Podróż

362 39 0
                                    

Siedzieliśmy w salonie rozmawiając o różnych głupotach. Po mału zaczęło mi się nudzić. Nagle Tony wypalił

-A Dan ciągle śpi z pluszakiem!- zaśmiał się zaczął uciekać. 

-NIE PRAWDA!- krzyknął chłopak i zaczął go gonić. Biegali po całym pokoju, Tony z głupim uśmiechem na twarzy, a Dan z grymasem który mówił ,, Nie uciekaj bo i tak cię dorwe, a jak dorwe do cię rozszarpię". Ja, Jack i Aleksa śmialiśmy się jak opętani nie mogąc złapać tchu. Tony skoczył i zmienił się w wilka, Dan odbił się od biurka przy okazji je wywracając, zmienił się w kasztanowego wilka i biegli dalej. Po chwili wilkołaka dopadł wilkena i go przewalił. Tony machał ogonem jak oszalały a Dan na niego warczał. Biały wilk wyrwał się i uciekł pod szafkę z książkami. Wilkołaka podbiegł do niego i skoczył. Wpadli na półkę i ją przewrucili, dosłownie w ostatniej chwili odskoczyli a półka się wyrzuciła z głośnym hukiem. Pan Kadam wbiegł do pokoju i bacznie się po nim rozejrzał. My przestałyśmy się śmiać a Tony i Dan siedzieli jak wilcze aniołki koło rozrzuconych książek.
-Co wyście najlepszego zrobili?!- spytał gniewnie. Nikt mu nie odpowiedział.
-Tony i Daniel marsz do mojego biura! A wy macie to posprzątać.- wilken i wilkołak ruszyli z podkulonymi ogonami.
-Zmienić się w ludzi!- krzyknął na nich. Posłusznie wykonali rozkaz. Pan Kadam zamkną drzwi a my zabraliśmy się do sprzątania. Ja zbierałam książki a Jack z Aleksą ustawili półkę do pionu.
-Czemu oni nabałaganili a my sprzątamy?- spytałam z irytaciją. Jack wzruszył ramionami. Westchnęłam i dalej sprzątałam. Gdy już prawie wszystkie książki były na miejscu jak wcześniej, Jack oświadczył że idzie na chwilę i zaraz wraca, Aleksandra tak samo. Właśnie miałam odłożyć ostatnią książkę gdy przykuła moją uwagę. Tytuł brzmiał ,,Mityczne zwierzęta świata", wzruszyła ramionami, wzięłam ją i usiadłam do biurka. Nie po tej stronie po której zwykle siedzi Pan Kadam, tylko po drugiej. Czytałam ją nie zwykle pochłonięta. Nawet nie zauważyłam kiedy Jack wrucił. Coś się mnie zapytał, ale ja nie zwróciłam uwagi. Część zwierząt była mi całkiem obca, naprzykład lew ze skrzydłami nietoperza i ogonem skorpiona. Trochę mi przypominał tego tugryso-nietoperza. Sama myśl o nim mnie przerażała. Wtedy zaczęłam myśleć o tym co zamierza zrobić ten cały Omar. Gdybyśmy znali jego następny ruch, na pewno było by lepiej. Bylibyśmy przygotowani, pokonali byśmy go, a na już na sto procent osłabili. Wtedy poczułam ból głowy, słodko mdły smak róż i usłyszałam taki dziwięk jak u dentysty. Smak róż się jeszcze bardziej nasilił tak samo jak ten dźwięk. Poczułam że lecę do tyłu, straciłam grunt pod sobą. Zapadła się w ciemność.

     Gdy znów zrobiło się jasno stałam w jakiejś jaskini. Byłam całkiem zdezorientowana. Nie pewnie podeszłam do przodu. Usłyszałam czyjeś głosy. Podeszłam bliżej, spojrzałam z siebię, była tam tylko ściana. Jeżeli ktoś by mnie znalazł nie miałam by najmnjejszych szans na ucieczkę. Podeszłam jeszcze bliżej, w tym miejscu dwa korytarze się krzyżowały tworząc literę T. Oparłam się plecami o najbliższą ścianę. Zaczęłam się przysłuchiwać rozmowie. Byli to dwaj mężczyźni.
-Więc jak robimy?- spytał jeden.
-Tak jak zaplanowałem.- odpowiedział drugi. - Za pare dni wywołamy zamęt w tym magazynie na skraju miasta. CzarniŁowcy przyjdą, a wtedy cała nasza armia ich złapie. Nie możemy ryzykować że nam się wymkną. Nareszcie złapiemy wilkena i tą dziewczynę.- Wyjrzałam zza ściany. Ci dwaj stali do mnie tyłem. Jeden miał dziwny płaszcz ciągnący się po ziemi. O nie, to nie był płaszcz, to były skrzydła. Gdy ten koleś odwrucił głowę zobaczyłam coś strasznego. On miła czerwone jak krew oczy, twarz miał trochę wydłużoną jak by w pysk a górne siekacze były o wiele dłuższe. Zasłoniłam sobie usta ręką i schowałam się. Modliła się w duchu żeby mnie nie zobaczył. Rozmawiali dalej, a po chwili odeszli w stronę w którą stali. Odetchnęłam z ulgą. Teraz przyszedł drugi niepokój. Gdzie ja byłam? I jak się tu znalazłam? Musiałam się z tąd wydostać. Wyszłam ze ślepego zaułka i ruszyłam przed siebię. Po paru godzinach błądzenia po korytarzach, doszłam do schodów. Bez wahania ruszyłam do góry. Zobaczyłam na końcu tunelu światełko. Nie idź w stronę światła! Pomyślałam i zaśmiałam się. Zaczęłam biec jak najszybciej. Gdy znalazłam się na zewnątrz miałam szczerą ochotę płakać. Byłam na jakimś odludziu. W koło była tylko uschnięta trawa i drzewa. Znów poczułam mdły smak róż i dźwięk jak u dentysty. Nasilały się z każdą chwilą. Starciłam równowagę i poleciła do tyłu, ale zamiast upaść na twardą podłogę zapadłam się w nicość.

    Gdy otworzyłam oczy leżałam na podłodze w salonie obok krzesła. Po chwili zobaczyłam przerażoną twarz Jack'a.
-Co się stało?- zapytałam.
-To ja mam widzieć?- wzruszyłam ramionami. Jack pomógł mi wstać, i słusznie. Jeszcze przez jakąś chwilę kręciło mi się w głowie i gdyby nie on na pewno bym upadła. Zobaczyłam że w pokoju są jeszcze Pan Kadam, Tony, Dan i Aleksa. Wszyscy mieli zatroskane miny, tylko Tony uśmiechał się szeroko.
-Czego się szczeżysz?- fuknęłam.
-Bo wiem co się przed chwilą wydarzyło.- wszyscy spojrzeli na niego.
-Co?- spytałam.
-Stałaś się ofiarą niespodziewanej podróży w czasie.
-Jak?- wilken usiadł w fotelu i wziął głęboki wdech. My również usiedliśmy.
-Więc wilkeny mają jedną jedyną moc nad którą nie panują. Jest to podróż w przeszłość. Może się ona zdarzyć tylko w określonych okolicznościach. Pierwsza: podczas wywoływania duchów, jeżeli chcemy się czegoś od nich dowiedzieć mogą pomóc cofnąć się wilkenowi w czasie. Druga: jeżeli wilkeny mają w ręku coś co jest związane z przeszłością i podświadomie chcą się czegoś dowiedzieć. I trzecia ty ją własne doświadczyłaś, jeżeli wilken czegoś bardzo, ale to bardzo che się dowiedzieć.- wszyscy milczeliśmy wpatrując się w Tonego jak w obrazek.
-Czego chciałaś się dowiedzieć Karo?- spytał mnie Jack.
-Jaki będzie następny krok Omara.
-I co?- spytał Pan Kadam. Opowiedziałam im wszytsko od początku do końca.
-To bardzo dobrze.- ucieszył się Dan.
-Nawet bardzo.- Pan Kadam podrapał się w brodę.
-A jak długo mnie nie było?- spojrzałam po wszystkich.
-Około dziesięciu minut.
-Co? Ja tam się błąkałam parę godzin.
-Jeżeli cofasz się w czasie to nie ma to wpływu na rzeczywistość.- wyjaśnił Tony.
-Teraz pytanie brzmi jak daleko Karolina cofnełę się w czasie.- powiedziała z namysłem Aleksandra.
-Nie ma to znaczenia, karze zaostrzyć czujność w pobliżu magazynu. Omar nic nie wie więc wpadnie jak śliwka w kąpot.- Pan Kadam zatarł ręce.
-Skoro wszystko mamy pod kątrolą trzeba świętować!- krzyknął Dan. Włączył telewizor, akurat zaczynała się piosenek Mrozu ,,Nic do stracenia". Tony wskoczył na biurko i zaczął śpiewać. My zaczęliśmy tańczyć. Muszę przyznać że Tony naprawdę umie śpiewać. Gdy piosenka się skończyła zaczęła się druga ,,Huragan" również atorstwa Mrozu. Dan zepchnął Tonego i sam zaczął ją śpiewać. Tańczyliśmy do puźniej w nocy. Oczy strasznie mi się kleiły.
-Ja idę spać.- mruknęłam do Jacka. Weszła do swojego nowego pokoju. Przypomniało mi się coś. Wyszłam i podeszłam do Pana Kadama.
-Eeeee, gdzie jest łazienka?
-Każdy pokój ma swoją własną łazienkę.- trochę się zdziwiłam. Wróciłam do pokoju i uważnie się przyjrzałam. Zobaczyłam że przy szafie jest jakaś klamka. Otworzyłam je i weszłam do przestronnej łazienki utrzymanie w barwie niebieskiej i zielonej. Umyłam się i przebrałam w piżamę. Położyłam się do łóżka i od razu zasnęłam.

I jak się podoba? Mam nadzieje że może być ;). Zapraszam do czytania mojej innej książki ,,Strażnicy". Na razie jest jeden krótki rozdała XD.

Ps. Przepraszam za błąd w tytule :3 mój telefon lubi zmienić XD

P.P.S Jednak tytuł Strażnicy lepiej pasuje XD to tyle.

Wilken *ZAWIESZONE*Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz