1.22

608 51 9
                                    



Derek z daleka wyczuł obecność swojej dziewczyny i jej rodziny, ale nie mógł przerwać pościgu. Nie teraz gdy jego ofiara była kilka metrów przed nim. Instynkt łowcy przejął całkowitą kontrolę nad zdrowym rozsądkiem. Kły błysnęły złowrogo. Mężczyzna nie zdążył krzyknąć zanim jego kark został skręcony. Głowa bezwiednie opadła.

Blondyn dokładnie usłyszał moment w którym Lucy puścił jego towarzystwo i udał się do jego siostry. Jeżeli Cullenowie również tam są, to musi się pospieszyć. Zdecydowanym ruchem związał pięć nadgarstków martwych facetów, swoim paskiem, aby poręczniej było mu ich przenieść. Ostatniego złapał druga dłonią i szybkim krokiem podążył za śladem siostry. Czymś co wyczuje zawsze i wszędzie. 

Bliźniacza więź w ich przypadku jest dużo silniejsza i przerażająca. Gdy jednemu grozi niebezpieczeństwo, drugie o tym wie. Gdy jedno zabłądzi, drugie zawsze je znajdzie.

Był coraz bliżej gdy do jego nosa wdarł się słodki zapach Alice. Czyli już tam są. Nie tak sobie to wyobrażał. Chciał przekazać jej wszystko delikatnie i spokojnie. A teraz to wszystko diabli wzięli. Dodatkowo obecność jego mentora nie jest pocieszająca.

Spomiędzy drzew zauważył co się działo na łące. Kilka kroków przed nim stal Lucy trzymający Genevive za dłonie i z uśmiechem patrzący na nią. Tuz za nimi stała średniego wzrostu, śliczna szatynka. Po drugiej stronie, przy linii lasu znajdowała się reszta wampirzej rodziny.

- Genevive. Myślisz że mogę ją... - Wybrzmiał głos mężczyzny w kapturze.

Derek od razu wiedział o co mu chodziło. Wiedział i czuł jakie intencje ma ich mentor. I bardzo mu się to nie spodobało.

- Po moim trupie.

Cichy charczący głos wydobył się z wysuszonego po alkoholu gardła blondyna. Sam jego wygląd pozostawiał wiele do życzenia. Podarte ubrania w kilku miejscach. Cała głowa i dłonie ubrudzone krwią, a spomiędzy strug czerwonej posoki świeciły dziko żółte tęczówki.

No cóż, Derek nie jest zadowolony z faktu ze jego ukochana widzi go w takim stanie. Dokładnie widzi jej rozszerzające się powieki i uchylające usta. Definitywnie nie spodziewała się czegoś takiego.

- Ale z ciebie maruda. Niszczyciel dobrej zabawy. A mogę chociaż...? - zakapturzony mężczyzna wskazał na blondynkę stojącą blisko Emmetta.

- Nie.

- A może...? - przesunął palcem na szatynkę z którą wcześniej rozmawiał.

- Nie.

Genevive wbiła ufne spojrzenie w brata i rozłączając swoje dłonie, podeszła do niego szybko. Jej drobne źrenice powiększyły się i z błyskiem podążały za ruchami blondyna.

Rodzeństwo zgodnie i w ciągu kilku sekund ułożyło nieduży stos z ciał mężczyzn. Chłopak odpalił, chwilę wcześniej wyciągniętą zapalniczkę i rzucił na truchła. Ogień szybko objął ich swymi gorącymi mackami.

Genevive ukucnęła nad leżącym kawałek dalej ciele Ashley i uważnie obserwowała każdy jej kawałek. Jeździła swoim długim paznokciem po jej odkrytej skórze ramion i dekoltu. Nieoczekiwanie przeniosła go na brzuch nieżyjącej kobiety.

Jej brat wraz z Cullenami z zainteresowaniem przyglądali się jej powolnym ruchom.

Alice podbiegła, ledwo dotykając ziemi, do swojego chłopaka i złączyła z nim swoją dłoń. Z lekkim dystansem spojrzała na jego umorusaną krwią twarz. W jej umyśle nie było żadnej wizji. Tak bardzo chciała zrozumieć i zobaczyć cokolwiek, że całkowicie skupiła się na postaci Dereka. Czule gładziła jego gorącą skórę dłoni. Nie czuła krwi, jedynie zapach towarzyszących jej osób, podszyty aromatem wina i siarki. Przeczucie podpowiadało jej że to sprawka jej ukochanego, ale nie wiedziała jak miałby to zrobić. Po prostu wiedziała że to on. Była mu tak wdzięczna z tego powodu, że przebaczenie ich kłamstw przyszło jej jeszcze lżej. Zaakceptowała tą niewiadomą, jak każdą inną związaną z bliźniakami. Może to zarys wizji albo zwykła nadzieja, ale wiedziała ze teraz wiele się rozjaśni. Wiele wyjaśni. Na powrót skupiła uwagę na zgarbioną dziewczynę i uważnie zarejestrowała jej szybki ruch ramienia.

Krew Wróżki ~ Jasper Hale ~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz