2.2

209 26 3
                                    



Im bliżej rozpoczęcia września tym atmosfera w Forks ulegała zmianie. Coś wisiało w powietrzu i czekało na dogodny moment aby eksplodować.

Genevive rozciągnęła ramiona po długiej nocy w objęciach swojego ukochanego. Westchnęła głęboko i spojrzała półprzytomnie na wampira który z uśmiechem wpatrywał się w jej twarz.

- Dzień dobry, kochanie. Jak się spało?

- Dobrze... - ziewnęła - Ale nie pogardziłabym jeszcze chwilą w łóżku.

Dziewczyna zaśmiała się lekko i na powrót wtuliła w lodowate ciało Jaspera. Czuła się spokojna i zrelaksowana. Nie wiedziała czy Jasper coś majstrował przy jej emocjach, ale nie chciała niszczyć tej chwili. Było jej dobrze w jego ramionach.

- Możemy zostać w łóżku tyle ile chcesz.

- Mhm... Niedługo rozpocznie się wrzesień. Ja wracam do szkoły, a ty? Co będziesz robił panie dorosły?

Genevive szepnęła z uśmiechem i spojrzała w radosne oczy Jaspera. Dłoń trzymała na jego nagim ramieniu, gdzie paznokciem rysowała różne wzorki. 

Pomyślała, że mimo wszystko ta cała sytuacja miała swoje dobre strony. Była usatysfakcjonowana, czuła się kochana, doceniona i bezpieczna. Czego chcieć więcej?

- Możliwe że pójdę w ślady Rosalie i Emmetta... I będę myślał o ślubie?

Zapytał chichocząc, gdy przesunął dłonią po jej włosach. Pocałował czule czubek jej głowy i wciągnął do płuc słodki zapach.

Genevive przesunęła dłoń na jego policzek i kciukiem potarła kącik jego ust. Jej uśmiech opadł a emocje zdecydowanie przygasły.

- Co się stało? Czym się zamartwiasz, Vivi? - zapytał od razu, zaalarmowany tak nagłą zmianą w jej emocjach.

- Może to nie jest coś czym się martwię, ale czuje się przytłoczona. To wszystko.

Jasper pozwolił ukochanej głaskać się jeszcze przez chwile. Nie wiedział co dokładnie gryzie jego dziewczynę, lecz postanowił nie przekraczać niewidzialnych granic i nie wymuszać na niej odpowiedzi. Delektował się jej obecnością i zapachem. Każdego dnia dziękował za to, że ta dziewczyna zawitała do jego życia. Okręcił kosmyk jej czerwonych włosów wokół palca. Był szczęśliwy z każdej najmniejszej chwili spędzonej z nią. Złożył krotki pocałunek na jej czole. Nie chciał aby to się kiedykolwiek zmieniło.

Nadszedł kolejny burzowy weekend. Całonocne burze o ciemnej aurze trzymały Genevive przytomną. Poprosiła dzien wczesniej Jaspera aby pozostawił ja samą, na te kilka dni. Chciała odpocząć i przemyśleć wszystko co się wydarzyło do tej pory. Chciała, ale jak zwykle ktoś jej nie pozwolił.

- No chodźmy. Proszę. Poczujemy się doskonale.

Szeptał cień za jej plecami.

Genevive opuszczała asertywność wobec namów jej drugiej połowy. Zmęczenie które odczuwała bardzo łatwo było wyeliminować. Wystarczyło posłuchać cienia i dać się ponieść swojej naturze.

- Wiesz, że tego chcesz. Że tego potrzebujesz.

Czerwonowłosa westchnęła i spojrzała w lustro stojące przed jej łóżkiem. Zmęczonym spojrzeniem przyjrzała się swojemu odbiciu. Widziała niezdrowo jasną skórę, cienie pod oczami. Cienkie włosy, o żywym czerwonym kolorze. Jej zgarbiona sylwetka nie pomagała całemu wrażeniu.

Ciemne cieniste dłonie wyłoniły się zza jej ciała i spoczęły na jej ramionach.

Im większe zmęczenie i mniejsza wola, tym silniejsza staje się jej druga strona.

Krew Wróżki ~ Jasper Hale ~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz