Jestem w jakimś dziwnym miejscu. Ściany to skała, porasta ją maech. Śmierdzi tu okropnie, jakbt coś zdechło. Od tego chce mi się wymiotować. Na przeciw mnie znajdują się drzwi, oprucz nich jest tu jeszcze stare łóżku z drewna. Nagle drzwi otwierają się i wchodzi pan i władzca wszelkiego zła i demonów. Ma na sobie dziwny medaljon, i mnóstwo pierścieni. W jego czerwonych oczach jest tylko zło i radość. Czarne skrzydła ciągnął się za nim po ziemi, a pysk wygięty jest w jakby uśmiechu. Tak to Omar we własnej osobie. Chce mi się żygać na jego widok.
-Witaj.- mówi ochrypłym głosem.
-Żegnam.- odpowiadam. Śmieje się, a jego śmiech odbija się echem. Podchodzi do mnie.
-Moja droga będziesz robiła to co ci karzę, albo cię zniszczę.
-Nie ma mowy.
-Ah tak?- jego rękę a raczej łapa uderza mnie w twarz. Pięć pazurów zostawia krwawy ślad. Nagle w koło robi się jasno i biało. Nie czuć już tego smrodu a Omar rozpływa się. Teraz na jego miejscu stoi moja matka. Ta prawdziwa. Uśmiecham się na jej widok. Ona mnie przytula a ja ją.
-Skarbie musisz uważać na siebie. Nie będę mogła ciebie przez cały czas chronić. Uważaj.
-Ale czemu?
-Dowiesz się już nie długo, ja nie mogę ci powiedzieć.- odsuneła się odemnie.
-Mój czas po mału się kończy.- patrzyłam na nią trochę zdziwiona.
-Nie długo ja będę musiał zniknąć, a ty się obudzisz.- kiwnęła głową.
-Do zobaczenia.
-Żegnaj.- matka zaczęła znikać.Obudziłam się w swoim pokoju. Przez dłuższą chwilę leżałam i gapił się w idealnie biały sufit. W końcu wstałam i poszłam się przebrać do łazienki. Gdy byłam gotowa weszłam do salonu. Nikogo jeszcze nie było, spojrzałam na zegarek, była idealnie szósta zero minut i zero sekund. Ta idealność lekko mnie wkurzała. Wyłączyłam telewizor i położyłam się na jednej z kanap. Wyłączyłam jakąś komedie na poprawę humoru. Po paru minutach usłyszałam naprawdę cichy dziwięk otwieranych po środku drzwi, i jak ktoś skrada się w moją stronę. Udawałam że nic nie słyszę i dalej spokojnie oglądałam. Gdy ten ktoś był już bardzo blisko poderwałam się z kanapy. Zobaczyłam zdziwionego Tonego. Zaczęłam się z niego śmiać.
-Chciałeś mnie przestraszyć ale ja to zrobiłam.- zaśmiałam. Wilken coś mruknął.
-Oj nie złość się.- przeprosiłam z miną skruchy. Tony chwilę się zastanawiałam.
-No dobrze.
-Może razem poglądamy?
-Dobra.- postawiliśmy dwa fotele na środku pokoju obok siebie. Gdy się nam film skończył zaczęliśmy oglądać następny. Ta komedia była jeszcze lepsza. Śmialiśmy się naprawdę głośno. W połowę filmu pierwsze mniejsze drzwi od głównych otworzyły się i staną w nich rozczochrany Dan w piżamie.
-Można ciszej? Spać nie dajecie człowiekowi.
-Chyba wilkołakowi.- Poprawiłam go. Dan zaczął się zastanawiać. Naprawdę musiał być zaspana. Ja i Tony zaczęliśmy się śmiać. Dan zaczął coś mruczeć i wrucił do pokoju. Trochę ściszyliśmy i dalej oglądaliśmy. Z pierwszych drzwi od moich wyszedł Jack.
-Spać się nie da.- mruknął. Ściszyliśmy jeszcze trochę. Po paru minutach oglądania usłyszeliśmy chrapanie z ostatnich kanap. Odwruciłam się i zobaczyłam że Jack zasną. Chwilę po tym Dan wyszedł ze swojego pokoju, już uczesany i przebrany. Spojrzał po pokoju.
-Może pójdziemy coś zjeść?- spytał.
-Dobra.- zgodziłam się. Już wychodziliśmy, kiedy zorientowałam się że Jack dalej spokojnie śpi. Wpadł mi do głowy istnieje szatański plan. Wzięłam rozbieg i wskoczyłam na brata, ten z kolei spadł na podłogę. Zaczął się rozglądać a ja śmiać.
-Idziemy na śniadanie.- oświadczyłam i wyszłam z pokoju.Po śniadaniu wszyscy poszliśmy do salonu (czyli ja, Jack, Tony, Dan i Aleksa), Pan Kadam pszyszedł po nas.
-Kochani mam wam coś do powiedzenia...- nie dokończył bo do naszego pokoju wbiegł jakiś mężczyzna.
-Panie Kadam Omar zaatakował.
-Już?- spytaliśmy chumer.
-Tak.
-Wszyscy biegiem do magazynu!- krzyknął pan Kadam.
-Ile jednostek wysłać?
-Wszystkie.
-Tak jest.- człowiek wybiegł z pokoju.
-No już ruszać się!- krzyknął Kadam. Wszyscy ruszyliśmy nadwór.
-Ale ja nie trenowałam.- powiedziałam ze strachem w głosie do Tonego.
-Nie martw się. Pozwól się ponieść instynktowi.
-Ale jak ja mam włączyć?
-Wręcz. Tak jak wtedy w lesie.
-Postaram się.- mruknęłam.Gdy dotarliśmy na miejsce zostaliśmy haosu. Wilkołaki, wampiry, zwyczajni ludzie z bronią oraz mieszanki biegały siejąc spustoszenie. Przeraziłam się na ten widok.
-I co mamy robić?- spytałam drżącym głosem.
-Włączyć.- odparł normalnie Dan. Patrzyłam na niego wielkimi oczami.
-Łatwo ci mówić, możesz się zmienić w wilka.- szepnęłam.
-Ty nie długi pewnie też.- pocieszył mnie Jack.
-Dobra, do boju!- krzyknął Tony. Patrzyłam jak chłopcy biegną i zmieniają się w zwierzęta. Trzeba działać nie ma czasu do stracenia. Najłatwiej wychodziła mi walka z jakimś przedmiotem. Rozejrzałam się w koło ale nic takiego nie zobaczyłam. Przyjrzałam się ponownie ale tym razem dokładniej. Dostrzegłam metalową rurkę, wyciągnęła ją, była lekka, ale wytrzymała. Zabrałam się do walki. Ogłaszałam przeciwników i ich podałam. Było nawet fajnie. Nagle usłyszałm huk i pisk. Obejrzałam się i zobaczyłam jak jakiś wilkołak (w postaci człowieka) ciągnie Tonego do wielkiej furgonetki.
-NIE!- krzyknęłam. Poczułam uderzenie w skroń, obraz zaczął mi się rozmazywać, a puźniej urwał mi się film.
CZYTASZ
Wilken *ZAWIESZONE*
FantasyŻycie trzynstoletnej Karoliny zmienia się w mgnieniu oka gdy poznaje tajemniczego chłopaka Tonego. Jaką tajemnice skrywa chłopaka? I kim tak naprawdę jest Karolina? Splot nieszczęśliwych wydarzeń wciąga Karolinę w niezwykły świat magii i przygód, c...