1.6

785 33 4
                                    


Oczy istot magicznych stworzone są do widzenia różnych i dziwnych rzeczy. Głównie stworzeń i zwierząt które ludzie znała tylko z legend i tradycyjnych wierzeń. Każdy kontynent, kraj czy region posiada swoje własne. W związku z różniącymi się od siebie wiarami, posiadamy mitologie. Egipska, Grecka, Rzymska, Nordycka, Słowiańska, te dwie ostatnie są mi najbliższe. W nich wszystkich występują bogowie, potwory, zwierzęta. Te straszniejsze historie, matki opowiadają swoim niegrzecznym dzieciom, wierząc ze to przyniesie jakiś rezultat. Z czasem ludzie przestawali wierzyć w swoje nadnaturalne dziedzictwo, uznając je za mity wymyślone przez innych ludzi. Doprowadziło to do ukrycia się lub wyginięcia niektórych gatunków. Stworzonka bały się że gdy jakiś człowiek je zobaczy to zacznie na nie polować. Wiec nawet te przynoszące szczęście i ochronę przed złymi mocami opuszczały osady ludzkie. Jedynie niewinne dziecięce umysły dopuszczały do siebie wiadomość o istnieniu wróżek czy leśnych skrzatów. Legendy i mrożące krew historie przerodziły się w bajki i baśnie. Mroczne szczegóły zastąpiono łagodnymi i kolorowymi ich wersjami. Wszyscy pamiętamy polowania na wampiry, wilkołaki i czarownice. Zamiast nich na stosie wylądowało wielu niewinnych ludzi.

Większość populacji podąża ślepo za twardo napisanymi zasadami wiar, bądź zwykłymi widzi mi się władzy. Jest to tak krzywdzące dla neutralnych stworzeń że te aby chronić swoje gatunki, używając magii, sprawiły aby tylko istoty obdarzone zdolnościami nadprzyrodzonymi potrafiły je widzieć i komunikować się. Dziesiątki ludzi wylądowało w szpitalach psychiatrycznych czy podobnych przytułkach. Tylko i wyłącznie dlatego, że widzieli coś czego inni nie potrafili dostrzegali.

Istnieje też zupełnie odmienna grupa zainteresowanych. Ci którzy wierzą w zjawiska nadprzyrodzone. Oni szukają i starają się dokumentować, niecodzienne, odmienne rzeczy. Cień stojący w oknie, niezidentyfikowany krzyk, ruszające się przedmioty lub zdjęcia rzekomych potworów z legend. Teraz w czasach internetu tego rodzaju treści pojawiają się bardzo często. Oczywistym jest ze wiele z nagrań czy zdjęć jest sfałszowanych, ale to wystarczy aby nakręcać siebie i innych. Osobiście spotkałam się z takimi sytuacjami jak mieszkałam na bagnach Luizjany, w Szkocji nad jeziorem Loch Ness czy Meksyku. Wystarczyło takich odkrywców lekko postraszyć. Przeciąg zatrząsnął drzwi lub okno, albo stanęłam na ich drodze w zniszczonych i poplamionych krwią ciuchach, a ich odwaga i zamiłowanie do przygód, razem z nimi uciekali gdzie pieprz rośnie.

Na półwyspie Olympic, w parku narodowym, jak zdążyłam się już przekonać, mieszkają magiczne istoty i zwierzęta. Im dalej w las tym ich więcej. Podczas naszej drugiej wyprawy poszukiwawczej trafiliśmy na znajomy, dość charakterystyczny, zapach. Podążając za nim dotarliśmy do ukrytego za barierą gniazda. Po odsłonięciu liści i gałęzi wyleciało niewielkie stado bahanek. Kąsających elfów. Zazwyczaj mieszkają w domach, preferują zasłony, uważane są za szkodniki. Posiadają dwie pary rak i nóg, a ich skrzydła są grube, zaokrąglone i błyszczące. Czemu są kąsające? Posiadają dwa rzędy ostrych zębów, w których znajduje się jad. Jeżeli zostanie się ugryzionym przez bahankę, należy szybko zażyć antidotum. Założę się ze to dopiero początek, że spotkamy na swej drodze wiele innych stworzeń mieszkających w okolicach.

Gdy tylko chcieliśmy się w spokojny sposób oddalić się i więcej nie niepokoić stworzonek, coś poszło nie tak. Ledwo słyszalny trzask zwrócił na nas uwagę tych kilkucentymetrowych istot. Grupa bahanek wyleciała i zatopiła ostre ząbki w ciele Dereka. Pociągnęłam go rękę i jak najszybciej mogliśmy, uciekliśmy od rozdrażnionego stadka. W ten sposób wyprawa dobiegła końca. Chłopak ciągle przeklinał i rzucał wyzwiska w stronę małych oprawców. Wypowiedziałam kilka krótkich zaklęć aby upewnić się ze ich gniazdo zostanie porządnie ukryte.

Nie byłam przygotowana na taką ewentualność, niestety moja pewność że wszystko pójdzie dobrze, zawiodła. Nie czuje się z tym dobrze. Życie mojego brata nie jest zagrożone, ale musimy się pospieszyć. Przechodziliśmy na skróty, wskroś miedzy drzewami aby dostać się do domu. Tradycyjnie weszliśmy przez tylne wejście. Derek zajął kanapę w salonie, a ja przeszukałam skrzyneczkę z różnymi buteleczkami. W tym momencie pochwaliłam się w myślach za zrobienie zapasu różnych eliksirów i antidotów parę lat temu. Bahanki spotykam dosyć rzadko, dlatego antidotum na ich jad cały czas znajduje się w pudelku.

Krew Wróżki ~ Jasper Hale ~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz