Od kilku dni Viviana nie wychodziła z komnaty, którą jej przypisano. Posiłki kładzone na jednej z komód pozostawały praktycznie nietknięte nawet po kilku godzinach. Ava i Ara patrzyły po sobie martwiąc się o bladą jak ściana dziewczynę, która chudła w oczach. Mimo wszelkich prób zagajenia rozmowy ona nie reagowała na żadne, a wręcz nawet udawała, że jej nie dotyczą. Jedyne ukojenie jakie znalazła były książki. Elfki nie wiedząc już co zrobić umieściły w pokoju małą biblioteczkę, z której dziewczyna chętnie korzystała. Nie tylko znajdowały się tam duże tomidła z starą literaturą, ale także najnowsze gazety królewskie, dzięki którym wiedziała co działo się poza murami pałacu.
Jeśli przeżyje w ten sposób cały rok to nawet nie będzie tak źle - myślała Vi przekładając kolejne kartki powieści przygodowej. - Może nawet będzie to przyjemne.
Każdego następnego dnia blondynka wykonywała swoją nową rutynę. Na początku kąpiel przygotowana przez elfki. Piana i bąbelki były jak wybawienie dla delikatnej bladej skóry. Następnie skubała odrobinę śniadania przyniesionego specjalnie dla niej. Od pierwszego dnia gdy odmówiła zejścia na śniadanie jej pokojówki w dzień w dzień przynosiły każdy jej posiłek, pomimo tego nie miała ochoty kosztować tych produktów. Kto wie co mogło znajdować się w tych potrawach. Co jeśli chcą ją zniewolić? Zmusić do służenia im? A może co gorsza użyć jako krowy rozpłodowej i stworzyć nową rasę. Wzdrygła się na samą tą myśl. Związku z tym skubała tylko tyle aby zabić głód. Pozostałą część dnia spędzała na śnie przemieszanym z czytaniem książek.
Dni miały, a Vi coraz gorzej się czuła. Brak ruchu i kontaktu z ludźmi, którzy do tej pory ją otaczali powodował nieprzerwane uczucie niepokoju i kontroli otoczenia. Potwór od pierwszego ich spotkania trzy tygodnie temu nie pojawił się u jej drzwi, jednak o jego obecności przypominał jej czarny nadruk na skórze. Podczas poranków miała poczucie iż gwiazdka lśni niepokojącym blaskiem.
-Pójdę porozmawiać z Amy - szepnęła Ava i zniknęła za drzwiami przymykając je za sobą. Trzymając suknie zbiegła po schodach i wparowała do gabinetu.
- Gonią cię czy jak? - zapytała siwa elfka poprawiając pióro włożone za ucho.
Haku siedział rozparty na fotelu i czytał raporty napisane przez Bernarda i Alis. Z jego ramienia wesolo bujała nogami Odetta, pomagając w rozszyfrowaniu słów.
- Ona znowu nic nie zjadła. Ma bardzo chude ręce i wygląda jak kościotrup! Jak tak dalej pójdzie Haku będzie miał rację z tym pogrzebem. - Ava wytarła spocone ręce w fartuszek.
- Haku czy zainteresujesz się tą sprawą? - zapytała od niechcenia Amy.
-Dlaczego ja?- burknął
- A to nie tak, że to ty masz na sobie klątwę, której chcesz się pozbyć i jedną z szans jest zaprzyjaźnienie się? - westchnęła.
-I niby co ja mam z nią zrobić? Nakarmić jak gęś?-
- Mogę ją poznać?! Nigdy nie spotkałam człowieka! - Odetta podleciała przed nos Bestii.
- A ja? - założył łapy na pierś. - Czym niby jestem?-
- Potworem - wyszczerzyła się.
Haku najeżył się i złapał chochlika w łapę. Dziewczyna pisnęła i próbowała wyrwać się z uchwytu.
- W takim razie ten potwór cię zje! - otworzył paszczę i zaczął zbliżać łapę z Odettą, której oczy wyglądały jakby miały wypaść z orbit.
- Przestań - Amy uderzyła potwora plikiem dokumentów. - Nie czas teraz na takie wygłupy. Zjedźcie podwieczorek na balkonie i zapoznaj ją z Odettą. To dobry początek znajomości. Ja dokończę te dokumenty i zwrócę uwagę Bernardowi na zwiększenie ilości paszy w stodole. -
CZYTASZ
Obrzydliwe piękno
Fantasi-Jestem potworem. - - Jest potworem. - - Którego powinno się zgładzić. - - Którego ja zgładzę. - Poszukujesz czegoś podobnego do Dworów, bądź Okrutnego księcia? Idealnie trafiłeś, zapraszam do zanurzenia się w Alwerii. Ludzkie zachowanie w...