1.21

622 52 7
                                    

Ponad 4000 tysiące słów. Uff. Ten rozdział miał być jeszcze dłuższy tak o około 1500-2000 słów,  ale postanowiłam ze przerzucę to do kolejnego. Ta sytuacja, niżej napisana, miała wiele możliwych scenariuszy. Mam nadzieje, że spodoba wam się ten.

Ogólnie wolicie określenie wampirzyca czy wampirka?

3.os.

Prowadzeni myślą o weekendowym spotkaniu rodzinnym w którym będą uczestniczyć ludzie oraz zapewnieniem słonecznych dni przez Alice, rodzina Carlisle'a Cullena zapuściła się na wielogodzinne polowanie. Nikt nie chciał aby z powodu niedopatrzenia któryś z członków rodziny stracił nad sobą kontrolę. Żona doktora Cullena, Esme, nie ukrywała że była bardzo podekscytowana przyszłym poznaniem chłopaka i dziewczyny swoich przybranych dzieci. Sama zaspokoiła swoje pragnienie dużo bardziej niż zazwyczaj.

Wracając z Kozich Skał, grupa wampirów natknęła się na unoszący się miedzy drzewami delikatny zapach. Zapach osób których nie powinno być w mieście. Co zatem mieliby robić w środku nocy parę kilometrów od miasteczka w dzikim buszu?

- To perfumy Genevive. Wszędzie je rozpoznam. - oznajmiła pewna siebie brunetka. Jej wysoki brat uważnie rozejrzał się w koło. Czy jego ukochana tu jest? Delikatny zapach wiśni, który zawsze towarzyszy czerwonowłosej, wypełnił całe jego płuca.

- Alice, to raczej niemożliwe aby tutaj była. Co miałaby tu robić? - Blondynka sceptycznie spoglądała na rodzeństwo.

- Ale ona ma racje. Genevive tu była i do tego nie sama. Jej zapach prowadzi w tamtą stronę. - Jasper wskazał dłonią na część drzew po ich prawej. W okolicach nie było żadnych ścieżek ani tras wycieczkowych.

- Forks jest w przeciwnym kierunku.

- A jeżeli coś się im stało? Może ktoś ich gonił i musieli uciec w dziki las? Nie możemy ich zostawić. - Esme podzieliła się głośno obawami. Ścisnęła męża za ramię i spojrzała na każdego ze swoich dzieci ze smutkiem.

Jazz posłał matce uspokajający uśmiech i zmanipulował jej uczucia. Sam miał dziwne uczucia po znalezieniu śladu po swojej dziewczynie w takim miejscu.

Całą rodziną ruszyli we wskazanym kierunku. Każdy z nich miał inne wyobrażenie na temat tego co zastaną na miejscu. Towarzyszyły im przerażenie, zmartwienie i ciekawość. Najwyższy z synów, zazwyczaj w dobrym i żartobliwym humorze, teraz podzielając uczucia reszty rodziny, zachowuje powagę. W myślach przygotowując się do możliwego zaatakowania. Edward słuchając myśli swojej rodziny, samemu odczuwał ich obawy, był pod wrażeniem że jego najbliżsi tak mocno zaangażowali się w sprawę ludzkich bliźniąt. Gdzieś w środku jego zimnego, wiecznego umysłu powstała egoistyczna myśl. Chciał aby wszyscy jego bliscy byli w stanie posunąć się do tego samego, a nawet czegoś więcej, w stosunku do jego obiektu zainteresowań. Belli. Z każdą minutą w jej towarzystwie, bez jej świadomości, uzmysławiał sobie że rośnie w nim chęć przedstawienia jej jako swojej ukochanej, swojej rodzinie.

Wyobrażenia wampirów, a rzeczywistość którą zastali na niewielkiej leśnej łące, przerosła ich oczekiwania. Wielokrotnie.

Kilka metrów przed wampirami, tyłem do niech, stała kobieta o długich, krwisto czerwonych włosach. Mimo lekkiego deszczu jej idealne loki nie utraciły swych sprężystych kształtów. Trzymała dłoń na wysokości głowy i powolnymi ruchami palców trzymała wiszącą przed nią drugą kobietę. Po jej bladej skórze ręki spływały strugi ciepłej krwi. Czerwone krople nie rozbijały się i nie plamiły ziemi, swoje ujście znajdowały w ubraniach mężczyzny leżącego tuż pod jej stopami. Wciąż żywy brunet zaciskał zęby z bólu i wściekłości. Jego dłonie i nogi przybite były do gruntu czarnymi szpikulcami. Ciało miał poranione i w kilku miejscach rozszarpane. Prawa stopa czerwonowłosej umiejscowiona na krtani mężczyzny, mocno trzymała go przy podłożu.

Krew Wróżki ~ Jasper Hale ~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz