Ponowene spotkanie

200 30 7
                                    

Dzisiaj było jeszcze gorzej niż wczoraj. Obudziłam się z lekkim bólem głowy. Tak bardzo nie chciałam wstawać z łóżka. Chciałam w nim zostać na zawsze. Nie dane mi było jednak tego dokonać bo do mojego pokoju jak by nigdy nic wparadował Jack i wziął mnie na ręce.
-Zostaw mnie!- krzyknęłam.
-Nie, pan Kadam chce nas wszystkich widzieć w tej chwili.- i wyniósł mnie z pokoju. Byli tam wszyscy. Li w piżamie, Aleksa rozczochrana i również w piżamie, tak samo Sara. Dan wyglądał najbardziej komicznie, jego włosy były w całkowitym nieładzie, i miał piżamę w pieski. Gdy zobaczyłam GO szybko odwruciłam wzrok. Najwyraźniej był w połowie przebierania gdyż nie miał góry od piżamy. Na całe szczęście Jack stanął tyłem do Niego, ale nie chciał mnie puścić. Pan Kadam siedział w swoim fotelu jeszcze bardziej zamyślony niż zwykle.
-Co się takiego stało że wyrwał nas pan z pokoi tak wcześnie?- zapytała Aleksa. Spojrzałam na zegarek, była dopiero siódma.
-Mam dla was dwie wiadomości.- zaczął Pan Kadam, wszyscy zwróciliśmy ku niemu wzrok. -Pierwsza tyczy się wyjazdu, jedziemy jutro, wyjeżdżamy o ósmej.
-Czemu?- zapytał Dan drapiąc się w głowę. Chyba próbował się skupić.
-Omar jest bardzo blisko naszej kryjówki, więc musimy wyjechać, tak będzie bezpiecznej.
-To jest ta druga wiadomość?- zapytał z nadzieją Li. Pan Kadam skierował na mnie wzrok.
-Tak, możecie iść.- odparł. Jack poluźnił uścisk. Spojrzałam na pana Kadama, chyba nie powiedziała wszystkiego, zastanawiałam się jeszcze dlaczego Jack cały czas mnie trzymał. Odniósł mnie do pokoju.
-Przebieraj się, i chodzi na śniadanie.
-Ok.- szybko wybrałam ciuchy i poszłam do łazienki. Ból nie minął, ale nie był jakiś strasznie uciążliwy. Umyłam się i uczesałam, szybko nałożyłam przyszykowane ciuchy. Szybko ruszyłam do stołówki, już z daleka wyczułam zapach tostów. Weszłam do środka wielkiej sali i podeszłam do stołów. Był tam wybór najróżniejszych kanapek na ciepło. Wzięłam kilka różnych i usiadłam z resztą. JEGO na całe szczęście nie było, pewnie miał zamiar przyjść puźniej. Nikt się nie odzywał, wszyscy siedzieli zamyśleni. Omar był blisko. To było straszne, ten potwór. Nie chciała o tym myśleć. Szybko dokończyłam moje śniadanie i już chciałam wstawać od stołu ale Jack mnie zatrzymał.
-Karolina pan Kadam chce z tobą rozmawiać.- pokiwałam głową i odniosłam talerz. Wyszłam ze stołówki i ponownie skierowałam się do naszego salonu. Gdy byłam blisko usłyszałam czyjąś rozmowę, postanowiłam zaczekać. Usiadłam na kanpie i zaczęłam oglądać korytarz. Wtedy przyszedł do mnie Jack i usiadł obok mnie. Jego mina nie zdradzała  nad czym myśli. Spróbowałam czytać mu w myślach. Skupiłam się na nim, po chwili "weszłam" do jego umysłu. Nie stety napotkałam mur, i usłyszałam piosenkę Maroon'a 5 Maps. Zablokował swoje myśli. Westchnęłam i zaczęłam się gapić na obraz przedemną. Po chwili drzwi otworzyły się z trzaskiem i o mało nie wypadły z zawiasów. Z pokoju wyszedł ON. Jego oczy były topazowe i warczał gardłowo. Pięści zacisną tak że aż były całe czerwone. Szedł na przód, nie zwrócił na nas najmniejszej uwagi. Byłam ciekawa co takiego się stało.
-Chodź.- powiedział Jack i wszedł do pokoju, szybko weszłam za nim. Pan Kadam siedział w fotelu i patrzył się na biurko. Staliśmy chwilę w ciszy. Po chwili jednak starszy mężczyzna spojrzał na nas i uśmiechnął się smutno.
-Przykro że ci to mówię, ale uważam że tak będzie lepiej.- słowa były kierowane do mnie. Czułam w jego głosie smutek i żal. Zaczęłam się trochę bać. Co mogło być aż tak strasznego? -Posłuchaj, jeden z oddziałów szukał śladów wilkenów, trafiliśmy na watahę która tu kiedyś żyła.
-Chodzi o tą w której była nasza matka?- spytałam z nadzieją i lekkim strachem.
-Tak, po ataku odeszła na południe, podążyliśmy jej śladem i znaleźliśmy miejsce w którym przebywała.- Jack chwycił mnie za ramiona. -I zobaczyliśmy coś okropnego, całkiem spora polana była pokryta ciałami srebrnych wilków. Spuźniliśmy się o parę godzin. Omar tam był.- do oczu napłynęły mi łzy. Zaczęłam się wyrywać ale Jack trzymał mnie mocno.
-Karolina uspokuj się.- powiedział łagodnie, w jego głosie słyszałam żal.
-Przykro mi.- powiedział Pan Kadam. Szarpnełam się mocno i zaczęłam biec. Wypadła z salonu i zaczęłam biec na dwór. Łzy płynęły mi po policzkach wybiegłam na dwór i zaczęłam biec do lasu. Nie wiem czy biegłam tak szybko czy to przez łzy cały świat był zamazną plamą. Biegłam na oślep i tylko dzięki instynktowi nie wpadłam na drzewa i skały. W końcu nogi odmówiły mi posłuszeństwa i usiadłam pod drzewem. Zamknęłam oczy i zaczęłam szybko oddychać łapiąc powietrze. Gdy się rozejrzałam zobaczyłam że jestem na małej polanie. Drzewa tworzyły nie równe koło. Jeszcze chwile posiedziałam po czym wstałam. Wytarłam mokre policzki.
-Witam moja droga.- usłyszałam zachrypnięty głos. Przez chwilę stałam zastanawiając się czy tylko się przesłyszałam, tak bardzo chciałam żeby to była prawda.
-Nawet się nie przywitasz?- głos planownie zabrzmiał za mną. Odwruciłam się, przedemną stał największy koszmar, lustrował mnie wzrokiem czerwonych oczu i uśmiechał się.
-A niby po co?- warknęłam.
-Widzę że nic się nie zmieniłaś.- zaśmiał się. W odpowiedzi tylko warknęłam gardłowo.
-Jesteś potworem!- krzyknęłam na niego.
-Brawo za stwierdzenie oczywistego.- powiedział i wyciągnął w moją stronę rękę. Zerwał się straszny wiatr ledwo dałam radę utrzymać się na nogach. Pochyliłam się do przodu i walczyłam z nim zaciekle. Po chwili zatrzęsła się ziemia i ogromne dzikie pnącze oplotło się wokół Omara. Wiatr przestał wiać, pnącze zacisnęło się mocnej. Omar coś mruknął i roślin uschła. Wycelował we mnie otwartą dłoń. Szybko zasłoniłam się ścianą z roślin. Usłyszałam cichy trzask i w mojej ścianie pojawiła ogromna dziura. Rośliny szybko zniknęły, Omar uśmiechnął się i pokręcił głową.
-Lepiej uciekaj puki możesz.
-Nie będę uciekać przed takim kimś jak ty! Nie boję się ciebie!- krzyknęłam.
-Nie słusznie.- odpowiedział. Coś wymamrotał i wokół mnie zaczęło się zbierać coś w rodzaju czarnej mgły, dymu. Otoczył mnie tak że nic nie widziałam. Zamknęłam oczy i zdałam się na słuch. Coś cicho poruszyło się z prawej strony. Wystrzeliłam w tamtą stronę piorun. Coś syknęło i mgła opadła. Pod drzewem siedział Omar trzymając się za bok. Po mału wstał i spojrzał na mnie gniewnie.
-Jeszcze mnie popamiętasz!- syknął. Nagle z krzaków obok z głośnym warkotem wyskoczył żółty wilk. Przygniutł Omara do ziemi, lecz ten szybko go zrzucił. Od tyłu zaatakował kasztanowy wilk. Znad drzew wyleciał ognisty ptak a po chwili na polanę wybiegła jego właścielka ze sztyletem w dłoni. Po chwili przebiegł także pan Kadam z mieczem oraz Aleksa z pistoletem. Na końcu przybył biały wilk o topowych oczach. Szybko spojrzałam na Omara który stał na skraju polany i uśmiechał się szeroko.
-Tak, wszyscy w jednym miejscu.- wybuchł głośnym śmiechem. Zagwizdał i usłyszeliśmy głośny tęten. Na polanę wybiegło ogromne stado czarnych i brązowych wilków. Po chwili stanęły na dwóch tylnych łapach. Warczały głośno i szczerzył kły, miały ze dwa metry. Po chwili z głośnym rykiem wpadł wielki, może na dwa i pół metra, tygrys szablozębny. Omar wdrapał się na jego grzbiet i stanął na nim.
-Co teraz zrobicie?- spytał z ironicznym uśmiechem.
-Będziemy walczyć.- odparłam.
-W takim razie proszę bardzo. Do ataku!!!- krzyknął. Wilkołaki, o ile można było je tak nazywać, z głośnym krzykiem, rykiem, rzuciły się w naszą stronę. Jack, Dan i biały wilk żuciły się w ich stronę. Pan Kadam sprawnymi cięciami powalał stwory, podobnie jak Sara. Aleksa strzelała srebrnymi kulami pozbawiając życia kreatury. Snow latał podpalając kolejnych wrogów. Strzelałam piorunami w wilkołaki, albo powalałam kilka na raz dzikimi pnączami. Przez pewien moment wygrywaliśmy, ale nowych wrogów ciągle przebywało. Usłyszałam pisk i spojrzałam w prawo. Jeden z wilkołaków żucił Danem o drzewo. Parę metrów dalej kolejny stwór trzymał Jack w ludzkiej postaci za ramiona. Już chciałam mu pomóc gdy krzyk z lewej strony przykuł moją uwagę. Szybko tam spojrzałam. Aleksę za rękę trzymał jeden z potworów. Próbowała się uwolnić ale drugi podszedł i pomógł temu drugiemu. Pan Kadam leżał na ziemi a nad nim stał wilkołak. Jeden ze stwór żucił białym wilkiem w krzaki, gdyby nie ta cała sytuacja na pewno bym się uśmiechnęła. Feniksa złapali w klatkę, a Sara stała ledwo żywa, jej sztylet leżał daleko od niej, wilkołaki ją otoczyły. Poczułam się taka bezradna, stałam po środku tego wszystkiego nie wiedząc co robić. Potwory zaniosły wszystkich moich przyjaciół, i JEGO do tego potwora. Wszyscy byli trzymani przez wilkołaki, patrzyli na manie ze smutkiem w oczach. Tylko ON patrzył w bok.
-Przyłącz się do mnie, a nic im nie zrobię.- uśmiechnął się Omar.
-Niegdy.- warknęłam.
-Za kogo się uważasz że możesz mi się sprzeciwić?!- rykną. -Jesteś tylko zwykłym kundelem, mieszanką!
-Nie prawda!
-Prawda! Twój ojciec był człowiekiem a twoja matka Wilkenem.
-To nie prawda!- powtórzyłam
-To jak myślisz, dlaczego jeszcze się nie zmieniłaś? Dlaczego twoja matka cię zostawiła? Jesteś tylko kundelem.- ostatnie zdanie wydzedził przez zaciśnięte zęby.
-Nie słuchaj go- usłyszałam słodki głos. Moje serce przyspieszyło i poczułam mrowienie w całym ciele. Nagły ból spowodował że upadłam na kolana. Zacisnęłam zęby żeby nie krzyknąć, ból był nie do zniesienia. Gorąco zalało moje ciało. Upadłam na ziemię, ból, tylko to istniało. To było jak by coś chciało wydostać się się ze mnie. Krzyknęłam przy następnej fali bólu. Po chwili wszystko po mału zaczęło ustawać. Przez chwilę leżałam na ziemi by uspokoić serce. Gdy się podniosłam spojrzałam przed sibię. Wszyscy patrzyli na manie zdziwieni, Omar miał na twarzy wymalowany strach, zdziwienie i złość w jednym. Coś mi tu nie pasowało, wszystko jak by trochę urosło. Po chwili do mnie dotarło. Nie to ja zmalałam. Zmieniłam się w wilka!

I jak? Karo wreszcie udało się zmienić ^^. Chyba już dawno nie było tak długiego rozdziału :D. Mam pytanie, czy Karo pogodzi się z Tonym? :). A tak wogule dziękuję za ponad 7,4 tyś wyświetlania , ponad 900 gwiazdek i ponad 100 kom ^^ jesteście cudni ;*. Jestem ciekawa jak długo zajmie wam dopbicie do 8 tyś wyswietleń i 1 tyś gwiazdek.

Wilken *ZAWIESZONE*Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz