Ten dzień to jakiś żart. Kilku nauczycieli wyjechało na jakieś dodatkowe szkolenie i plan zajęć wszystkim się pozmieniał. Ja i Jasper mieliśmy geografię, trzy godziny pod rząd. Lubie ten przedmiot, ale słuchanie mądrowania się pana Turnera i besztanie mnie za każdym razem jak przymknę oczy to katorga. W połowie drugiej godziny wyszedł po jakieś dokumenty. Gdy tylko drzwi za nim się zamknęły, podłożyłam pod głowę złożoną kurtkę i położyłam się na ławce. Odwróciłam twarz w stronę uśmiechniętego blondyna. Patrzył wprost w moje oczy i prawie nie mrugał.
- Jasper? Wszystko okej?
- Tak. Zamyśliłem się. - oparł się wygodniej o ścianę za nim. - Co robiłaś w nocy ze jesteś taka zmęczona?
- Tańczyłam na stole. Zaproszę cie na swój kolejny występ. - Zaśmiał się cicho. A w mojej głowie od razu ukazał się obraz mnie tańczącej przed chłopakiem. Cholera. Schowałam twarz w materiale i jęknęłam cicho. - Albo zapomnij. To była dziwna propozycja.
- Nie martw się. Z przyjemnością przyjmę twoje zaproszenie. - jego oczy jakby pociemniały.
- A tak serio to wczoraj przyjechała ciężarówka z naszymi rzeczami. Musieliśmy to wszystko rozpakować i ułożyć w odpowiednich miejscach. Skończyliśmy bardzo późno w nocy, a może nawet nad ranem. Nie pamiętam dokładnie.
- Chciałem z tobą porozmawiać. Ale możemy to przełożyć na później. Poczekam.
Jego słowa mnie trochę ocuciły. Przesunęłam się o kilka centymetrów bliżej niego i przymknęłam powieki.
- Możemy porozmawiać teraz. Przyrzekam, że nie zasnę w połowie.
- Wierzę. Ale wiem też, że kiedy Turner przyjdzie to znów będziemy mieli kłopoty. Chyba się trochę na nas uwziął.
- Nie na nas, tylko na mnie. Ale dobrze, obudź mnie jak ten gbur już przyjdzie.
Wtuliłam policzek w przyjemną teksturę. Kupno tej kurtki to jeden z lepszych wyborów mojego życia. Jest gruba, miękka i cholernie przyjemna. Na panującą w tym mieście pogodę i użycie jej jako poduszkę idealna. Kto nigdy nie spal na lekcji nie zrozumie ze jest to najlepsze miejsce na drzemkę. Leżałam i regenerowałam siły przez kilka minut, zanim poczułam zimne palce gładzące moją dłoń. Uchyliłam oczy, widok nic a nic się nie zmienił. Jasper wpatrywał się w moje oczy z lekkim uśmiechem. Nauczyciel wszedł kilka sekund później. W rekach trzymał parę kolorowych teczek, z jednej z nich wyciągnął plik kartek z zadaniami. Puścił je po klasie i zaczął omawiać każde z nich.
Jaka nuda.
Na obiedzie usiadłam miedzy Jazzem, a Rose. Przez ostatnie dni dziewczyna przybliża się do mnie. Nie wiem co ją do tego skłoniło, prezentuje się jako chłodna dziewczyna która akceptuje w swoim otoczeniu tylko rodzinę. Patrzy na innych z ogromnym dystansem i wyższością. Widzę, że stara się być miła. Wczoraj na przykład skomplementowała mój naszyjnik, a dzień wcześniej pożyczyła szal. Zastanawiam się czy robi to na siłę, chcąc pokazać się z lepszej strony lub poznać osoby które jej siostra tak polubiła.
Jak jej intencje trudniej mi jest zrozumieć, tak u jej chłopaka nawet nie musiałam wysilać umysłu. Jego szczerość jest rozbrajająca, szeroki uśmiech i wesołe oczy napotykam za każdym razem jak wymieniamy miedzy sobą uwagi. Razem z Derekiem rozmawiają o rzeczach które dzieją się na ich wspólnych lekcjach, aby później płynnie przejąć do tematów zupełnie ze sobą niezwiązanych. Opowiadają zabawne anegdotki i doprowadzają cały nasz stolik do chichotu. Ta dwójka idealnie się dobrała pod katem poczucia humoru, niektóre ich żarty śmieszą tylko ich, ale nie zwracają uwagi na to że reszta dziwnie się na nich patrzy. Dzięki temu tylko śmieją się głośniej.
CZYTASZ
Krew Wróżki ~ Jasper Hale ~
FanfictionNigdy wcześniej nie zastanawiałam się jak chciałabym umrzeć, ale oddanie życia za kogoś kogo się kocha brzmi dobrze. Pff bujdy na kółkach. Wszyscy których kocham już nie żyją albo są nieśmiertelni. Oczy bestii stojącej przede mną błyszczą a usta są...