1.20

550 39 4
                                    


Czułam każdą kość w swoim ciele. Długie godziny siedziałam praktycznie w bezruchu. A niska temperatura nie pomagała zbytnio. Żałuję ze założyłam zwykłe szpilki, mogłam pokusić się o długie kozaki. Starałam się dłońmi ocieplić kolana chociaż trochę, tak aby się nie trzęsły.

Nasz Pan dokładnie wypytał nas o nasze działania na ziemi. Liczba zabójstw, popełnione grzechy, dobre uczynki. Nie mogliśmy ukryć nic. Znaczące szczegóły naszej prywatności również nie były mu obce. Wiedział że się przeprowadziliśmy, że już nie jesteśmy sami. Przyznał, że to tez z tego powodu chce nam powierzyć poboczną misję, związaną właśnie z półwyspem Olimpic. Na niewielkim kawałku ziemi znajduje się jedno z największych zbiorowisk wampirów, a także potomkowie plemienia które opanowało przenoszenie własnej duszy do ciał zwierząt. Takie stężenie silnych istot kusi tych na górze do przeciągnięcia ich na swoją stronę. Pan rozkazał nam uważnie pilnować, aby nikt niepowołany się tam nie kręcił i nakazał nie opuszczać Forks przez najbliższe dwanaście miesięcy. Oznacza to że bez odgórnej zgody nie możemy wyjechać poza terytoria półwyspu. Jesteśmy uziemieni jednym słowem.

Gdy Pan nas opuścił, ciepło rozlało się przyjemnie po moim ciele. Rogata kobieta uśmiechnęła się do mnie pocieszająco. To ona natychmiast zwiększyła temperaturę. Mimo zdolności manipulowania nią, sama obecność Pana niweluje jej moc i zapanowuje nieprzeniknione zimno.

Lucy zerwał się z miejsca. Przemierzył dzielący nas dystans i stając za moim krzesłem. Pociągnął delikatnie za gumkę uwalniając czerwone pukle. Zanurzył w nich palce i zamruczał cicho.

- Uwielbiam kobiety z długimi włosami. A twoje od ostatniego razu urosły.

- Ostatnio jak tutaj byłam, sięgały mi do łopatek. A wiec tak, zdecydowanie urosły.

Przyjemne mrowienie przebiło się przez skórę głowy. Powolne ruchy palców mężczyzny skutecznie rozpraszały moją uwagę. Masaż trwał nie więcej niż kilka sekund, gdy poczułam lekki dyskomfort połączony z bólem. To dziwne uczucie gdy włosy były zbyt długo wysoko związane i nareszcie zostaną rozpuszczone.

- Teraz jeszcze bardziej mi się podoba.

Zebrałam wszystkie kosmyki w dłoń i przejechałam nią wzdłuż ich długości. Zamiast kończyć się tam gdzie normalnie, wisiało jeszcze jakieś trzydzieści centymetrów.

- Wiesz, że jak wrócę to je zetnę? Nie lubię mieć ich takich długich.

- Sięgają ci teraz do polowy uda. Trochę biżuterii, suknia i wyglądałabyś jak elfia księżniczka wyjęta z książek fantastycznych. Hobbita czy czegoś tam.

- Czytałeś Hobbita?

- Tak, od razu jak wyszedł. Lubię wyobraźnię ludzi. Ich umysły stwarzają takie rzeczy o których nawet my nie pomyślimy.

Mężczyzna wznowił swoje ruchy i znów rozpływałam się pod jego dłońmi. Nie pierwszy raz zresztą. Derek nalał nam po kolejnej lampce alkoholu. Odkąd przed nami pojawiły się butelki, wypił jakieś sześć litrów, jak nie więcej.

- Ale wróćmy do przerwanego wcześniej tematu. Derek. O co ci chodziło? O co chciałeś zapytać?

- Kochanie, nie krępuj się. Możesz nam powiedzieć. - kobieta sama popijała wino i uważnie nas obserwowała.

- Dobrze. Może zacznę od początku. - odchrząknął. - Gdy przenieśliśmy się do Forks napotkaliśmy tam wampirzą rodzinę. Wiecie o tym. Pierwszego dnia nie bardzo się nimi zainteresowałem, a zwłaszcza nie bardziej niż należy. Ale z każdym kolejnym dniem mój wzrok zaczęła przyciągać Alice. Nie byłem pewien o co chodzi. Stanowi totalne przeciwieństwo mojej poprzedniej narzeczonej. Becca jest wysoką blondynką która idzie po trupach do celu. A Alice? Niziutka brunetka z krótkimi włosami, o cholernie miłym i empatycznym nastawieniu do świata. Zawsze jest uśmiechnięta. Jak taki mały uroczy chochlik. Nawet nie wiem kiedy dokładnie zaczęła mi się podobać, nie mogę oderwać od niej wzroku. Jej słodki głos brzmi jak... Dzwoneczki. Mógłbym słuchać jej do końca świata. Z każdym kolejnym dniem moja druga strona, która zazwyczaj tolerowała i wykazywała jakiekolwiek uczucia tylko Vivi, zaczęła być bardzo potulna co do Alice. Mruczał z przyjemności gdy stała blisko nas i czułem jej zapach, przejmował nade mną kontrole, tylko po to aby by być bliżej, dotknąć jej. Nadszedł dzień w którym odwiedzili nas i wyjawili prawdę o sobie i swojej rodzinie. Oni ciągle są przekonani że jesteśmy ludźmi. Robili wszystko abyśmy nie byli przerażeni. A wtedy... - zapatrzył się w blat. Czuję, że wrócił myślami do tamtego spotkania i tego co czuł. - Alice powiedziała że zostanę jej mężem. Że wiedziała to dużo wcześniej. Powiedziała nam o swojej zdolności. Potrafi przewidzieć przyszłość. I gdy dotarło do mnie że wiedziała już dawno że będziemy razem, że weźmiemy ślub... Spanikowałem. Przed oczami stanęły mi same najczarniejsze scenariusze. Jest wampirzycą wiem że nie jest bezbronna. Ale mimo wszystko stała się jednocześnie moim najsłabszym punktem. Jeżeli ktoś będzie chciał dostać się do nas to zaatakuje właśnie ją. Na początku bylem tak źle nastawiony do tego... małżeństwa - wypluł ostatnie słowo. - Że automatycznie chciałem zerwać z nią wszelki kontakt. Później doszło do mnie że nie będę w stanie wybrać. Was czy ją. Czy dokonałbym dobrego wyboru? - przechylił kieliszek i wypił połowę jego zawartości. - Gdy ochłonęliśmy i staliśmy się w końcu parą, zacząłem patrzeć trochę ogólniej. Myśl że Alice Cullen miałaby zostać moją żoną, rysowała się w samych żywych, wesołych kolorach. Chciałem tego i wiedziałem ze to ona będzie moim priorytetem, będę ją chronić i robić wszystko aby była szczęśliwa. I z tego powodu mam do ciebie prośbę. - Spojrzał wprost w ukryte oczy stojącego za mną mężczyzny. - Proszę zgódź się na mój ślub z Alice. Ja i moje życie od początku należymy do ciebie, jestem ci wierny i zawsze stanę po twojej stronie, wiesz o tym. Chciałbym abyś zaakceptował moją prośbę i wyraził zgodę. Wiem że nie mam prawa od ciebie wymagać czegokolwiek. Ale to będzie moja ostatnia prośba do ciebie. - cisza panująca miedzy nami dłużyła się. Derek i Lucy patrzyli wprost w swoje oczy. Blondyn zagryzł nerwowo wargę. - Lucy powiedz coś.

Krew Wróżki ~ Jasper Hale ~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz