1.23

578 41 6
                                    


Długo kazałam wam czekać na ten rozdział. Miał być w mikołajki, ale złapała mnie choroba i przywiązała do łóżka na prawie dwa tygodnie. Ale już jest.

Mam nadzieje że się wam spodoba. Zapraszam.

Ps. Osiągnęliśmy próg 6 tysięcy wyświetleń. Dziękuję wam za to. Tak bardzo się cieszę że się wam podoba. Nigdy nie sądziłam że dostanie gwiazdki lub komentarza może być takie budujące i motywujące. Ale teraz gdy przychodzą mi powiadomienia od was, to moje serduszko się dosłownie rozpuszcza. Świadomość że to co się tworzy podoba się innym jest niesamowita. Naprawdę wam dziękuję.

PPS. Szczęśliwego Nowego roku wam wszystkim. Aby w tym nadchodzącym roku udało wam się osiągnąć cele i marzenia. Abyście otaczali się ludźmi którzy zawsze są z wami i was wspierają, a nie pojawiają się gdy tylko czegoś od was oczekują. Abyście byli zdrowi i szczęśliwi, i nie dali się złamać przez zwykłą szarą rzeczywistość. Szczęścia, miłości, zdrowia,pieniędzy, życzę wam aby tego wam nie zabrakło. Bądźcie sobą. Bądźcie najlepszą wersją siebie.


***

- Błagam, powiedz że sobie żartujesz.

- Niestety nie.

Dziewczyna po kilku godzinach głębokiego snu zeszła do kuchni. Siedziała przy stole z wielkim kubkiem herbaty i przetwarzała usłyszane informacje. Derek spokojnie kroił warzywa na zielonej desce, jednocześnie dokładnie opowiadał swojej siostrze wydarzenia z nocy.

- Czemu mnie nie powstrzymałeś? Nie dość że był tam Jasper to i cała jego rodzina. Co za wstyd. - ukryła twarz w dłoniach i westchnęła płaczliwym tonem.

- To był tylko płód. A jak wracaliśmy to śpiewałaś piosenki harcerskie i szanty. Vivi to naprawdę nic w porównaniu do wcześniejszych razów. - spojrzał w jej niebieskie oczy z uczuciem. - A poza tym Esme nie zachowywała się jakby skreśliła cię po tym występie. Naprawdę nie przejmuj się tym, to wampiry. Oni jak nikt inny jest kojarzony z zapędami do jedzenia ludzi.

Dziewczyna westchnęła ponownie i przyznała bratu rację. Nie ma się czym przejmować. Jest tym kim jest. Nie zmieni tego. Nie powinna ukrywać jaka jest naprawdę. Czym się żywi albo co robi. Według słów Dereka ani jej chłopak ani tym bardziej członkowie jego rodziny nie wykazali żadnych negatywnych i agresywnych postaw. A już zwłaszcza jego rodzice. Jak przez mgłę widziała uśmiechającego się Carlisle'a i szatynkę rozmawiającą z Lucyferem. Poczuła ulgę.

Ach, te wcześniejsze razy.

 Te właśnie słowa obudziły w umyśle Genevive wspomnienia których nie chciała pamiętać. A dokładniej kilka z nich, gdy była w swoim "złym" stanie.

Kiedyś, po odespaniu nocnej, morderczej eskapady na ulicach niewielkiego miasteczka w Australii, nie zdążyła wstać z łóżka, a poczuła że coś jest nie tak. Szybko stanęła przed lustrem i bez pardonu zaczęła grzebać w ustach. Coś ją upijało. Złapała paznokciami mierzwiący ją przedmiot. Gdy tylko zobaczyła co to, biegiem rzuciła się w stronę łazienki. Miedzy palcami trzymała długą czarną pajęczą nogę. Klęczała przed toaletą tak długo aż nie zwróciła całej zawartości swojego żołądka. Dopiero gdy wypluwała już samą pożółkłą ślinę podniosła się z kolan. Później umyła zęby, cztery razy tak dla pewności. Uspokojona przyszła do brata, ale gdy zobaczyła pływające w herbacie fusy, które przypominały jej te nieszczęsne pajęcze nogi, rozpłakała się. Derek opowiedział ze szczegółami jej małe polowanie na pajęczaki. Ganiała te które uciekały i nie przejmując się czy jej małe ofiary są żywe czy już nie, pakowała je do ust.

Krew Wróżki ~ Jasper Hale ~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz