|3|

966 19 3
                                    

     Nadszedł dzień imprezy. Nie powiem cieszyłam się z tego dnia.  Dawno nie byłam na imprezie a czuje, że teraz jest to mi potrzebne.

  Właśnie przyglądałam się swojemu odbiciu w lustrze oceniając czy mogę tak wyjść.

   Byłam ubrana w błękitną  sukienkę do połowy  ud, która idealnie pasowała do mojego makijaży. Na dolną powiekę dałam turkusowego cienia podkreślając moje niebieskie oczy.  Z swoimi blond włosami nic nie robiłam.  Po prostu lubiałam ten efekt lekkich fal.

Nadal przyglądając się w lustrze stwierdziłam, że muszę iść na dietę, gdyż miałam leciutki wystający brzuszek, jednak byłam zaokrąglona tam gdzie powinnam.

   Moje rozmyślania przerwał dzwonek do drzwi. Wiedząc kto to szybko zabrałam torebkę i wyszłam z pokoju.

-O której wrócisz?- mama spojrzała się na mnie badawczym wzrokiem.

-Nie wiem będę ci pisać, to pa- odparłam pospiesznie i z Emily zaczęłyśmy kierować się w stronę jej samochodu.

-Nie będziesz dzisiaj pić?- uniosłam na nią zdezorientowany wzrok będąc już w jej samochodzie.

-Oczywiście, że będę- powiedziała, jakby to była najbardziej oczywista rzecz na świecie.- Nocujemy dzisiaj u Jake- uśmiechnęła się.

-To ten kolego co organizuje imprezę?- dopytałam.

-Dokładnie tak- zachichotała.

***

   Zaczynaliśmy się przed ogromnym domem, nawet nie domem a willą. Spojrzałam ze zdziwieniem na przyjaciółkę, ta tylko wzruszyła ramionami i skierowała się do wejścia.

  Już stąd, można było usłyszeć muzykę z głośników.

-Wiesz kto będzie?- spytałam się Emily. Trochę dziwnie się czułam idąc na imprezę osoby, którą nawet nie znam. Jednak nad tym nie zastanawiałam się długo, gdyż wchodząc do pomieszczenia gdzie było mnóstwo osób.

-Nie, wiem tylko to, że to impreza Jake- odparła i chwyciła mnie za ramie prowadząc do wielkiej kuchni.-Chcesz mocnego drinka?- uniosła brwi spoglądając na różne alkohole.

-Zrób takiego jak uważasz- odparłam i rozejrzałam się do około, mając nadzieje, że spotkam jaką znaną twarz. Niestety nic takiego się nie zdarzyło.

-Masz- podała mi napój. Wzięłam dużego łyka i odrazu tego pożałowałam.

-Jezus mocne- szybko zabrałam jakikolwiek sok i upiłam łyk.

-I o to chodzi!- zachichotała i pociągnęła mnie do salonu, gdzie mnóstwo osób tańczyło.

                                   ***

   Po paru, dość mocnych drinkach, zaczęłyśmy tańczyć do różnych piosenek.

  Tańczyłyśmy ocierając się o siebie. I nie powiem, dla osoby trzeciej mogło wydawać się to dziwne, ale dla nas było to w 100% normalne. 

  Po utworze przyczepił się do nas dwóch chłopaków.

-Hejka- przywitali się. Spojrzałam dyskretnie na brunetkę. Ona również to uczyniła i rzuciłyśmy sobie porozumiewawcze spojrzenie.

-Cześć- odpowiedziałyśmy.

-Chcecie się do nas przyłączyć- powiedział jeden z nich, kiwną głową na stół pingpongowy, gdzie były porozstawiane kubeczki.

-Jasne- powiedziałyśmy w tym samym czasie na co się zaśmiałyśmy.

Będąc już koło stoły podzieliliśmy się na dwie grupy. Ja byłam z nowo poznanym Paul'em a Emily z Evan'em.

Ustawiliśmy się po odpowiednich stronach i rzuciłam piłeczką, która niestety nie trafiła do kubeczka. Brązowooka zaśmiała się na tą sytuacje i teraz ona miała swoją kolej. Przybrała odpowiednią pozycje by łatwiej było jej rzucić. Na moje nieszczęście brunetka trafiła i musiałam wypić tajemniczą substancje. Skrzywiłam się na mocny smak Whisky. Paul szybko podał mi sok jabłkowy i tylko dzięki temu nie zrezygnowałam z gry.

-Teraz ty się szykuj do picia- odparł brunet spoglądając na przeciwnika.

***

Po skończonej grze, nie mogłam stwierdzić, że jestem trzeźwa. Bo nie byłam. Poszliśmy z chłopakami do salonu potańczyć. Zarzuciłam Paul'owi ręce na szyje i zaczailiśmy tańczyć.

Nie przejmowałam się tym, że mój chłopak siedzi w domu i najprawdopodobniej myśli, iż jestem w domu. Nie mówiłam mu, że mam jakieś plany na dzisiejszy wieczór, wiedziałam, iż jak powiem mu o tym to albo mi zabroni lub się obrazi. Wolałam to przemilczeć i po prostu dobrze się bawić nie martwiąc się o nic.

Chłopaka dłonie zjeżdżały coraz niżej a głowa przybliżała się do mojej i już chciałam coś powiedzieć jednak nagle został odtrącony. Wyszczerzyłam oczy przyglądając się Will'owi, który odepchnął ode mnie bruneta.

-Idziemy- syknął w moją. Chwycił moją rękę i szybkim krokiem zaczepiliśmy kierować się do wyjścia.

-Czemu- mruknęłam cichym bełkotem.

-Po pierwsze jesteś nawalona w trzy dupy i jakiś obcy chłop chciał cię pocałować i może chciał jeszcze więcej, wiec nie sprzeciwiaj się mi tylko chodź- powiedział na jednym oddechu. Nic na jego słowa nie powiedziałam tylko spuściłam głowę. Prawie mnie obcy chłopak pocałował i byłam o krok zdradzenia John'a. Czuje się okropnie. Jak ja tak mogę. Przecież bym nie spojrzała mu w oczy. Łzy swobodnie poleciały po moich policzkach.

  Wchodząc do samochodu Will'a wytarłem łzy by nie zobaczył mnie w rozsypce. Jednak to zauważył i tylko prychnął.

-Teraz nie becz mogłaś wcześniej myśleć- mrukną zirytowany. Na jego słowa bardziej się rozkleiłam. Zielonooki chyba się nie spodziewał takiej rekacji bo wyglądał na zaskoczonego. 

-No nie płacz już, przecież do niczego między wami nie doszło- powiedział pocieszającym głosem. Wyglądał jakby chciał mnie pocieszyć? Nigdy go nie widziałam w takiej wersji. Nie powiem zdziwiłam się, ale to zdecydowanie miłe zdziwienie.

  Kiedy zorientował się, że nie da rady mnie pocieszyć, zabrał moją twarz w dłonie i kciukami wytarł moje łzy. Spojrzelailiśmy sobie w oczy. Brunet nagle zaczął się śmiać.

-Co się chichrasz?- spytałam pociągając nosem.

-Twój makijaż się rozmazał- odparł i szeroko się uśmiechnął. Przerażona odrazu wyjęłam telefon odpalając aparat i musiałam mu przyznać. Śmiesznie wyglądałam. Jak jakaś panda.  Zamiast szybko poprawiać makijaż, to wybuchnęłam śmiechem. Will do mnie się przyłączył i z pare minut zwijaliśmy się ze śmiechu.

    Brunet bez żadnego słowa odpalił auto i zaczął kierować w stronę mojego domu.

   Nie wiem czy to przez alkohol, ale dziś Will wydawał się być milszy. Odtrącił tamtego chłopaka i jeszcze odwozi mnie do domu. Albo się zmienił lub po prostu jestem zbyt nawalona.

Jechaliśmy w ciszy. Bałam się odezwać mimo, że przed chwilą nie umieliśmy przestać się śmiać. Jednak obawiam się, iż jego dobry humor już się skończył i nie chciał nic już mówić.

     Kiedy już byliśmy już pod moim domem wyszłam z samochodu i ku mojemu zdziwieniu Will też.

-Czemu ty wychodzisz?- uniosłam brwi.

-Mama kazała bym odebrał coś od twojej- mruknął. Nie zastanawiając się już nad tym starałam wyglądać jakbym nic nie piła. Na szczęście mam mocną głowę, wiec miałam kontrole nad sobą i kontaktowałam ze światem.

   Wyjęłam kluczyki od drzwi, jednak okazały się nie potrzebne, gdyż ktoś otworzył drzwi od drugiej strony. Uniosłam wzrok na moją mamę. Za to ona przyglądała mi się uważnie, jakby chciała wyczytać co piłam i co robiłam. Chciała coś powiedzieć, jednak za jej plecami zauważyłam John'a.

Beautiful loveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz