1.2

907 37 3
                                    

Czas w Forks mijał spokojnie i bez żadnych niepowołanych wydarzeń, przez te pierwsze kilka dni. Nie zawieraliśmy przyjaźni, czasami z kimś rozmawialiśmy, ale bez tej całej otoczki "zostańmy przyjaciółmi". Swoje przeżyłam i wyciągam wnioski, że z każdym kolejnym pokoleniem młodzież jest coraz bardziej irytująca. Albo to ja się starzeje. Dziś piątek, zaczęłam dwiema godzinami wychowania fizycznego, graliśmy w siatkówkę. Nienawidzę tego przedmiotu, najchętniej zamiast wf-u wybrałabym cokolwiek bardziej interesującego. Niestety w liceum w Forks uczęszczanie na niego jest obowiązkowe. Nie lubię gier zespołowych, a czuje ze będziemy robić wszystko byleby w parach lub drużynach.

Przebrana w czarne spodnie, białą bluzkę i szary kardigan, przemierzałam korytarz w stronę sali geograficznej. Rozbrzmiał dzwonek, drzwi były coraz bliżej, przekroczyłam próg i odetchnęłam z ulgą, nauczyciela jeszcze nie było. Rozejrzałam się, wszystkie miejsca były zajęte, no może nie wszystkie. Jedno wolne znajdowało się obok blondyna który zazwyczaj towarzyszy Alice, a drugie obok Jessici Stanley.

Okropnie mnie dziś irytowała, całe dwie godziny robiła wszystko aby być ze mną w drużynie i nie przestawała gadać. Nawet jeśli przepuściła wiele piłek wolała opowiadać o swoim życiu i osiągnięciach. Nie było najgorzej bo póki gadała o sobie mogłam ja ignorować i udawać że jej słucham. Ale później zaczęła zasypywać mnie pytaniami o Dereka, czy jest wolny, jaki jest na co dzień, jaki jest jego ideał, ale przesadziła gdy razem z kilkoma innymi dziewczynami przyszła do mnie po jego numer. Skoro tak bardzo chciała to mogą sama się pofatygować i go zapytać. Wiem, ze nie dostała by go, ale chciałabym zobaczyć jej minę gdyby dostała kosza. Ahh... Moja wredna strona się ujawnia.

Mój wybór był więc oczywisty, skierowałam się w stronę chłopaka który wpatrywał się w blat ławki i wydawał się być myślami gdzieś daleko. Stanęłam prosto przed nim, za mną było słychać szepty.

- Cześć, mogę z tobą usiąść? - zwrócił na mnie uwagę i chyba się zastanawiał nad odpowiedzią - proszę - wyszeptałam cicho, ale wiem że doskonale usłyszał.

- Jasne, nie krępuj się. - złapał za oparcie krzesła i odsunął je do tyłu. Samemu przysuwając się jak najbliżej ściany.

Pan Turner wszedł z rozpędem i od razu wziął za sprawdzenie obecności. Usiadłam na miejscu i przygotowałam do zajęć. Gdy nauczyciel wyczytał nasze imiona podnieśliśmy dłonie na znak naszej obecności. Spojrzałam kątem oka na mojego towarzysza. Zaciskał dłonie w pięści, przebiegając wzrokiem po osobach otaczających go. Zatrzymuje się na mnie, wiec wpatruję się w jego ciemno brązowe, prawie czarne oczy.

- Jasper Hale.

- Genevive Lerixon. Dziękuje tak poza tym.

- Nie ma sprawy, chyba nie bardzo się polubiłyście.

- Też byś miał dość...

- Panno Lerixon.

- Tak?

- Cieszę się że zawiązujesz znajomości w nowej szkole, ale rozmawiać możecie sobie później. U mnie na lekcji należy słuchać. Powiedz mi wszystko co wiesz o Ameryce Południowej.

Podniosłam brwi wysoko w górę. Pierwsza lekcja, a on już mnie pyta. To w ogóle dozwolone?

- Ameryka Południowa zajmuje niecałe osiemnaście milionów kilometrów kwadratowych. Leży w zachodniej półkuli ziemskiej, w większej części na południowej półkuli, a w mniejszej na północnej. Dlatego nosi nazwę południowej Ameryki. Jej teren podzielony jest na 13 państw. Argentyna, Boliwia, Brazylia, Chile, Ekwador, Gujana, Kolumbia, Paragwaj, Peru, Surinam, Urugwaj, Wenezuela, Trynidad i Tobago oraz dwa terytoria zależne, Gujana Francuska i brytyjskie Falklandy. Jest jednym z najbardziej biologicznie zróżnicowanych kontynentów. Żyje tam wiele rzadkich gatunków zwierząt, między innymi jaguary czy anakondy, a lasy Amazonii zawierają w sobie znaczna część gatunków flory występującą na świecie. - patrzyłam wprost w oczy nauczyciela i widziałam jak zaciska szczękę.

Krew Wróżki ~ Jasper Hale ~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz