Prace porządkowe

286 43 8
                                    

Następnego dnia wstałam późno, bo około jedenastej. Szybko ubrałam się w wygodne ciuchy. Gdy weszłam do salonu byli wszyscy oprucz Kadama. Wszyscy byli w ponurych nastrojach, oprucz Tonego. Usiadłam w fotelu obok niego. Po chwili wszedł Pan Kadam.

-Witajcie, zaraz rozdam wam zadania ale najpierw mam do was parę spraw.

-Jakich?- spytał Jack.

-Po pierwsze, może wiecie co to są za znaki?- pokazał nam zdjęcia Dana z jaskini. Tony przyglądał im się bardzo długo.

-A czy to nie jest starty język wilkenów?

-Może...- Pan Kadam wziął do ręki zdjęcie. -Tak! Rozpoznaje jeden ze znaków! Nie wiem co on znaczy, ale wiem że należy do starego wilkeńskiego! Będę miał co tłumaczyć. Dobra, teraz druga sprawa. Karolina ktoś chciał by się z tobą zobaczyć.- Drzwi otworzyły się i do pokoju weszli moi rodzice! Podbiegłam do nich i przytuliłam.

-Karcio, moje dziecko.- rozpłakała się mama.

-Tak się cieszę że cię widzę.- szepnął tato.

-Ja też się cieszę.- nie chciałam ich puścić, teraz liczyli się tylko oni.

-Dobrze, będziecie mieć jeszcze dużo czasu by porozmawiać. Państwo zostaną z nami przez parę dni. A teraz to na co czekałem.- Matka i ojciec wyszli a ja usiadłam na fotel.

-Dobrze.- zaczął pan Kadam. -Może najpierw Dan, ty masz posprzątać podwórko.

-Całe?

-Tak.

-Nieeeeeee.- jęknął chłopaka.

-Ty Jack posprzątasz wszystkie biura.

-Sam? A nie mogę razem z Aleksą.- spytał.

-Nie, Aleksa razem z Li będą sprzątać stołówkę.

-Ale... Ale... Ja... On... Ona...- jakał się, najpierw miał minę jak by się miał rozpłakać, puźniej jak by chciał kogoś (czyt Li) zabić.

-Za to ty Karolina razem z Tonym posprzątacie bibliotekę.

-Czemu ja mam z nim sprzątać?- spytałam patrząc na zadowolonego chłopaka.

-Bo JA tak mówię. A teraz wszyscy do swoich zadań.- wyszliśmy z salonu i rozeszliśmy się. Ja i Tony weszliśmy do bibiloteki, była ogromna, miłam ochotę zniknąć. Na biurku koło starszej pani leżały szmatki i miseczki.

-Już jesteście, to dobrze, bierzcie te rzeczy i do roboty. Macie odkurzyć półki oraz odnieść te książki- tu pokazała na nie mały stos -na miejsca.- ciężko westchnęłam i wzięłam się do roboty.

Mam szczęście że jestem wilkenem bo po półtorej godzinie sprzątania bez przerwy normalny człowiek był by już padnięty. Właśnie ścierałam właśnie górną półkę, spojrzałam na biurko leżało tam mnóstwo książek, spojrzałam na dalszą część bibiloteki. Chciałam się rozpłakać bo byliśmy dopiero w 1/4 sprzątania. Czemu Tony to zrobił? Spojrzałam na niego, był jak naj bardziej zadowolony. Zeszłam po drabinie i odłożył ścierkę na biurku koło miski.

-Idę po cześć książek.- powiedziałam i truchtem ruszyłam do ogromnego stosu książek. Wyglądało to jeszcze gorzej niż z góry. Zaczęłam je układać na rękach. Muszę przyznać że siła wilkena bardzo się przydała. Po chwili nosiłam po woli ogromną wieże z książek. Była chyba wyższa odemnie. Nagle potknęłam się o nogę krzesła i straciłam równowagę. Książki poleciła do przodu, a ja z nimi gdy ktoś by mnie nie złapał. Patrzyłam się przed siebię szybko oddychając. Ktoś pociągnął mnie do przodu przywracając równowagę. Spojrzałam na mojego wydawcę. No zgadnijcie kto to był? Oczywiście Tony. Uśmiechał się szeroko ciągle mnie trzymając.

Wilken *ZAWIESZONE*Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz