Pov: Victoria
-Czemu go tak potraktowałeś- moja mama spojrzała wściekle na ojca.
-Przez pare lat gnębił naszą córkę i teraz od tak mam odpuścić?!- wrzasnął wyrzucając ręce do góry.
-Jakoś nie przeszkadzało ci to, że uczy ją na matematykę- kucnęła koło mnie tuląc mnie do swojego boku.
-Myślałem, że zrozumie swój błąd i ją przeprosi!- spojrzałam mu w oczy, chcąc przekazać mu, by uspokoił się.
-Ale nie musiałeś tak reagować!- mama podniosła się z klęczek i zaczęła krzyczeć na tatę co go bardzo zdenerwowało.
Podszedł szybkim krokiem do mamy i szarpnął ją za koszulkę.
Z przerażenia otworzyłam szeroko oczy i zaczęłam stawać z podłogi, chcąc jakoś pomóc, jednak zastopował mnie krzyk ojca do mnie:
-Siedź na swoim miejscu!-
-Przestań na nas krzyczeć! - w końcu się odważyłam i podniosłam głos.
Moja mama jakimś cudem wyszarpała się z uścisku ojca. Szybkim krokiem podeszła do mnie i zabrała moją twarz w dłonie.
Kciukiem obmyła moje policzki od łez, które ciągle leciały mi strumieniem. Spojrzałam jej w oczy, w których widziałam przerażenie oraz troskę.
-Wyjdź z tego pokoju- rozkazała patrząc na bruneta.
Mój tata przez chwile wyglądał, jakby właśnie uświadomił sobie co zrobił. Już chciał pewnie przeprosić, jednak moja mama nie dała mu dokończyć wrzeszcząc na niego:
-Wyjdź!-
Tata swój wzrok umieścił na moich trzęsących się rąk i bez słowa wyszedł z pokoju.
-Już jest dobrze- pogłaskała mnie po włosach.- Dam ci zaraz tabletki na uspokojenie-
-Dobrze- mruknęłam cicho. Brałam głębokie wdechy, by chociaż w małym stopniu się uspokoić. To niestety nie dawało jakoś dużo, wiec podniosłam się z podłogi, chcąc położyć się na łóżku.
Moje nogi trzęsły się tak samo jak dłonie. Moja mama widząc to, w pośpiechu poszła po tabletki.
Swój wzrok umieściłam na moim pluszaku, którego mam od dziecka i do dziś śpię z nim.
Wyciągnęłam rękę, by wziąć go w obięcia.
Mała panda miała przyszytą rękę, przez Will'a, który wyrwał ją, kiedy byliśmy mali.
Uśmiechnęłam się na to wspomnienie. Mimo że miałam od samego początku trudne relacje z brunetem, to od jakiegoś czasu zmieniły się one o sto osiemdziesiąt stopni.
-Już jestem- do pokoju weszła mama w jednej dłoni trzymając tabletkę a w drugiej szklankę z wodom. -Dużo wypij wody- przypomniała mi posyłając słaby uśmiech.
-Dzięki- mruknęłam cicho, odkładając szklane na biurko, na którym dostrzegłam bluzę Will'a.
-Tata wyszedł z domu- powiedziała moja mama siadając koło mnie.
-Dokąd poszedł?- uniosłam brwi z zaciekawieniem.
-Nie mam pojęcia- odparła cicho. Mocniej przytuliłam do siebie pandę, gdyż poczułam nagłą potrzebę bliskości z nim.
-Ty nadal go masz?- zachichotała nie dowierzając.
-Bobo jest super, o co ci chodzi?- odwzajemniłam uśmiech. Spojrzałam na pluszową pandę uświadamiając sobie, iż dostałam go od Will'a.
Pamietam, że został zmuszony przez rodzica do kupienia mi na urodziny prezentu i oto właśnie w taki sposób moją ulubioną maskotką stał się Bobo.
Nie mam pojęcia czemu akurat ona, skoro dostałam ją od osoby, którą nienawidziłam. Jednak nigdy nie zastanawiałam się nad tym głębiej.
Po prostu była super.
-Chyba pójdę się myć- powiedziałam już w lepszym stanie. Dłonie mi się nie trzęsły tak samo jak nogi, wiec uznałam to za dobrą porę ogarnięcia się.
-Jasne kochanie- powiedziała i wyszła z pokoju.
Zabrałam świeżą piżamę, niebieską w małe pandy.
Mam chyba obsesje na punkcie pand.
***
Budzik zaczął dzwonić, co oznaczało, że powinnam przestać spać, jednak ja tej nocy nie zmrużyłam nawet na minutę oczy.
Lekko podirytowana podniosłam swoje ciało z łóżka, kierując się w stronę łazienki.
Kiedy ujrzałam siebie w odbiciu w lustrze przestraszyłam się. Wiedziałam, że nie będę w jakimś cudownym stanie po nieprzespanej nocy. Jednak nie sądziłam, że aż tak.
Moja blada twarz, była jeszcze bladsza a pod oczami.
Swoją całą nadzieje miałam w makijażu. On działał cudy! Szczególnie, kiedy umiem robić mocne makijaże.
Po skończeniu się ogarniać wyszłam z pokoju kierując się do kuchni.
-Dzień dobry- przywitałam się z mamą.
-Hej kochanie- podeszła do mnie całując mnie w czoło.
-Co na śniadanie?- spytałam się, siadając na krześle koło stołu.
-Naleśniki- odpowiedziała podając mi śniadanie z wodą i tabletką. -Pamiętaj tabletka-
-Wiem wiem- przewróciłam oczami. -Gdzie tata?-
-W garażu- powiedziała lekko podenerwowana.
Byłam bardzo ciekawa czy przeprosi moją mamę za sytuacje z wczoraj.
-Przeprosił cię?- spojrzałam w jej kierunku.
-Nie rozmawiałam z nim od wczoraj- powiedziała ze smutkiem. Nie odpowiedziałam już jej nic tylko zaczęłam jak naszybciej jeść, gdyż zaraz miał przyjechać Will i zawieść nas do szkoły.
Po skończonym śniadaniu i zabraniu tabletki dostałam wiadomość od Will'a.
Od: Will🤮🤢
Jestem już-Mamo ja już idę- wstałam z krzesła i podeszłam przytulić mamę.
-Pa kochanie-
-Pa pa- wyszłam z domu kierując się w stronę auta bruneta.
-Hej- przywitałam się.
-Hej- odpowiedział i posłał mi szeroki uśmiech.
-Masz już autko?- przypomniałam sobie jak musiałam z nim jechać motorem do szkoły, przez to, iż z jego samochodem coś się stało.
-Jak widzisz- odparł i ruszył z miejsca.
Między nami panowała cisza, której nie chciałam przerywać, gdyż nie była ona krępująca, ale też nie należała do tych przyjemnych.
Nagle poczułam dłoń zielonookiego na swoim udzie. Zastygłam w miejscu spoglądając na jego rękę, którą jeździł w górę i w dół.
-Żałujesz?- spytał.
-Czego?- zaskoczona jego pytaniem odpowiedziałam byle co.
-Wczorajszym pocałunkiem- odpowiedział. Wyglądał na niewzruszonego tym, iż wczoraj mój ojciec go wyrzucił z domu.
-Nie żałuje- wyznałam szczerze.
-Widzę, że kasz na sobie moją bluzę- zauważył. Zdezorientowana spojrzałam na bluzę, którą nawet nie rozpoznałam, że jest jego.
-Nie zauważyłam, że nie jest moja- zachichotałam. -Odam ci ją-
-Zostaw sobie, pasuje ci-
Kiedy nasze relacje się zmieniły?
________________________________
Hejka!
Dzisiaj krótszy rozdział, ale mam nadzieje, że się podoba. 😘
CZYTASZ
Beautiful love
RomanceOd zawsze nienawidzili siebie, jednak jeden wieczór zmienił wszystko. ❗️Korekta będzie po zakończeniu❗️