|8|

827 18 0
                                    

                                Pov: Will

     Od tygodnia zastanawiam się jak powiedzieć o tym Victorii. 

   Miałem cichą nadzieje, iż John wyzna jej prawdę, jednak wiem, że tego nigdy nie zrobi, za żadne skarby świata.

  Najgorsze były momenty, w których miałem ją zawozić i odwozić z szkoły. Nie umiałem jej spojrzeć w oczy przez ostatnią imprezę.

   Nie mam pojęcia czemu akurat ja się tym przejmuje jak dziewczyna zareaguje,  a ten idiota przytula ją i rozmawia, jakby nigdy nic się nie wydarzyło. 

   Zdenerwowany rzuciłem torbę na trening na ławkę. 

   Chłopcy spojrzeli na mnie zdezorientowani. Olałem ich i zacząłem się ubierać na dzisiejszy trening. 

   Niestety na moje nieszczęście do szatni właśnie wszedł John.  Od początku go nie lubiałam i nie chciałem go przyjąć do drużyny, jednak trener stwierdził, że go potrzebujemy, wiec nie miałem nic do gadania.

-Siema- przywitał się z wszystkimi a mnie tylko zeskanował wzrokiem z wyższością.  Przewróciłem oczami na jego gest.

-Will wiedziałeś, że jest dziś impreza?-  Greg spojrzał się na mnie.

-Kolejny raz?- prychnąłem nie dowierzając.

-No u Paul'a-

-Nie idę- mruknąłem wkładając na siebie bluzę.

-Co czemu?-  zmarszczył brwi.

-Richard chce, żebym do niego przyszedł coś omówić- posłałem mu porozumiewawcze spojrzenie i takie, które dawało do zrozumienia, iż ma być cicho i nie chce o tym rozmawiać. 

-John- zawołał jeden z chłopaków.- Jaka jest Victoria- zdezorientowany odwróciłem się w ich stronę i uniosłem z zaciekawieniem brwi.

-Zajebista ci powiem- odparł poruszając znacząco breakami.

-O kurwa, zazdroszczę ci- wszyscy się do okoła roześmiali, jednak ja zostałem poważny.

-Daj ją pożyczyć na jedną noc- kiedy to usłyszałem nie mogłem się opanować.

-Ona nie jest rzeczą Harry- warknąłem ze złością.

-A ty co ją tak bronisz?- zadał pytani głupawo się uśmiechając.

-Nie bronię- odparłem coraz bardziej się denerwując.

-Ta jasne, pewnie ją zaliczyłeś i chcesz ją tylko dla siebie- zabrał głos John. Na jego słowa jeszcze bardziej się zirytowałem.

Jak on ma prawo tak mówić? To on ją zdradził, nie ona jego.

Co za debil.

-O czym ty kurwa mówisz- podeszłam do niego stając z nim prosto w twarz.

Był o wiele niszy ode mnie. Jak w sumie większość osób.

-Myślisz, że nie wiem, czemu ją podwozisz do szkoły- prychnął wywracając oczami.

-Dobrze wiem, że Victoria ci tłumaczyła, czemu ją podworze- popchnąłem go na ściane za nim.

Beautiful loveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz