak młot.

"Co z nią?" zapytałem nerwowo, czując, że nie mogę się powstrzymać przed drżeniem rąk.

Lekarz spojrzał na mnie poważnie, jego wyraz twarzy wyrażał troskę. "Zatrzymaliśmy krwawienie, ale nie było to łatwe. Pańska żona straciła bardzo dużo krwi. Niestety, przykro mi to mówić, ale straciliście państwo dziecko," powiedział, a jego słowa brzmiały jak cios w moje serce. Przełknąłem ciężko, próbując ogarnąć tę informację.

"Kiedy się obudzi?" zapytała nagle matka mojej żony, a jej głos brzmiał pełen lęku.

"Jutro powinna się obudzić, ale teraz musi mieć dużo spokoju. Nie zalecam częstych i długich wizyt," odpowiedział lekarz, delikatnie kładąc dłoń na ramieniu mojej teściowej.

Jesteś mojaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz